Jerzy Zwoliński nie jest już przewodniczącym rady powiatu lubartowskiego. Podczas dzisiejszej, nadzwyczajnej sesji radni zdecydowali o jego odwołaniu. Poparli tym samym wniosek złożony przez klub Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ludowcy krytykowali sposób prowadzenia obrad przez samorządowca.
O powodach złożenia wniosku o odwołanie Jerzego Zwolińskiego (Koalicja Obywatelska) z funkcji szefa rady podczas poniedziałkowej sesji mówił m.in. Marian Starownik, jeden z liderów klubu PSL w radzie powiatu lubartowskiego.
- Przewodniczący powinien równo traktować wszystkich radnych, ale pan Zwoliński po objęciu funkcji radykalnie zmienił swój stosunek do opozycji. Złośliwie komentował wypowiedzi radnych i traktował nas jak uczniaków. Prosiłem o to, żeby nie komentował moich wypowiedzi i nie łamał ustawy o samorządzie. Bez skutku. W swoim życiu politycznym miałem do czynienia z przewodniczącymi różnych szczebli, ale takiego przypadku, jak ten, nie było - mówił były starosta.
I dodał: - Nie mogliśmy przyglądać się biernie na przypadki łamania regulaminu i tego, w jaki sposób Zwoliński ubzdurał sobie swoją funkcję. Musieliśmy zareagować.
- To jest brak zrozumienia własnych błędów - ocenił Fryderyk Puła (PSL), kolejny z sygnatariuszy wniosku. Jak dodał, podjęty krok to efekt nieskuteczności rozmów, jakie ludowcy próbowali podejmować z szefem rady. Stawiane mu zarzuty radny nazwał konkretnymi oraz takimi, "z którymi trudno dyskutować".
W obronie kolegi z klubu, stanął radny Janusz Pożak (KO). Ten, złożony wniosek nazwał niezasadnym oraz pełnym ogólnych stwierdzeń. - Jestem na wszystkich sesjach i mogę zapewnić, że przewodniczący nigdy nie przerywał radnym merytorycznych wypowiedzi - zauważył.
Głos zabrał również sam Jerzy Zwoliński, który poddał pisemne uzasadnienie swojego odwołania krytycznej analizie. Dokument nazwał chaotycznym, ogólnikowym i pozbawionym odwołań do właściwych przepisów oraz fragmentów protokołów z posiedzeń.
- Gdy radny nie zgadza się z moją oceną jego wypowiedzi, może wyjaśnić, że jest inaczej, a nie obrażać się. Te argumenty, wyglądają jak humory niezadowolonej z życia osoby. Czy to moja wina, że niektórzy radni z różnych przyczyn przez całą kadencję nie zabierają głosu? Ja nie uważam się za winnego tych zarzutów. Prawda jest taka, że moje wypowiedzi przeszkadzały wam dlatego, że były celne, trafiały w sam środek sedna (...) - mówił przewodniczący. Wniosek o swoje odwołanie nazwał "politycznym chciejstwem wywołania zamieszania w momencie, kiedy jest kryzys". - PSL-owcy zdecydowali, żeby ten kryzys w taki sposób wykorzystać - stwierdził.
W trakcie obrad okazało się, że nie tylko ludowcy chcą odwołania przewodniczącego rady. Świadczyła o tym krótka wypowiedź byłej starosty, Ewy Zybały wybranej z listy PiS, która wyznała, że jej też "przerywano i odmawiano głosu". Ostatecznie, w trakcie tajnego głosowania, za odwołaniem opowiedziało się 11 radnych, przy 8 głosach przeciw i 1 wstrzymującym się.
Na koniec Zwoliński podziękował pracownikom obsługi rady powiatu oraz "większości" radnych, z którymi "dobrze się współpracowało". Przypomniał przy okazji o tym, że zanim doszło do głosowania nad jego odwołaniem, sam złożył rezygnację z pełnienia tej funkcji. Gdyby ludowcom zabrakło głosów, radny KO, straciłby ją na własne życzenie na początku sierpnia.
Zmiany w radzie powiatu lubartowskiego mogą zwiastować nadchodzący rozpad porozumienia pomiędzy samorządowcami z Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej, które obie formacje zawiązały w październiku zeszłego roku. W jej wyniku funkcję szefa rady powierzono Jerzemu Zwolińskiemu. Kto zostanie nowym przewodniczącym dowiemy się najpewniej podczas kolejnej sesji. Do tego czasu funkcję tę będzie sprawował wiceprzewodniczący, Jan Sławecki (PiS).