Ponad 40 policjantów szukało zaginionej 7-latki. Okazało się, że zamiast wrócić do domu, poszła do kolegi. Tam znaleźli ją policjanci.
W środę po godz. 15 patrolujący jedno z łukowskich osiedli mieszkaniowych policjanci zostali powiadomieni przez kobietę o zaginięciu jej wnuczki.
Mała dziewczynka przed godziną 12 wyszła z domu, gdzie miała bawić się przed blokiem i do tej pory nie wróciła do mieszkania. Funkcjonariusze natychmiast o zdarzeniu powiadomili dyżurnego jednostki, który uzyskaną informację przekazał wszystkim patrolom i funkcjonariuszom pełniącym tego dnia służbę. Ponad 40 policjantów natychmiast przystąpiło do działań.
Funkcjonariusze sprawdzali okoliczne place zabaw, sklepy, tereny wokół szkół i przedszkoli. Z ustaleń jakie wykonali mundurowi wynikało, że 7-latka po powrocie ze szkoły wyszła bawić się w śnieżki przed blokiem, a po kilkudziesięciu minutach miała powrócić do domu. Gdy dziewczynka nie przyszła do mieszkania, zaniepokojeni opiekunowie sami zaczęli szukać 7-latki. Wówczas babcia dziewczynki o zaginięciu powiadomiła napotkanych na osiedlu mundurowych.
Do działań zostali też zaangażowani policjanci, którzy przeglądali zapis zarejestrowany na miejskim monitoringu. Po kilkudziesięciu minutach od uzyskania informacji o zaginięciu dziewczynki, policjanci ustalili, że 7-latka była widziana na placu zabaw z jednym ze swych kolegów.
Gdy funkcjonariusze udali się do domu chłopca, zastali tam „zaginioną” dziewczynkę. Kilka minut po godzinie 16 policjanci przekazali 7-latkę mamie.