Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

25 grudnia 2021 r.
21:38

Bohaterki swojego życia. Kobieca siła na niezwykłej wystawie w Lublinie

Ewa Szpyt
Ewa Szpyt (fot. Maciej Kaczanowski)

Jedne są już zdrowe, inne zmagają się z przerzutami. Łączy je to, że choroba dodała im siły, którą chcą się dzielić z innymi dziewczynami. Także tymi, którym pewnego dnia lekarz oznajmi, że są chore na raka.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Anita Kozłowska z Lublina diagnozę o chorobie nowotworowej usłyszała, kiedy była w ciąży. – Tę chwilę wspominam bardzo źle. Był ogromny szok i zarazem niedowierzanie, że to spotkało mnie. Żałuję, że od razu nie spotkałam dziewczyn, które znam teraz. Bo odpowiednie wsparcie od samego początku jest najważniejsze. To może być rozmowa z psychologiem onkologicznym, ale także licznie działające grupy wsparcia.

Anita jest teraz dwa lata po zakończonym leczeniu, a kiedy rozmawiamy, szykuje się do wyjścia do przedszkola po córkę, z którą była w ciąży, kiedy usłyszała że jest chora. – Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że choroba dała mi więcej niż zabrała. Mnóstwo siły do działania – przekonuje. – Mam nadzieję, że wystawa pokaże chociaż trochę, że choroba nowotworowa, niezależnie od tego kiedy się na nią zapada, to nie jest koniec życia. Że przełamie tabu, że jak się słyszy diagnozę, to świat się kończy. Bo to nie jest koniec świata – mówi pani Anita.

Na wystawie „Bohaterki” w Centrum Spotkania Kultur są zdjęcia kobiet chorujących na raka.

Anita Kozłowska (fot. Maciej Kaczanowski)

Dlaczego ja? A dlaczego nie?

Aleksandra Kilka-Sitko z Będzina równo rok temu leżała na stole operacyjnym. Przeszła mastektomię. – Wcześniej miałam radykalną chemioterapię: straciłam włosy, brwi i rzęsy. Potem jeszcze 25 razy miałam radioterapię. Nowotwór nie dawał za wygraną, dlatego przyjmowałam jeszcze chemioterapię w tabletkach. Leczenie zakończyłam w lipcu – opowiada.

Kiedy pojawiła się diagnoza o raku piersi, nie raz poleciały łzy. – Były pytania: dlaczego ja? I odpowiedź: a dlaczego nie?

A potem zdecydowała się wystąpić w sesji fotograficznej. – Chciałam pokazać, że amazonki to kobiety, które są uśmiechnięte i walczą.

– Czuję się bohaterką swojego życia. Podjęłam walkę, na ten moment czuję się wygraną. Żyję i cieszę się każdą chwilą, niezależnie od tego co się wydarzy – mówi Aleksandra.

Kiedy zobaczyła swoje zdjęcie na wystawie poczuła dumę. – Widać na nim, że jestem silna – uśmiecha się, a po chwili dodaje wzruszona: – Pokazałam zdjęcie mężowi i dorosłym już córkom. Czuję, że też są ze mnie dumni.

Aleksandra Kilka-Sitko

– Ja się nie za bardzo lubię fotografować – mówi Anna Bronecka z Łęcznej. Wahała się, ale ostatecznie dała się namówić na wzięcie udziału w sesji. I nie żałuje. Na zdjęciu pozuje w białych kwiatach. Prawa dłoń wskazuje bliznę na klatce piersiowej. – Na spotkaniu przed sesją Paweł spytał, czy któraś z uczestniczek zgodziłaby się pokazać swoją bliznę. Pomyślałam, że mogę to zrobić – opowiada pani Anna.

Na wernisażu towarzyszyła jej córka, a także koleżanki z klubu Amazonek z Łęcznej. – Ich obecność najbardziej mnie poruszyła, że skrzyknęły się i przyjechały. To było piękne i bardzo dla mnie ważne. Wręczyły mi kwiaty, trochę się wzruszyłam – opowiada pani Anna.

Anna Bronecka (fot. Maciej Kaczanowski)

Dobrze wykorzystać czas

Renata Zajkowska z Ełku do Lublina przyjechała dwa razy. Po raz pierwszy na sesję zdjęciową, a drugi: na wernisaż wystawy.

– Byłam bardzo ciekawa zdjęcia. Jestem wobec siebie bardzo krytyczna, ale efekt to mnie bomba – mówi. – Cieszę się, że zrobiłam coś, na co wcześniej bym się nie odważyła. Bardzo podoba mi się styl zdjęcia. To nie są fotografie kobiet, które są pięknie wymalowane, jak na imprezę. Tu jest coś innego.

Na swoim zdjęciu rudowłosa, krótko ostrzyżona Renata tonie w liściach i gałązkach o różnych odcieniach zieleni. Powieki również ma zielone. I szeroko się uśmiecha. Pozytywną energię czuć również kiedy rozmawiamy. Chociaż zastrzega, że na początku było trudno.

– Zachorowałam w 2016 roku. Myślałam, że to już koniec, że nie dożyję pięćdziesiątki. Na szczęście otaczam się dobrymi ludźmi, którzy wspierają.

Jej walka z nowotworem jeszcze się nie skończyła. Po pierwszej operacji, chemioterapii i radioterapii okazało się, że są przerzuty do kości i wątroby. Potrzebna była kolejna operacja wycięcia fragmentu wątroby. Teraz też Renata czeka na wyniki kolejnych badań. Udział w projekcie to z jednej strony zajęcie głowy czymś ciekawym, a z drugiej chęć zrobienia czegoś dla innych, którzy również mogą usłyszeć diagnozę: rak.

– Co ma być to będzie. Chcę dobrze wykorzystać ten czas i mam nadzieję, że robię coś potrzebnego – kwituje Renata. Na koniec rozmowy dodaje, że chciałaby jeszcze kiedyś przyjechać do Lublina.

Renata Zajkowska (fot. Maciej Kaczanowski)

Nie jestem okaleczona

Ewa Szpyt z Lublina mówi, że nie walczy z rakiem. – Bardziej postrzegam to jako akceptację choroby, ale i oczywiście poddanie się leczeniu. Ale nie walka, bo co z tego, że ja będę walczyć, kiedy wyniki badań pokażą, że mój organizm już nie daje rady – mówi.
O raku Ewa dowiedziała się w maju tego roku. – Sama wyczułam guz na piersi. Czułam podświadomie, że to coś złego. Od razu poszłam na USG i moje myśli się potwierdziły. Bardzo szybko zaczęłam działać. Lekarz zalecił mastektomię – opowiada.

Teraz Ewa jest w trakcie leczenia. Perspektywa to co najmniej pięć lat hormonoterapii. I mimo, że czuje się szczęśliwa i spełniona jako mama i żona, to choroba powoduje bardzo różne stany emocjonalne. – Mam złe myśli i ich wcale nie wypieram. Ale staram się myśleć o czymś innym.

Zdjęcie, które zobaczyła na wystawie bardzo pozytywnie ją zaskoczyło. – Faktycznie wyglądam na nim na kobietę szczęśliwą i zadowoloną.

Ewa ma na nim założoną na głowie tiarę z żółtych kwiatów. Ma też odkrytą pierś. – To wyszło spontanicznie. Wiedziałam, że to ile pokażemy na zdjęciu, to będzie tylko nasza decyzja. Ale poczułam się tak dobrze współpracując z Pawłem, zobaczyłam też co wcześniej stworzył, że zdobył moje zaufanie. I sama zapytałam, czy mogę pokazać moją pierś. To pierś po rekonstrukcji. Chciałam, żeby dziewczyny zobaczyły, że wcale nie jestem okaleczona.

Ewa Szpyt (fot. Maciej Kaczanowski)

Katarzyna Kubiak nie dojechała na wernisaż, bo mieszka w Łodzi, a po drodze do Lublina zepsuł się jej samochód. Nie dała za wygraną, a do CSK dotarła po kilku godzinach. Tych kilka godzin to cała Kasia: nie poddawać się, nie tracić nadziei, chociaż jest ekstremalnie ciężko.

– W 2012 roku, w wieku 28 lat usłyszałam diagnozę, rak złośliwy piersi. Przeszłam chemioterapię, operację oszczędzającą, radioterapię, leczenie uzupełniające. Kiedy myślałam, że moje życie wraca do normy, mój świat znów rozsypał się na kawałki. W 2019 roku badanie PET wykazało rozsiew do wątroby, płuc i kości. W 2021 roku zmiany przerzutowe w mózgu, rdzeniu kręgowym i wznowa w piersi. Moje szanse na życie dramatycznie zmalały – opisuje Katarzyna.

Mówi, że choć rak nie odpuszcza, to z całych sił wierzy, że jeszcze nie wszystko stracone. A niemożliwe dla niej nie istnieje. – Muszę być przygotowana na leczenie do końca życia. Mimo wszystko marzę, by trwało ono jak najdłużej. Chcę żyć, pomimo, wbrew i na przekór wszystkiemu być przykładem dla innych, że nawet z najbardziej dramatycznych sytuacji jest wyjście.

Katarzyna Kubiak (fot. Archiwum prywatne)

Dodać otuchy innym

– Kiedy zobaczyłam zdjęcie, w pierwszym momencie przeszły mnie dreszcze. Efekt przerósł moje oczekiwania. Wszyscy chwalą, rodzice są bardzo zadowoleni, przyjaciółka powiedziała, że wyglądam cudownie – mówi Ewa Siudzińska z Warszawy.

Rak dał o sobie znać w 2018 roku.

– Miałam zmianę na skórze piersi. Poszłam na badanie USG, ale lekarz nie zobaczył nic złego. Wróciłam do domu, ale to nie dawało mi spokoju. Pracuję jako sekretarka medyczna w szpitalu i koleżanki podpowiedziały, żebym poszła jeszcze do lekarza od nas. On zlecił zrobienie biopsji – opowiada Ewa. – Oczekiwanie na wynik badania był czymś najgorszym. Wokół pocieszanie ludzi, że będzie dobrze. A ty sobie myślisz: „a gówno będzie dobrze”.

A potem przyszła diagnoza, że to niestety nowotwór złośliwy. – Mam dwoje dzieci i w tym momencie najbardziej martwiłam się tym, jak sobie poradzą beze mnie. Później jak się człowiek otrząśnie, to działa już zadaniowo, od jednej terapii do drugiej.

W tej chwili Ewa jest od dwóch lat wyleczona. – Biorąc udział w sesji chciałam dodać otuchy innym. Myślę, że jest taki stereotyp, że osoba chora na raka, to jedyne o czym powinna myśleć, to o stroju do trumny. A na zdjęciach są dziewczyny pełne życia. Oczywiście niektóre zmagają się z przerzutami, ale dzielnie dają sobie radę – mówi Ewa.

Ewa Siudzińska (fot. Maciej Kaczanowski)

Wyciągnąć ze szpitala

– Wystawa wynika z moich osobistych doświadczeń – mówi Agnieszka Jarmuł, lubelska animatorka kultury, która w 2018 roku sama zachorowała na raka piersi. – Podczas choroby brakowało mi inicjatyw skierowanych do pacjentek, do amazonek.

Wtedy powstał pomysł na projekt „Troski na urlopie. Kultura na tropie!” realizowany przez Fundację 5Medium, której Jarmuł jest prezeską. Dzięki inicjatywie, kobiety mogły wziąć udział w warsztatach rękodzielniczych, czy kompetencji miękkich. Panie, które przyjeżdżały np. do Lublina na radioterapię mogły skorzystać z wyjścia do instytucji kultury. – Chodziło mi o to, żeby dotrzeć do kobiet, często z małych miejscowości, które mogą się czuć onieśmielone żeby gdzieś wyjść. Chciałam w ten sposób wyciągnąć je ze szpitala – tłumaczy Jarmuł.

Działania fundacji były skierowane nie tylko do kobiet, ale i do dzieci. Odbywały się m.in. warsztaty komiksu, malowania toreb czy gry na ukulele dla dzieci z oddziału onkologicznego w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie czy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Wystawa „Bohaterki”, którą można oglądać w Centrum Spotkania Kultur, to kolejny element projektu. – Do zdjęć pozowały kobiety z różnych części Polski, w różnym wieku i na bardzo różnych etapach leczenia. Niektóre są wiele lat po zakończeniu leczenia, a niektóre w trakcie – mówi Agnieszka Jarmuł.

Zmiana życiowych priorytetów

Za obiektywem stanął lubelski fotograf Paweł Adamiec.

– Paweł jest z wykształcenia architektem krajobrazu i florystą, więc ten element kwiatowy, roślinny w dość oczywisty sposób się pojawił. Chodziło o to, żeby przełamać stereotyp, że rak jest wyrokiem. Zdjęcia są symboliczne, pokazują odradzanie się – mówi Agnieszka Jarmuł. – Paweł ma dużą wrażliwość, wiedziałam, że podoła temu wyzwaniu.

I podołał.

– Zazwyczaj sesje fotograficzne osób z problemami onkologicznymi mają charakter spokojny, stonowany, powiedziałbym delikatny. To, co udało się nam zrobić jest pewnego rodzaju nowością – mówi Paweł Adamiec, autor fotografii.

Na zdjęciach każda kobieta jest ubrana w kryzę zakładaną na ramiona i opuszczającą się na ciało. A na głowie czepiec lub korona. Cały strój wykonany jest z kwiatów i innych roślin. Przygotowanie każdego zdjęcia zaczynało się od rozmowy autora z modelką. – Na początek zawsze pytam, jakiego koloru ktoś nie lubi – mówi Paweł Adamiec, który przygotowywał od podstaw samodzielnie każdy kostium. Potem było spotkanie w studio fotograficznym, długa rozmowa i przygotowanie makijażu oraz założenie kostiumu. – A zdjęcia to najkrótszy etap tworzenia.

Anita Kozłowska sesję fotograficzną wspomina bardzo dobrze. – Paweł stworzył bardzo dobrą atmosferę. Mimo że się nie znaliśmy już po chwili rozmowa się kleiła i nie było żadnego skrępowania – opowiada. – Zdjęcie zobaczyłam po raz pierwszy na wernisażu. Efekt był niesamowity, byłam pod wrażeniem – przyznaje.

– Kontakt z paniami naprawdę może zmienić priorytety życiowe. Wszystkie nasze sprawy codzienne, problemy nie mają znaczenia, gdy nie ma zdrowia. Można zrozumieć, że są inne rzeczy, dużo bardziej ważne – mówi Paweł Adamiec.

Bohaterki

Do zdjęć pozowały: • Anna Bronecka • Grażyna Chaberko • Lidia Dyndor • Agnieszka Fiuk • Agnieszka Górnicka • Zofia Jasina • Agnieszka Jastrzębska-Sobolewska • Aleksandra Kilka-Sitko • Magdalena Kitajewska • Anita Kozłowska • Katarzyna Kubiak • Elżbieta Marciniak • Agata Pastwa • Krystyna Socha • Aneta Szumska • Ewa Siudzińska • Ewa Szpyt • Monika Włodarczyk • Renata Zajkowska •Dorota Zawadzka.

Wystawę można oglądać do 9 stycznia 2022 roku w Centrum Spotkania Kultur.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

5 najczęstszych błędów przy użytkowaniu wózka widłowego

5 najczęstszych błędów przy użytkowaniu wózka widłowego

Wózki widłowe to nieocenione narzędzia w magazynach, na budowach i w centrach logistycznych. Choć obsługa tych maszyn wydaje się prosta, to w praktyce wiele osób popełnia błędy, które mogą prowadzić do uszkodzenia towaru, awarii sprzętu, a nawet groźnych wypadków. Oto pięć najczęstszych pomyłek, których warto unikać, aby praca była bezpieczna i efektywna.

Po wyjazdowym remisie z LZS Sielczyk trener Orląt Łuków Adrian Świderski podał się do dymisji

Orlęta Łuków bez trenera, 11 goli Lutni Piszczac i wszystkie wyniki bialskiej okręgówki

Podział punktów w meczu LZS Sielczyk z Orlętami Łuków sprawił, że do dymisji podał się szkoleniowiec łukowian Adrian Świderski. Dymisja została przyjęta. ŁKS Łazy wygrał po raz pierwszy w rundzie wiosennej. Rezerwy Podlasia II Biała Podlaska lepsze od Unii Krzywda. Victoria Parczew rozbiła Kujawiaka Stanin, a Az-Bud Komarówka Podlaska Sokoła Adamów. Lutnia Piszczac rozgromiła Grom Kąkolewnica 11:1.

Tysiąclecie Królestwa Polskiego – uroczyste obchody już 11 maja w Lublinie

Tysiąclecie Królestwa Polskiego – uroczyste obchody już 11 maja w Lublinie

W niedzielę 11 maja Lublin stanie się centrum narodowych obchodów Tysiąclecia Królestwa Polskiego. Wydarzenie upamiętni 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego, która na trwałe wpisała Polskę w mapę europejskiej cywilizacji.

System dedykowany czy gotowy – co lepsze dla firmy?

System dedykowany czy gotowy – co lepsze dla firmy?

Wybór odpowiedniego oprogramowania stanowi często punkt zwrotny w rozwoju przedsiębiorstwa. Decyzja między systemem dedykowanym a gotowym bywa trudna, gdyż wpływa na funkcjonowanie firmy, jej efektywność i koszty operacyjne. Warto zatem przyjrzeć się najważniejszym aspektom obu rozwiązań, aby zrozumieć, które może okazać się bardziej korzystne.

Sobel, KęKę, O.S.T.R., KIZO – wielkie koncerty już w maju
Dzień wschodzi
film

Sobel, KęKę, O.S.T.R., KIZO – wielkie koncerty już w maju

W programie „Dzień Wschodzi” gościmy Adama Leśniaka, przewodniczącego Samorządu Studenckiego Politechniki Lubelskiej. W energetycznej rozmowie opowiada o idei Juvenaliów, zdradza szczegóły tegorocznego line-upu i podkreśla, jak ważną rolę odgrywa kultura studencka w budowaniu tożsamości akademickiej.

Piłkarze KS Cisowianka Drzewce przegrali w Bełżycach

KS Cisowianka Drzewce w końcówce stracił wszystkie punkty w Bełżycach

KS Cisowianka Drzewce był na prowadzeniu przez większość spotkania, ale kompletnie zawalił końcówkę i wyjechał z Bełżyc bez punktu.

Sadownicy mogą spać (jeszcze) spokojnie? Przymrozki na razie łaskawe dla lubelskich sadów

Sadownicy mogą spać (jeszcze) spokojnie? Przymrozki na razie łaskawe dla lubelskich sadów

Choć ostatnie przymrozki postraszyły sadowników z Lubelszczyzny, na razie – odpukać w niemalowane jabłonie – większych strat nie ma. Jak uspokaja Krzysztof Cybulak, wiceprezes Związku Sadowników RP, skutki ochłodzenia są na razie lokalne i niezbyt dotkliwe. Ale na ostateczne oceny trzeba jeszcze chwilę poczekać.

Sparta Rejowiec Fabryczny nie ma łatwej rundy wiosennej

Wiosna nie leży Sparcie, Bug rozbił Brata i komplet wyników chełmskiej okręgówki

Prowadzący w tabeli Bug Hanna rozbił Brata Siennica Nadolna. Sparta Rejowiec Fabryczny nie dała rady Ogniwu Wierzbica. W meczu o podwójną stawkę Hetman Żółkiewka pokonał Granicę Dorohusk. Astra Leśniowice wywiozła komplet punktów z boiska Frassatiego Fajsławice. Wyjazdowe zwycięstwo Włodawianki z rezerwami Chełmianki.

Parking w miejsce targowiska

4 złote za godzinę postoju osobówki na parking przy ul. Ruskiej w Lublinie

Na miejscu zlikwidowanego targowiska przy ul. Ruskiej spółka Lubelskie Dworce, tak jak zapowiadała, uruchomiła parking. Przygotowano ok. 100 miejsc postojowych. Godzina parkowania samochodu osobowego kosztuje 4 złote, busa 5 złotych, autobusu 7 złotych.

Orlen Oil Motor Lublin się nie zatrzymuje. Mistrzowie Polski kolejny raz zdobyli Wrocław!
ZDJĘCIA
galeria

Orlen Oil Motor Lublin się nie zatrzymuje. Mistrzowie Polski kolejny raz zdobyli Wrocław!

Hit trzeciej kolejki PGE Ekstraligi nie zawiódł, choć obfitował w niebezpieczne zdarzenia. Po zaciętej, pasjonującej, ale momentami i niebezpiecznej walce Orlen Oil Motor Lublin wygrał we Wrocławiu z tamtejszą Betard Spartą Wrocław 47:43!

Stal Kraśnik wróciła w sobotę z bardzo dalekiej podróży

Stal Kraśnik znowu odwróciła losy meczu, Granit w gazie i reszta wyników Keeza IV ligi

Męczyła się w tej serii gier Lublinianka, a chyba jeszcze bardziej w sobotę na trzy punkty musiała się napracować Stal Kraśnik. Drużyna Rafała Kabasy po raz kolejny przegrywała do przerwy w domowym spotkaniu. Tym razem z rezerwami Avii Świdnik. Dopiero w doliczonym czasie gry zadała dwa ciosy i odwróciła losy zawodów.

Betard Sparta Wrocław - Orlen Oil Motor Lublin [zapis relacji na żywo]

Betard Sparta Wrocław - Orlen Oil Motor Lublin [zapis relacji na żywo]

Czas na hit trzeciej kolejki PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Betard Sparta Wrocław podejmie u siebie Orlen Oil Motor Lublin. Zapraszamy do śledzenia relacji na żywo z tego spotkania

Julia Piętakiewicz świętuje zdobycie gola

GKS Górnik Łęczna sensacyjnie ograł lidera tabeli z Katowic

Zwycięstwo katowiczanek w Łęcznej dałoby im mistrzowski tytuł. Zawodniczkom z Górnego Śląska nie udało się jednak już w sobotę włożyć mistrzowskiej korony, bo Górnik rozegrał mecz niemal perfekcyjny i stał się pierwszym zespołem w tym sezonie, który odebrał punkty katowiczankom.

Daniel Eze w końcówce meczu z Koroną II niemal zapewnił Świdniczance zwycięstwo

Świdniczanka blisko wygranej w meczu z Koroną II Kielce i przełamanie Podlasia

Po niedzielnym meczu z Koroną II Kielce w brody na pewno będą sobie pluć gracze Świdniczanki. Chociaż piłkarze trenera Łukasza Gieresza przegrywali 0:1, to jeszcze przed przerwą wyrównali. A w drugiej połowie spokojnie zasłużyli przynajmniej na jedną bramkę. Niestety, zostało 1:1.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium