Jacy jesteśmy? Z jednej strony mamy poczucie mniejszej wartości, z drugiej zaś cierpimy na lokalną megalomanię. Traktuje się nas jako Polskę B albo nawet C czy D. Zawsze określa się nas jako znajdujących się po niewłaściwej stronie Wisły i my mamy tego świadomość. Omijają nas autostrady, lotniska przelatują nam koło nosa. Najlepszym naszym towarem eksportowym są zespoły ludowe.
d
Mamy w Lublinie jeden z piękniejszych skansenów choć nie brak takich, którzy twierdzą, że to niepotrzebne – cała Lubelszczyzna jest jednym wielkim skansenem. Uznani ekonomiści zżymają się na taką oto propozycję rozwoju regionu, aby stawiać na ekoturystykę.
– To śmieszne – twierdzą. – To może być tylko dodatek do czegoś. To niepoważne. I dodają jeszcze, że nawet do gospodarstwa agroturystycznego trzeba mieć czym dojechać.
A przecież możemy i
powinniśmy się chlubić uniwersytetami.
Jednym, o ustalonej renomie, jeszcze przedwojennym, z którego wyszło tylu luminarzy nauki, kultury. I drugim – który wprawdzie został powołany niejako w opozycji, ale przecież wykształcił rzeszę zacnych ludzi. Okazuje się też, że na Lubelszczyźnie jest największy pęd do pogłębiania wykształcenia. Ludzie nie chcą poprzestać tylko na podstawówce –zajmujemy 2. miejsce w skali kraju w tzw. ubytku osób z wykształceniem podstawowym. Czy coś z tego wynika?
W ogóle powinniśmy się chwalić liczbą uczelni. Nasze życie kulturalne bynajmniej nie jest prowincjonalne, choć budowa teatru ciągnie się kilkadziesiąt lat. Możemy jednak odpierać: to dziecko niechciane. Spektakularne wystawy i dzieła, jakie są pokazywane, przyciągają tłumy, które zdarzają się w najpierwszych galeriach Europy. Nasza drużyna piłkarska z Łęcznej narobiła niemało zamieszania w krajowej lidze, górnicy z Bogdanki fedrują znakomicie, w Puławach mieszka najwięcej, w porównaniu z innymi miastami w kraju, osób z wyższym wykształceniem, dziewczyny w Lubelszczyzny znajdują uznanie jurorów wszystkich konkursów. Ale to ciągle zbyt mało, żebyśmy przeskoczyli z Polski C do Polski A.
A przecież, wydaje się, że w dzisiejszym pędzie do dóbr doczesnych, do nowinek technicznych szacunkiem obdarza się jedynie cywilizację produkcyjną. Tam, gdzie jest zaawansowany przemysł, wysokie technologie, tam właśnie żyje się lepiej materialnie i w poczuciu odcięcia się od wiochy, za którą uważana jest Lubelszczyzna. To obrazoburcze? Na pewno. Rzadko kiedy odszczekujemy, że ostatecznie naszych obywateli ktoś musi karmić. To może właśnie my?
Jednak liczby zawarte w najnowszy „Roczniku statystycznym województwa lubelskiego 2003” nie kłamią. Przejrzyjmy się w nich, jak w lustrze, jak wyglądamy na tle kraju, w jakich dziedzinach jesteśmy na pierwszym, w jakich na ostatnim miejscu.
Jacy jesteśmy?
„Ach, lubelskie, jakie cudne...” śpiewał jeden z ludowych zespołów i, mimo naszych usilnych starań o zmianę wizerunku, Lubelszczyzna ciągle jawi się jako kraina gdzie kmieć podbiera pszczołom miód w barciach, jego żona motyką przekopuje buraki, a w wolnym czasie śpiewają rzewne kujawiaki. A może przecież coś jest na rzeczy, bo:
Zajmujemy pierwsze miejsce w kraju w:
*produkcji buraków ćwikłowych, porzeczek, malin, w uprawach lnu i chmielu, aronii, borówki;
*w liczbie pni pszczelich;
*w produkcji nawozów azotowych.
Drugie miejsce w kraju:
* w pogłowiu koni
Trzecie miejsce w kraju:
*w produkcji cukru i cementu.
Pod kliszę:
Puławskie „Azoty” są największym producentem nawozów sztucznych w Polsce.
Wielu mieszkańców Polski „bardziej centralnej” lub zachodniej sądzi, że jesteśmy miłym skansenem, krainą mlekiem i miodem płynącą. A przecież mamy 22 szkoły wyższe państwowe i niepaństwowe, kolegia nauczycielskie, państwowe wyższe szkoły zawodowe i mamy też 4 instytuty zamiejscowe. Jednak skansenem być może wkrótce się staniemy zważywszy, że:
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw – 14 miejsce w kraju
Przeciętna emerytura i renta brutto z pozarolniczego systemu ubezpieczeń – 15 miejsce w kraju (gorzej tylko w podkarpackim)
Lubelszczyzna ma najniższy w Polsce Produkt Krajowy Brutto na 1 mieszkańca – w kraju PKB wynosi 19430 zł, a w naszym województwie jest to zaledwie 13614 zł. W oparciu o wskaźnik PKB przyznawane są środki unijne.
– Dane przesyłamy do centrów Unii Europejskiej – wyjaśnia z–ca dyr. Urzędu Statystycznego w Lublinie Maria Bilska. – Otrzymują je także urzędy wszystkich szczebli administracji państwowej, a także np. posłowie, senatorowie. Czy się z nimi zapoznają? Nie mam całkowitej pewności...
Ten najniższy produkt krajowy, jaki osiągamy, paradoksalnie może się stać naszą szansą.
Dr Andrzej Dumała
kierownik Centrum Edukacji Europejskiej w Lublinie
– Mamy największy tytuł, aby otrzymać unijną pomoc. W nowej unii, w której nie będzie Rumunii i Bułgarii, Lubelszczyzna staje się najbiedniejszym regionem. Jednak to nie jest tak, że pomoc należy nam się z góry, że jest nam przypisana, choć unia w swojej polityce spójności musi mieć świadomość istniejącej tu biedy. Jednak należy odróżnić fundusze strukturalne, przyznawane przedsiębiorstwom, dużym gospodarstwom rolnym (a tych na Lubelszczyźnie jest mało), od funduszu spójności – a o ten musi zadbać rząd. Te pieniądze przeznacza się na ochronę środowiska i infrastrukturę – głównie komunikacyjną. Wiadomo, że u nas jest z tym fatalnie. I to od naszych reprezentantów w parlamencie, od decyzji rządowych zależy, czy coś i ile z tej puli dostaniemy.
A pieniądze unijne bardzo by się nam przydały. Bo Lubelszczyzna zajmuje bezwzględnie...
Ostatnie miejsce w Polsce...
...pod względem wyposażenie mieszkań na wsi w instalacje techniczno- sanitarne:
*ciepła woda
*ustęp spłukiwany
*łazienka
*wodociąg
W tych kategoriach jesteśmy na 16. miejscu w kraju:
*centralne ogrzewanie
*zasoby mieszkaniowe na wsi przeznaczone do rozbiórki
W tych kategoriach gorzej jest tylko w woj. podlaskim.
Na Lubelszczyźnie w ogólnej licznie bezrobotnych najwięcej osób – w porównaniu z innymi województwami – nie posiada prawa do zasiłku. Jesteśmy też regionem, w którym na 1000 osób przypada największa liczba niepełnosprawnych.
Pod kliszę: Fot. InwalidaK5jpg lub inwalipracaKjpg
W Polsce na 1000 osób przypada 143 niepełnosprawnych, w woj. lubelskim aż 185.
– Na naszym terenie jest duży procent ludności rolniczej – zauważa Adam Orzeł, lubelski koordynator Aktywnej Rehabilitacji – i, jak sądzę, istnieje tu duża wypadkowość. Szczególnie na wsi nie przestrzega się norm związanych z bezpieczeństwem.
Na ochronę zdrowia nie powinniśmy narzekać. Nie jest aż tak źle, jak się powszechnie uważa. Dane statystyczne mówią, że każdy mieszkaniec naszego województwa powinien znajdować się pod staranną opieką, mamy np. największą ilość pielęgniarek. Zatem chorzy w szpitalach nie powinni czekać na wyłączenie kroplówki, a w przychodniach na szczepienie. Narzekamy? Na pewno mamy rację, kolejki przed lekarskimi gabinetami i trudności z dostaniem się do specjalisty mówią o tym, jak jest naprawdę. Liczby te nie kłamią. Więc jak jest? Może po prostu to niedowład organizacyjny i oczywista bieda w służbie zdrowia?
Jak się leczyć, to tylko w Lublinie...
Łóżka w szpitalach ogólnych na 10 tys. ludności – 4. miejsce (po woj. śląskim, łódzkim, podlaskim)
Lekarze na 10 tys. ludności – 5. miejsce w kraju
Stomatolodzy na 10 tys. ludności – 2. miejsce w kraju
Pielęgniarki na 10 tys. ludności – 1. miejsce w kraju
Liczba aptek w stosunku do liczby ludności – 1. miejsce w kraju (o 25 procent aptek więcej od średniej krajowej)
Jeszcze jednym rekordem, który do niedawna dawał palmę pierwszeństwa Lubelszczyźnie była ilość złapanych pijanych kierowców. To było aż 16 tys. tych, których odnotowała policja. Na pewno świadczy to o determinacji drogówki w ściganiu takich ludzi. Ale też ostrożnie mówi się, że tę liczbę... należy pomnożyć przez 3! Czyli – niezależnie od tego, że drogówka jest bardzo aktywna – nasi kierowcy piją rekordowo.
Do niedawna najwięcej pijanych kierowców policja spotykała na drogach Lubelszczyzny. Ale, według niepotwierdzonych jeszcze urzędowo informacji, w ubiegłym roku zostaliśmy pobici – niechlubną liczbę 16 tysięcy takich ludzi przekroczyło województwo śląskie. Na zdjęciu: w tym przypadku kontrolę trzeźwości policjant kończy życzeniem dalszej bezpiecznej jazdy.
Dlaczego piją i zasiadają za kierownicą? Dlatego, że są idiotami? To może być kolejna, przykra konstatacja o naszych mieszkańcach.
– Tak drastycznie tego nie określę – stwierdza komisarz Sławomir Grześ z lubelskiej drogówki KWP. – Na pewno mogę powiedzieć, że alkohol odbiera im rozum, nie potrafią wtedy myśleć. Czy się różnimy od mieszkańców innych regionów? Może tym, że nie mamy wiedzy o tym, jak szybko alkohol się wchłania i jak długo po wypiciu nie można usiąść za kierownicą.
Może też do rekordów należy doliczyć rowerzystę, który miał we krwi 4,5 promila alkoholu i nawet sprawnie jechał rowerem. Według podręczników medycznych powinien nie żyć. Innym drastycznym przypadkiem było stwierdzenie u jednego z pacjentów toksykologii ponad 14 promili alkoholu metylowego (inaczej się przelicza). Tym przypadku cudu nie było – pacjent nie przeżył.
Pijemy powyżej średniej
Dr Dariusz Malicki
z Całodobowego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu w Lublinie
– Czy więcej pijemy? To jest trudne do ustalenia. Na pewno pijemy z tych samych powodów, co gdzie indziej. Na pewno trafia do nas i na oddziały psychiatryczne więcej osób wtedy, kiedy zamykany jest duży zakład pracy. Jednak specyfika naszego regionu polega też na tym, że mamy dużą ilość taniego alkoholu z przemytu oraz że na wsiach dużo się go pędzi. Do średniej krajowej trzeba dodać parę litrów.