Dyrektorzy Urzędu Marszałkowskiego mogą teraz używać samochodów służbowych także do celów prywatnych. Limit miesięczny to 500 km. Urząd tłumaczy, że tak nakazują przepisy, ale pracowników urzędu to nie przekonuje. – Takie to oszczędności – ironizują.
Marszałek województwa dysponuje flotą 25 osobowych aut. W myśl urzędowych przepisów zawsze jeden musi stać w garażu i czekać na nagły przypadek, kiedy któryś z szefów musi szybko i niespodziewanie gdzieś pojechać. Zasady korzystania ze służbowych samochodów zostały właśnie zmienione. W nowym rozporządzeniu pojawiły się zapisy, które wprawiły w zdziwienie urzędników niższego szczebla.
Niektórzy wiążą to z głośną wpadką wicemarszałka Michała Mulawy (PiS), gdy „Fakt” ujawnił, że w maju jego służbowy samochód odebrał z lotniska w Warszawie lądującą tam partyjną koleżankę, eurodeputowaną Elżbietę Kruk. – 5 maja wicemarszałek Michał Mulawa przebywał w podróży służbowej w Warszawie. Jedną z jego aktywności było spotkanie z panią europoseł Elżbietą Kruk – tak to wówczas tłumaczył rzecznik prasowy marszałka Remigiusz Małecki. Ale gdy chcieliśmy poznać listę majowych podróży służbowych Mulawy, odpowiedziano nam, że „w urzędzie nie jest prowadzony szczegółowy rejestr ani wykaz delegacji służbowych członków zarządu”.
>>„Taxi Kruk”. Jak lubelski urząd tłumaczy się z limuzyny dla europosłanki PiS<<
Publicznymi i zbiorowo
W nowym zarządzeniu niektóre zapisy się nie zmieniły. Jak chociażby ten, że „Realizacja zamówienia na przydział samochodu winna być poprzedzone analizą możliwości skorzystania ze środków komunikacji publicznej oraz analizą planowych w Urzędzie podróży służbowych”, czy inny punkt mówiący o tym, że „dysponent samochodów służbowych powinien starać się organizować wyjazdy kilkuosobowe”. Z kolei samochody służbowe przysługujące członkom zarządu województwa lubelskiego rozliczane są na podstawie miesięcznej karty drogowej. Uwzględnia ona m.in. liczbę kilometrów przejechanych w danym miesiącu, zużycie paliwa oraz czas pracy kierowcy.
Jednak najwięcej kontrowersji wzbudza zapis o „kilometrówce” dla wysokich rangą urzędników.
– Dyrektorzy departamentów dostają limit 500 km miesięcznie na używanie samochodu służbowego w celach prywatnych – zaalarmował nas jeden z pracowników UMWL. I kpi: – To w ramach oszczędności urzędowych.
Zgodnie z nowym przepisem najważniejsi urzędnicy mogą prosić o użyczenie służbowego auta do celów prywatnych. Żeby tak się stało, musi zostać podpisane odpowiednie porozumienie. Zostaje też obliczona wartość takiego niepieniężnego świadczenia. Paliwo zapewnia urząd. Po przekroczeniu limitu 500 km urząd wylicza, ile pracownik ma dopłacić. Kalkulacje są prowadzone na podstawie przepisów podatkowych.
Z domu do biura to służbowo czy prywatnie?
Czemu w ogóle dopuszczono używanie samochodów służbowych prywatnie? Anna Nycz z biura prasowego UMWL zdawkowo tłumaczy: – Zapis ten wprowadzono w celu dostosowania zarządzenia do aktualnych przepisów prawa.
Konkretnego przepisu jednak nie wskazuje. Pytana o limit kilometrów odpowiada: – Określony limit jest zgodny z obowiązującymi przepisami prawa.
Nasz czytelnik dorzuca jeszcze jedną niewiadomą. – Co to właściwie oznacza podróż prywatna? Czy jeżeli ktoś jedzie do pracy z domu, to znaczy jedzie służbowo? – zastanawia się.
Anna Nycz: – Nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, gdyż zależy to od wielu okoliczności towarzyszących takiej podróży.
Nasz informator przypomina, że w połowie września premier Mateusz Morawiecki (PiS) wzywając do oszczędności mówił: – Zaczynamy także od siebie, jak najszybciej. Administracja publiczna, także administracja samorządowa, każda instytucja będzie musiała ograniczyć konsumpcję energii.
– Nie wiem, jak to się ma do decyzji o samochodach? – dziwi się jeden z podwładnych marszałka. – Nie są na prąd, ale jednak ich używanie przecież kosztuje.