Nie ustaje fala oszustw. 82-letni mężczyzna stracił 220 tys. zł po tym jak zadzwoniła do niego „synowa”. 40 tys. zł padło łupem oszustów oferujących szybki zysk na akcjach.
Oszuści, którzy wzięli na cel 82-latka z powiatu łukowskiego, otrzymali nie tylko wspomniane 220 tys. zł ale też złotą biżuterię. Zaczęło się od telefonu od nieznajomej kobiety. Przedstawiła się jako synowa mężczyzny. – Przekazała mu, że jej mąż potrącił przechodzącą przez przejście pieszą, która doznała obrażeń i w ciężkim stanie przebywa w szpitalu – opisuje sytuację aspirant sztabowy Marcin Józwik z łukowskiej policji.
Potem scenariusz rozmowy był podobny do wielu innych, jakie przeprowadzają ze swoimi ofiarami oszuści. Rzekoma synowa przez kilkadziesiąt minut wmawiała seniorowi, że jego syn jest zatrzymany przez policję i tylko po wpłaceniu kaucji będzie mógł wyjść z aresztu. – Po pieniądze na kaucję dla prokuratora i policjantów, a także dla rodziców pokrzywdzonej dziewczynki miał się zgłosić adwokat – dodaje policjant.
Starszy pan dał się oszukać i zgodził się na przekazanie 220 tys. zł oraz złotej bransoletki i złotej 20-dolarówkę. – Wszystko to miało zapewnić synowi wolność i zaspokoić roszczenia rodziców poszkodowanej w wypadku nastolatki – podaje Józwik.
Kilkadziesiąt minut potem senior zadzwonił do syna i prawda wyszła na jaw. Żadnego wypadku nie było.
Kolejną ofiarą jest 41-latek z Lublina. Stracił prawie 40 tys. zł, a stało się to bo w internecie znalazł atrakcyjną ofertę inwestycyjną. Miał zarobić spore pieniądze, jeśli zainwestuje w akcje paliwowego koncernu. Mężczyzna skontaktował się z rzekomym maklerem, który miał mu pomóc ulokować gotówkę.
– Sprawca okazał się być bardzo przekonujący. Zmanipulował mężczyznę i nakłonił go do zainstalowania aplikacji działającej na zasadzie „zdalnego pulpitu”. Dzięki temu z konta zostało wyprowadzonych prawie 40 tysięcy złotych – informuje komisarz Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie.