Dwie jednostki straży pożarnej gaszą pożar traw przy ul. Szeligowskiego w Lublinie. Chmura dymu sięga PSK 4 przy ul. Jaczewskiego. Na szczęście szpitalowi nic nie grozi.
To kolejny pożar traw na terenie Lublina w ostatnich dniach. W poniedziałek nieznani sprawcy podpalili suche trawy w wąwozie oddzielającym dwa duże osiedla przy ulicy Wyżynnej w Lublinie. Pożar na prawie 10 hektarach gasiły trzy zastępy strażaków. Nikt nie ucierpiał, ale ogień znów niebezpiecznie zbliżał się do osiedlowych uliczek i samochodów.
Z kolei w ub. tygodniu przy ul. Wyżynnej ściana dymu i ognia uniemożliwiła na kilkadziesiąt minut wjazd na osiedle. Także w ub. tygodniu, w okolicy osiedla Górki, zagrożona była stacja paliw Lukoil przy ul. Jana Pawła II. Tym razem ogień podszedł aż pod bloki przy ul. Wyżynnej, najbliżej do numeru 29.
Fala pożarów traw trwa odkąd zaczęła się wiosna. – W Lublinie powtarzają się te same miejsca: wąwozy, rejon ul. Janowskiej i Poligonowej, okolice ul. Jana Pawła II, Węglin, Choiny – wylicza st. kpt. Badach. Pożarów jest tyle, że jednostki z samego miasta proszą o pomoc Ochotniczą Straż Pożarną z całego powiatu.
Podobnie jest w całym regionie. Płoną łąki, pastwiska, pasy przydrożne, rowy i nieużytki. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to może mieć konsekwencje – podkreślają strażacy. – Przy dużym wietrze nawet mały pożar może natychmiast się rozprzestrzenić.
Dlatego strażacy jadą do każdego zgłoszenia o podpalonych nieużytkach. – Czasem pali się ar czy dwa, czasem nawet wiele hektarów – podkreśla Badach. Wtedy akcja wymaga kilku godzin i udziału kilku zastępów. Jeden taki wyjazd kosztuje kilkaset zł.
Trawy płoną głównie z powodu głupich żartów i nieostrożnego obchodzenia się z ogniem, albo z powodu nagminnych, wiosennych wypaleń nieużytków.