Czy za lek stosowany przy chorobie Parkinsona pacjenci zapłacą 56 zł zamiast dotychczasowych 2,50 zł? Czy leki dla cukrzyków zdrożeją dwukrotnie? Jak bardzo podrożeją środki przeciwbólowe? Od września minister zdrowia nie będzie dopłacać do wielu medykamentów.
Projekt nowych list leków refundowanych zakłada 372 nowe pozycje i usunięcie 256. – Prace nad listą nie są zamknięte – tłumaczy Agnieszka Gołąbek, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Na razie z listy leków podstawowych wydawanych za opłatą ryczałtową lub częściową odpłatnością powyżej określonego limitu wypadł np. popularny concor stosowany przy problemach z sercem i ciśnieniem. Teraz kosztuje 21 zł. Gdyby na listę nie powrócił, kosztowałby o 60 groszy więcej. Podobnie może być z benalaprilem (8,13 zł), który może zdrożeć o 80 groszy. Zniknęły też niektóre preparaty przeciwbólowe, przeciwreumatyczne i przeciwzapalne zawierające diclofenac. Gdyby wypadły z refundacji, pacjenci płaciliby np. za 10 tabletek Voltarenu 14 zł (teraz 13 zł), za Olfen 9,44 zł (teraz 8,33 zł).
Pardoba, lek stosowany przy chorobie Parkinsona, kosztuje ryczałtowe 2,50 zł. Po zmianach pacjent musiałby zapłacić aż 56 zł.
Z listy zniknął też glibenese stosowany przez cukrzyków. Czy to oznacza, że pacjent płacić będzie 29,6 zł, a nie 16,15 zł jak dotychczas? – Jest ważny w leczeniu – mówi Barbara Polikarska, prezes Stowarzyszenia Diabetyków w Lublinie, chorująca na cukrzycę. – To byłaby spora podwyżka. Już i tak miesięcznie wydaję na leczenie ok. 100 zł.
Z refundacji może zostać wykluczony fugerel stosowany przy leczeniu raka prostaty. – Teraz pacjent płaci 122,8 zł – mówi Ewa Eustachiewicz, kierownik apteki im. Dzieciątka Jezus w Lublinie. – Gdyby miał kosztować 171 zł, to byłaby zgroza.
Projekt trafił do zaopiniowania do samorządu aptekarskiego. – Zmiany są kosmetyczne – uważa Szymon Zając z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Lublinie.
Rozmowa z Elżbietą Mazurek z lubelskiej apteki przy ul. Kołłątaja
• Czy leki są obecnie drogie?
– Bardzo drogie. Cierpią na tym najbardziej ludzie niezamożni, a tych jest coraz więcej. Co my robimy? Sprzedajemy np. nie całe opakowanie tabletek, a po jednym listku. Zostawiamy recepty, żeby ktoś mógł przyjść później, jak dostanie rentę i kupić lekarstwo. Czasem rozkładamy to na raty.
• Jakie lekarstwa są najdroższe?
– Pełnopłatne są te, których najczęściej potrzebują ludzie starsi, a więc grupa społeczeństwa najmniej zamożna. Bez zniżki jest cała gama leków krążeniowych, na przykład na żylaki, na bolące nogi, na szumy w uszach, na serce, wspomagające pracę mózgu. Drogie i bez zniżki są te poprawiające pamięć, ale i dla osób np. po wylewach. Każdego miesiąca przychodzi pani, której mąż jest po wylewie i ona zostawia w aptece 340 złotych. To bardzo dużo i widać, że – jak to się mówi – im się nie przelewa. Są też inni, którzy powinni tyle płacić, ale rezygnują, bo ich nie stać. Przecież takich ludzi nie można skazywać tylko na egzystencję.
• Znów będą zmiany dotyczące propozycji leków za złotówkę.
– Podobno. Już miały być sprzedawane, ale zmienił się minister i zmienić ma się lista leków.
• Jakie to są leki?
– Podobno warte złotówkę...
• Czy możemy jakoś się bronić przed podwyżką, zrobić np. zapas?
– To nie ma sensu. Leki tracą ważność, przybywa nowych chorób, innych, które może trzeba leczyć nowym specyfikiem. Można ewentualnie prosić lekarza o podwójną receptę, ale tylko tyle. Na długo to nie starczy. Zresztą, żeby zrobić zapas też trzeba wyłożyć pieniądze.
• Właściciele aptek na pewno zacierają rączki, że leki znów będą droższe?
– Przeciwnie. Nasza sytuacja będzie gorsza. My biorąc je z hurtowni będziemy musieli kupować drożej. Poza tym coraz mniej chorych będzie je kupować.
• Czy protestujecie?
– W Warszawie powstał Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, który chce zebrać 100 tys. podpisów na rzecz zmiany ustawy farmaceutycznej. Chodzi o promowanie polskich leków, tańszych. Podam przykład – Voltaren kosztuje 26 zł, pacjent płaci 24 zł. Jego polski odpowiednik Majamil kosztuje 3,84 zł, pacjent płaci połowę. Polski przemysł farmaceutyczny proponuje medykamenty tańsze. Zresztą my często proponujemy klientom krajowe i odpowiedniki, chyba że lekarz napisze na recepcie „nie zmieniać”. Często ludzie nas słuchają.
Rozmawiała Maria Dobosiewicz