Każdy chciał pomóc i dzielił się, czym mógł. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców malutkiego Marysina w gminie Telatyn i okolicznych wiosek w ciągu półtora miesiąca udało się wybudować dom.
Mamo, nasz dom się pali!
8 sierpnia przez cały dzień przygotowywała się z synami do odpustu parafialnego, który miał odbyć się na drugi dzień w Nowosiółkach. Na wsi to po Wielkanocy i Bożym Narodzeniu najważniejsze święto. Do pani Danuty przyjechali wnukowie, reszta rodziny miała się pojawić na uroczystym obiedzie po niedzielnej sumie. Ale nic z tego nie wyszło, bo w nocy wybuchł pożar.
– Obudził mnie jakiś dziwny trzask – wspomina 70-letnia Danuta Cioch. – Pomyślałam, że może ktoś się włamuje. Po cichu poszłam do pokoju, gdzie spał jeden z synów. Ale on już wstał i krzyknął do mnie: "Mamo, nasz dom się pali!”
Tylko zgliszcza zostały
Najstarszy syn założył rodzinę i dawno opuścił rodzinną wieś. Z mamą mieszkają jego trzej bracia: 45-letni Jan oraz 39-letni bliźniacy; Edward i Władysław. Utrzymują się z niewielkiego gospodarstwa. – Mnie nie było wtedy w domu, ale nawet gdybym był, to chyba niewiele bym pomógł – mówi Edward, który jest naczelnikiem OSP w Marysinie.
Z ogniem walczyli za to jego koledzy, ale praktycznie nic nie udało się uratować. Zostały zgliszcza.
Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Mieszkali pod folią
Po pożarze zamieszkali w tunelu z folii, gdzie wcześniej uprawiali warzywa. Wstawili podarowane meble, a nawet kuchenkę gazową, bo coś trzeba było jeść. – Na początku nie mieliśmy ani mąki, ani łyżki, nic – opowiada pani Danuta.
Kiedy na dworze przygrzewało sierpniowe słoneczko, pod folią nie było można wytrzymać. A w nocy robiło się zimno. Nie wiedzieli, jak długo przyjdzie im tak żyć. – Ale ludzie z okolicy zrozumieli, że stała się tragedia i ruszyli z pomocą – mówi Władysław Bród, sołtys Marysina.
Zaczęło się od Anny Kucharskiej, która w sąsiednich Nowosiółkach prowadzi sklep spożywczy, gdzie – jak to na wsi – można wymienić poglądy i podzielić się nowinkami. Tam właśnie narodził się pomysł pomocy pogorzelcom.
– Nie było co się zastanawiać, postanowiliśmy działać, dlatego założyliśmy komitet – wyjaśnia pani Anna.
Co i jak zrobić
W jego skład weszli Elżbieta Stąsiek-Witkowska, która jest dyrektorem szkoły w Poturzynie, Zbigniew Wrona, kościelny i radny gminny z Nowosiółek, Roman Deryło, przedsiębiorca z Suszowa, oraz oczywiście Anna Kucharska. – O początku wspierał nas proboszcz Stanisław Żak – dodaje pani Ania. – Spotykaliśmy się codziennie i radziliśmy, co i jak robić – wspomina pani Elżbieta.
Dzięki datkom zebranym w Marysinie, Poturzynie, Suszowie, Wasylowie Małym i Kolonii Radków, czyli w całej parafii, można było przystąpić do kopania fundamentów. – Dałem 100 złotych, bo na tyle było mnie stać – mówi proszący o niepodawanie nazwiska jeden z sąsiadów.
Budujemy nowy dom
Tomaszowskie starostwo w ekspresowym tempie wydało pozwolenie na budowę, wsparcia udzielili właściciele sklepów i składów budowlanych w Poturzynie i Telatynie.
– Wiem, co to bieda, bo moją rodzinę spotkała dawno temu podobna tragedia, ale nie chcę rozgłosu – mówi przedsiębiorca, który przekazał kilka zgrzewek cementu.
Nie sposób wymienić wszystkich. Do akcji przyłączyły m.in. firmy m.in. z Łaszczowa, Tyszowiec, Długiego Kąta i Zamościa. – Cegły i piasek otrzymaliśmy za darmo, pustaki za pół ceny, nadleśnictwo za symboliczną opłatę przekazało drewno, ktoś dał bojler, ktoś piec i kaloryfery, a jeszcze ktoś inny postarał się o okna – wylicza Anna Kucharska.
Tu, na ziemi
– To wspaniały przejaw miłosierdzia – uważa ks. Andrzej Puzon, dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, która również pomagała pogorzelcom. – To duży poryw serc świadczący o tym, że niosący pomoc żyją tu, na ziemi. Każdy może znaleźć się w nieszczęściu.
Po trwającej półtora miesiąca budowie rodzina Ciochów wprowadziła się właśnie do nowego, podpiwniczonego domu. Do dyspozycji mają kuchnię, dwa pokoje, łazienkę oraz przestronne poddasze. Dobrzy ludzie przekazali meble, a myśliwi z Nowosiółek nowiutką lodówkę. – Na wiosnę trzeba wytynkować ściany, pomyśleć o podłogach, drzwiach wewnętrznych i schodach przy wejściu – wskazuje Zbigniew Wrona.
– Nie wiem, jak my się wszystkim odwdzięczymy – ociera łzy pani Danuta.
Szczęśliwa \"13”
Jego uroczyste poświecenie zaplanowano na najbliższą niedzielę. Po dziękczynnej mszy świętej w Nowosiółkach pani Danuta i jej synowie otrzymają prezent: duży obraz Matko Bożej Nieustającej Pomocy.