Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa dnia z Sylwestrem Studzińskim, który prowadzi zakład kaletniczo-szewski przy 1 Armii Wojska Polskiego
• Opłaca się naprawiać buty, czy lepiej kupić nowe?
- Pewnie, że się opłaca! Szczególnie dla mnie, bo ja z tego żyję.
• Co najczęściej \"dolega” butom, które trafiają tu do naprawy?
- Na pierwszym miejscu są zdarte fleczki, potem zelówki, czubki, zepsute zamki. Większość butów, które klienci przynoszą do mojego zakładu,
to buty damskie, męskich jest zdecydowanie mniej.
to buty damskie, męskich jest zdecydowanie mniej.
• Jak długo pracuje pan nad wymianą jednego fleczka?
- To zależy od tego czy mały czy duży i jak bardzo zniszczony jest obcas. Jak fleczek jest malutki to wymiana trwa kwadrans. Jak duży - to trzeba się trochę napracować.
• Szyje pan buty na miarę?
- Nie, tego nie robię, bo to dość kosztowna usługa. Wiem, że w Warszawie można takie buty na miarę zamówić i kosztuje to około 2 tysięcy złotych.
• A co z zepsutymi zamkami? Udaje się je naprawić czy trzeba wszywać nowe?
- 99 procent zamków, które trafiają do zakładu, udaje się naprawić, bez
konieczności wymiany na nowy. Reperuję zamki nie tylko w butach, ale i torebkach, kurtkach, spodniach. Oprócz tego uzupełniam też oczka w paskach. Ale to zamki psują się ludziom bardzo często. Dla mnie to akurat dobrze.
konieczności wymiany na nowy. Reperuję zamki nie tylko w butach, ale i torebkach, kurtkach, spodniach. Oprócz tego uzupełniam też oczka w paskach. Ale to zamki psują się ludziom bardzo często. Dla mnie to akurat dobrze.
