W przypadku wielkich odkryć nie wystarczy mieć rację, trzeba mieć także szczęście. Maria Curie-Skłodowska w nauce miała szczęście trafić na Henryka Bequerela i Piotra Curie. W życiu jej największym szczęściem było posiadanie córki Ewy. Ewa Curie zrobiła jej genialny - jakbyśmy dziś powiedzieli - public relations
Apartament
Słoneczny jesienny dzień. Sutton Place na Manhattanie to najbardziej elegancką część wyspy. Na tylnym siedzeniu mercedesa wielki bukiet stu biało-czerwonych róż odmiany "Mercedes”. W bagażniku jechał pejzaż Powiśla Janusza Olszewskiego. List od Senatu i rektora UMCS trzymałem przy sobie.
Przed głównym wejściem odźwierny w uniformie dyskretnie sprawdza nasze nazwiska na liście gości. Potem przejmuje nas menedżer apartamentowca i prowadzi do windy. Ta zatrzymuje się w hallu rezydencji Ewy Curie-Labouisse.
Jeszcze tylko pokojówka: "Panowie, madame Labouisse oczekuje w salonie. Proszę za mną...”.
Ewa Curie dopytywała się przede wszystkim o Józefa Skłodowskiego, dziadka Marii, postaci dla całego rodu symbolicznej.
To on wywiódł Skłodowskich z kurpiowskiego zaścianka Skłody i przekształcił z przeżywającej klęski powstańcze, zubożałej szlachty w pozytywistyczną inteligencję. Józef przez niemal 12 lat dyrektorował znakomitemu Gimnazjum Lubelskiemu, którego mury mieszczą dziś Wydział Pedagogiki i Psychologii UMCS.
Nie ta Polska
Gdy PKWN zakładał Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Ewa Curie - w przeciwieństwie do starszej siostry Ireny i jej męża Fryderyka Joliota - była zdecydowanie przeciwna legitymizowaniu przez rodzinę uczelni. Uważała, że władza jaka nadeszła ze Wschodu, w wyniku jałtańskich rozstrzygnięć Churchilla, Roosevelta i Stalina, jest dla Polski opresją. Irena i Fryderyk mieli inne zdanie, czemu dali także wyraz przyjmując doktorat honorowy UMCS.
Ewa Curie była konsekwentna w swej wrogości do komunizmu.
Należała do grona wybitnych intelektualistów zachodnich entuzjastycznie popierających powstanie sojuszu północnoatlatyckiego w 1948 r.
Gdy cztery lata później sekretarzem generalnym NATO został baron Hastings Lionel Ismay, ona objęła funkcję jego specjalnego doradcy.
Do Polski przyjechała dopiero w 1999 r. na uroczystość odsłonięcia pomnika Armii Krajowej przed Sejmem RP. Do nowej ojczyzny ostatecznie przekonało ją wstąpienie Polski do NATO.
O ile swoje ambicje naukowe Maria Curie ulokowała w córce Irenie, o tyle Ewa z wielkim powodzeniem realizowała program kontaktów uczonej ze światem zewnętrznym. Zajmowała się public relations.
Książka
Poświęciła dla tego celu znakomicie rokującą karierę pianistyczną i znacznie opóźniła karierę literacką i dziennikarską. Praktycznie od ukończenia studiów z filozofii i nauk przyrodniczych oraz muzycznych, do śmierci Marii w 1934 roku, Ewa zajmowała się budowaniem pozycji matki. Nie było to zadaniem łatwym, bowiem uczona znana była z nieufności wobec otoczenia i wielkiej niechęci do dziennikarzy.
Było dla wszystkich naturalne, że Ewa będzie stać na straży pamięci matki i wzniesie jej pomnik pamięci także po jej śmierci. Energicznie zabrała się do pisania jej biografii.
W 1937 roku we Francji, Anglii, Włoszech, Hiszpanii i USA oraz kilku innych krajach ukazała się równocześnie biografia "Madamme Curie” autorstwa Ewy. To był bestseller.
W Stanach autorka otrzymała National Book Award w kategorii literatury faktu, a "New Yorker” napisał, że to jedna z tych rzadkich książek, które... "czynią nas dumnymi z przynależności do rodzaju ludzkiego”. W ślad za sukcesem czytelniczym wytwórnia filmowa Metro Goldwyn Meyer w 1943 roku ekranizowała powieść.
A w Japonii "Madamme Curie” do dziś jest lekturą szkolną.
De Gaulle zaprasza
Światowy rozgłos biografii matki nie odsuwa Ewy od jej muzycznych pasji. Pisze do prasy paryskiej recenzje muzyczne, tłumaczy na francuski amerykańskie musicale. Od czasu do czasu sama koncertuje.
Po upadku Francji w 1940 roku, przedostaje się do Anglii i wstępuje do armii de Gaulle'a. Otrzymuje stopień oficerski służby kobiecej. Poświęca się pracy korespondenta wojennego, odwiedzając w latach 1941-43 większość frontów II wojny. Plonem staje się zbiór reportaży "Journey Among Warriors” ("Podróż wśród wojowników”) wydany w Stanach z końcem 1943 roku, a w następnym nominowany do nagrody Pulitzera.
W powojennej Francji Ewa Curie obejmuje kierownictwo departamentu ds. kobiet w ministerstwie informacji. W latach 1945-49 wydaje paryski dziennik "Paris-Press”.
Miłość
Kiedy Ewa Curie kończy 50 lat, poznaje amerykańskiego dyplomatę, Henry Labouisse'a, nowo mianowanego ambasadora USA w Paryżu; wdowca.
Finałem gorącego uczucia jest ślub w 1954 roku. Ewa rezygnuje z pracy w NATO, a Henry kończy swą misję we Francji. Ale żadne z nich nie myśli o emeryturze. Jedenaście lat później Henry, jako dyrektor generalny UNICEF odbiera Pokojową Nagrodę Nobla przyznaną tej organizacji. Będzie nią kierować jeszcze przez 15 lat, a jego żona w misjach pomocy dzieciom odwiedzi 109 krajów, zyskują pozycję niemal równą mężowskiej.
Łaskawie uhonorujemy
Kiedy Ewa Curie obchodziła setnme urodziny, nie brakowało jej dowodów pamięci od sekretarza generalnego ONZ czy prezydentów Francji i USA. Tylko polskiego nic nie było.
Z okazji 100-lecia urodzin Ewy Curie rząd Marka Belki zdecydował, że szczeblem stosownym do wysłania życzeń będzie minister nauki. Ten skierował je do... Paryża, choć Ewa już tam od pół wieku nie mieszkała.
Wreszcie, w lutym 2005 roku Aleksander Kwaśniewski wysłał list i uhonorował Ewę Curie-Labouisse Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP. Wręczył go we wrześniu już Lech Kaczyński.
Gwoli przypomnienia: Krzyż Oficerski "Polonia Restituta” przypinał Ewie w 1938 roku prezydent Ignacy Mościcki, kiedy cała Polska celebrowała ukazanie się biografii "Maria Curie-Skłodowska”, jej znakomitego pióra. Trzeba było zatem niemal 70 lat, aby Polska zdobyła się na brawurowy gest awansowania wielkiej rodaczki w hierarchii zaszczytów o jedno "oczko” orderowe.