Beata Pawłasek potrzebuje pomocy. Jeśli szybko nie znajdzie dachu nad głową, straci 6-letnią córkę i 9-letniego syna.
- Jestem załamana - mówi Beata Pawłasek, mama Kingi i Mateusza. - W poniedziałek usłyszałam w sądzie w Kraśniku, że moje dzieci trafią do domu dziecka. Bo w domu są złe warunki...
Odkąd dzieci dowiedziały się, że mogą zostać odebrane matce, cały czas płaczą. - Nie chcemy do domu dziecka - mówi cicho Kinga. Trzyma brata za rękę. - Chcemy zostać z mamą. O tym marzą również ich dziadkowie. - To byłaby dla nich wielka krzywda - uważa Stanisława Pawłasek, babcia Kingi i Mateusza. - Córka jest dobrą matką. Dzieciaki mają jedzenie, ubrania, zabawki. Tylko ciasno u nas. Kuratorzy przychodzili i mówili, że złe warunki.
Pani Beata jest samotną matką. Mieszka z dziećmi i rodzicami. Razem dzielą jeden ciasny pokój. Nie mają nawet gdzie trzymać wszystkich ubrań. - Na wiosnę zięć da pieniądze i dobuduje im pokój z łazienką. Ale gdzieś się muszą podziać przez zimę - mówi Aleksander Pawłasek, dziadek maluchów.
Samotną matkę wspierają sąsiedzi. - Nie ma żadnego powodu, żeby jej dzieci odbierać - zapewnia sąsiad Zbigniew Wcisło. - To byłaby tragedia. Ja im sam pomogę budować ten dom, żeby ich tylko nie rozdzielali.
Wiadomość o domu dziecka wstrząsnęła też szkołą, do której chodzi rodzeństwo. - Nie mogę w to uwierzyć - mówi Andrzej Białek, dyrektor Szkoły Podstawowej w Blinowie. - Dzieci są zadbane, dobrze wychowane. Niczego im nie brakuje. Siostra ze szwagrem też pomagają. Zabierają dzieci na wakacje, ubrania dają.
Jednak nie wszystko stracone. Sąd postawił warunek. Jeśli pani Beata znajdzie dla siebie i swoich dzieci dach nad głową, to będą razem. Ma na to dwa tygodnie.
- Mamy w szkole wolne pomieszczenie. Mogliby tam zamieszkać, dopóki szwagier nie zrobi im przybudówki - dodaje dyr. Białek. - Wójt już się zgodził. Te dzieci zginą w domu dziecka.
- Mamy ciężko, ale kochamy się. Modlę się, by nas nie rozdzielać. Pomóżcie... - prosi pani Beata. •