Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Gdyby ktoś zobaczył Marcusa Grönholma ulicy, to nie powiedziałby, że to dwukrotny mistrz świata w rajdach samochodowych. Ot, taki zwyczajny gość. Ale tacy już są kierowcy rajdowi, którzy przez kilka miesięcy w roku ryzykują wszystko. 28 lutego 2008 roku w warszawskiej Reducie, historycznym wnętrzu Banku Polskiego, Marcus Gronholm świętował swoje 40. urodziny. Był to wieczór szczególny, bo dzień wcześniej tragiczny wypadek zdarzył się Maciejowi Zientarskiemu oraz Jarkowi Zabiedze, dziennikarzom. Ten pierwszy miał prowadzić galę z Marcusem w roli głównej.
• To twoja pierwsza wizyta w Polsce?
- Nie, byłem tu już dwukrotnie w latach 90. Pomagałem Robertowi Przybylskiemu ustawić rajdową toyotę.
• Przez ponad 20 lat byłeś związany z rajdami. Decyzja o przejściu na zawodniczą emeryturę nie należała chyba do łatwych. Co ją spowodowało?
- Nie było jakiegoś szczególnego powodu. Doszedłem do wniosku, że... już czas. Chciałem też częściej bywać w domu, bo 20 lat życia na walizkach, to chyba wystarczy.
• Czy teraz Marcus Gronholm zostanie farmerem?
- Na razie jestem bardzo zajętym człowiekiem, m.in. realizując takie przedsięwzięcia, jak wizyta w Warszawie. Jest to część mojego kontraktu. Mam też na oku rodzinny interes. I na pewno nie zniknę ze sportu samochodowego.
• Jak dużą rolę w tym sporcie odgrywa ryzyko? Czy często jeździłeś więcej niż na 100 proc.?
- Naturalnie. Gdy wkładam kask, to przestaję myśleć o ryzyku. Gdybym miał przed oczami strach, to nigdy bym nie osiągnął sukcesu. Ryzyko to część tego zawodu. Trzeba nauczyć się nad nim panować.
• Na 150 rajdów tylko w 9 nie występowałeś ze swoim pilotem Timo Rautiainenem. Co zdecydowało o wyborze pilota i kto tak naprawdę rządzi w waszej załodze?
- Timo to bardzo poukładany i skrupulatny człowiek. To cechy niezwykle ważne u pilota. W naszej załodze to on był szefem, ale to ja zawsze prowadziłem.
• Przed którym rajdem w cyklu mistrzostwa świata zawsze szukałeś wymówki, aby pozostać w domu? Bo zwyczajnie tego rajdu nie lubiłeś?
- Monte Carlo.
• A które zawody lubisz najbardziej - może Rajd Finlandii, który wygrałeś aż 7 razy?
- Poza Finlandią lubiłem się ścigać w Szwecji i w Nowej Zelandii. Tam zawsze były ciekawie zaprojektowane trasy. No i oczywiście mój ulubiony Rajd Australii.
• Kierowca, pilot, zespół czy opony. Który z tych czynników ma największy wpływ na odniesienie sukcesu?
- Te wszystkie czynniki mają wpływ, ale najważniejsze to jest poczucie ducha zespołu. Bo rajdy to sport zespołowy.
• Chodzą plotki, że pojawisz się, na słynnym Rajdzie Paryż-Dakar?
- Są takie propozycje.
Marcus na wesoło
Marcus Grönholm znany jest ze swojej szczerości i prostolinijności. Lubi nazywać rzeczy po imieniu, nawet jeśli potem mają go za to spotkać nieprzyjemności. Zawsze stara się być otwarty na innych, za co szczególnie cenią go dziennikarze i kibice. Jest autorem wielu zabawnych powiedzonek, które już przeszły do historii rajdów. Oto kilka najbardziej znanych:
Rok 2003, Rajd Katalonii: pada ulewny deszcz. Marcus na mecie odcinka: - Nasze opony tu się nie sprawdzają. Założę się, że Petter (Solberg) i Tommi (Makinen) będą tu mieli najlepsze czasy. W przeciwnym razie zjem swoją czapkę.
Rok 2004: konferencja prasowa ekipy Peugeota w Nowej Zelandii: Reporter: Znamy już te wszystkie wady waszego samochodu, Peugeota 307 WRC, ale czy możesz powiedzieć o nim coś dobrego? Marcus: Tak, to kabriolet.
Rok 2004, Rajd Meksyku: Reporter: Marcus, jakieś problemy? Grönholm ironicznie: Zgadnij?! Straciłem czwarty bieg. OK. Trzy też mi wystarczą.
Rok 2004, Rajd Japonii: Marcus za bardzo przycina zakręt i mały krzak wbija się w zderzak. Na mecie odcinka mówi reporterowi: Zakosiłem świąteczne drzewko.
Rok 2007, Rajd Wielkiej Brytanii: Reporter: W Finlandii macie duże podatki. Czy po zakończeniu kariery przeprowadzisz się do jakiegoś raju podatkowego? Marcus: A widzieliście szczęśliwego faceta mieszkającego w Monako?
Źródła: WRC.COM, BBC Sport, Eurosport, Autoklub.pl, WRC Magazyn Rajdowy
O Marcusie
Marcus Grönholm od wczesnych lat był związany ze sportami motorowymi. Jest synem znanego w latach '70. świetnego fińskiego kierowcy Ulfa Grönholma, który zginął tragicznie 25 lutego 1981 roku. Marcus miał wówczas 13 lat i zaczynał jeździć w wyścigach motocykli motocrossowych. W 1986 roku, po poważnym urazie kolana, rozstał się z motocyklem i za pieniądze uzyskane z polisy ubezpieczeniowej (ok. 1000 dolarów) kupił forda escorta 1300, którego przerobił na rajdówkę. Tym samochodem rozpoczął przygodę ze sportem samochodowym. Szybko zyskał przydomek "Bosse” (od angielskiego słowa "boss”, czyli szef).