Faworytem jest zespół trenera Macieja Kołodziejczyka
Po ostatniej porażce 0:3 w Strzelcach Opolskich z ZAKSĄ lublinianie spadli z drugiego na trzecie miejsce w tabeli, ale i tak rywale podchodzą do nich z respektem. SMS jest bowiem „czerwoną latarnią” rozgrywek. Na koncie zgromadził zaledwie trzy punkty, oba na swoim terenie: pierwszy za porażkę 2:3 z Gwardią Wrocław, a dwa kolejne za zwycięstwo w pięciu setach z Chrobrym Głogów.
Miniona seria gier była pierwszą, w której lubelski beniaminek wrócił bez zdobyczy. – Mieliśmy kłopoty kadrowe. Na urazy narzekali Kamil Durski, Szymona Pałka i Rafała Cabaj. Zawodnicy źle podeszli do tego spotkania. Poczuliśmy się zbyt pewnie i rywal natychmiast to wykorzystał. Liga pokazuje, że zawsze trzeba mieć się na baczności. W każdej kolejce są mecze niespodzianki. W naszych rozgrywkach każdy może wygrać z każdym – mówi trener LUK Politechniki Maciej Kołodziejczyk.
Inny wynik niż wygrana lublinian w Spale będzie sporym zaskoczeniem. – Niczego do końca nie można być pewnym. W sporcie potrzebna jest pokora. W Strzelcach Opolskich jej zabrakło i dlatego zeszliśmy z boiska pokonani. Wyniki pokazują, że także i tutaj mogą dziać się cuda. Mimo przegranej LUK Politechnika utrzymała kontakt z czołówką tabeli. – Zaledwie kilka punktów dzieli nas od ósmej lokaty, którą daje przepustkę do play-off. Naszym celem jest zwycięstwo i zrobimy wszystko aby powiększyć dorobek, tym bardziej że kadra jest już w komplecie – zapowiada Kołodziejczyk.