Jest szczęściarzem, bo do tej pory nie miał poważnego dzwona.
Tak jak większość ludzi związanych z rajdami, tak i Stephane Peterhansel jest zupełnie normalnym gościem. Mimo licznych sukcesów i niewątpliwego hartu ducha, to trzeźwo myślący człowiek. - Gdy ścigasz się na takim rajdzie jak Dakar, nigdy nie jest łatwo i czasami boisz się, bo na każdym kroku zdarzają się tu tragiczne wypadki - mówi. - Ja jestem szczęściarzem, bo dotąd nie miałem żadnego poważnego wypadku.
\"Pudło” non stop
- Najszczęśliwsze chwile przeżywałem w ‘91, gdy zwyciężyłem po raz pierwszy; jadąc motocyklem. Pierwszy triumf za kierownicą auta w 2004 też fantastyczny, choć uczucie było zupełnie inne. Gdy zmieniasz motocykl na samochód masz przyjemne poczucie, że możesz dzielić z kimś swoje problemy, ale także sukcesy - mam na myśli mojego pilota.
Pustynia wciąga
Ale rajd to zawody zespołowe; nie tylko zmagania kierowcy i pilota. - Bardzo wiele zależy o "królów nocy”, czyli mechaników. Morderczą próbę piasku, kamieni i bezdroży samochody znoszą bardzo ciężko. Gdy ja śpię, mechanicy pracują jak szaleni, aby auto do ranka było ponownie gotowe znieść trudy morderczej trasy.
Wyścigowe sukcesy są też okupione życiem prywatnym. - Wyrzeczenia są konieczne - przyznaje kierowca. - Dla rodziny moje uczestnictwo w rajdach nie jest łatwe. Praktycznie w ogóle nie bywam w domu.
Dakar 2009
Maksymalną liczbę zgłoszonych pojazdów ograniczono do 560, z czego 275 to motocykle i quady, 200 - samochody, a 85 ciężarówki.
Zespół
Mitsubishi racing lancer
Jeden z nich poprowadzi Peterhansel. Racing lancer został zbudowany w oparciu o stalową, przestrzenną ramę rurową. Pod maską "mieszka” potężny, 3-litrowy diesel V6 wspomagany dwustopniową turbosprężarką, korzystającą z wirników o różnych rozmiarach, ulokowanych po obu stronach silnika.
Maksymalny moment obrotowy wynosi 650 Nm, podczas gdy maksymalna moc to 280 KM.