Rozmową z Natalią Voytsel z Fundacji „Gdy Liczy się Czas”, która już po raz trzeci zorganizowała charytatywną akcję „Piękna Mama” w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie. Akcja, w której uczestniczą stylistki, fryzjerki i masażysta jest adresowana do matek dzieci z oddziału Onkologii, Hematologii i Transplantologii.
• Co jest trudniejsze: zorganizować taką akcję w szpitalu czy raczej namówić mamy chorych dzieci, aby w tej akcji wzięły udział?
– Tę akcję już po raz trzeci organizujemy w Lublinie. Kiedy przygotowaliśmy ją po raz pierwszy, było o wiele mniej osób. W tym momencie jest sporo osób do pomagania i to bardzo fajnie, że mamy tak dużo aniołów w Lublinie, aniołów od piękna. Mamy też przychodzą i jest ich sporo. Problemem nie jest namówienie mam, aby wzięły udział w naszej akcji. Problemem jest zostawienie dziecka samego, żeby mama na chwilę mogła wyjść. Dzieci przebywając na takim leczeniu mają bowiem zwiększony poziom lęku. Poza tym mama też boi się zostawić swoje dziecko; nawet na chwilę. Przełamanie tego schematu bywa trudne. Kiedy już się odważą i przyjdą, niektóre po raz trzeci, to są to dla nich sympatyczne wspomnienia. Niektóre mamy biorą udział w akcji kolejny raz. W to wchodzą też emocje: kiedy przychodzimy po to, aby ta mama była piękna, zdarza się, że te kobiety płaczą z radości. Tak ważne jest oderwanie się od tej szpitalnej rzeczywistości. Ja sama byłam w takiej sytuacji: też byłam z dzieckiem na oddziale onkologii.
• Panie również na takim oddziale były ze swoimi dziećmi. Czy ta akcja jest wynikiem waszych doświadczeń?
– Tak. Ten tok myślenia, strach, lęk, bo dziecko choruje, doprowadza do bardzo trudnego psychicznego stanu. A możemy się dzielić tylko tym, co mamy. Jak mamy lęk, to tylko nim możemy się z chorym dzieckiem podzielić. Dziecko będzie to odczuwać. Jak mamy radość, pewność siebie, myślimy pozytywnie, to takie emocje przenosimy na dziecko. To pozytywne spojrzenie na świat. Czas, kiedy choruje dziecko, zwłaszcza na nowotwór złośliwy, jest bardzo ciężki dla każdej mamy. I kiedy coś niedobrego się dzieje, wiadomo jak będzie reagować. My chcemy te mamy z negatywnego toku myślenia wyprowadzić. Po to jest ta akcja.
• A w szpitalu na bycie piękną nie ma czasu?
– Nie zawsze. Szpital sam w sobie dyktuje inne warunki, ale też w domu, kiedy kobieta, której dziecko choruje, ma czas i ochotę aby o siebie zadbać? Czy ona będzie mieć czas pójść do fryzjerki? Nie. Będzie myśleć: „Boże, ależ jestem wyrodna matka, idę do fryzjera czy maluję sobie paznokcie? Ja muszę być z chorym dzieckiem. Ja muszę być smutna, bo moje dziecko jest chore”. Nie mogą sobie pozwolić na radość. My chcemy, aby na tę sytuację patrzyła inaczej. Kiedy się uśmiechnie, poczuje radość - to tę radość przyniesie do swojego dziecka. To jest najważniejsze.
Akcja Piękna Mama w szpitalu dziecięcym
• Fundacja działa od 2016 r. Jak powstała?
– Wychodząc poza ściany szpitala zabrakło mi wsparcia po zakończeniu leczenia mojego dziecka. Teraz to się zmienia. Podczas leczenia w szpitalu cały czas jesteśmy pod opieką lekarzy i psychologów. Opuszczając szpital zostaje tylko opieka onkologiczna raz na jakiś czas. Jak poradzić sobie z tymi emocjami po zakończeniu leczenia? Jak dziecko może poradzić sobie z lękiem o swoje zdrowie? Odpowiedzi na te pytania po wyjściu ze szpitala nie znalazłam. Dlatego nasza fundacja chce skupić się na całościowej rehabilitacji po zakończonym leczeniu i na profilaktyce nowotworów w wieku dziecięcym i młodzieżowym: jakie badania powinno się raz na jakiś czas wykonać, o co zadbać. Dużo mówi się o raku piersi i słusznie, wiemy, że palenie papierosów szkodzi. Rodzice nie wiedzą, co powinno ich zaniepokoić. Nowotwór w początkowym stadium nie daje żadnych specyficznych objawów. Może to być gorączka utrzymująca się co najmniej przez 2- 3 tygodnie, może to być nawracający kaszel, duże zmęczenie dziecka. Dziecko może też inaczej się zachowywać. Reagować trzeba bardzo szybko. Tu liczy się czas.
• Czym jeszcze poza akcją „Piękną Mama” zajmuje się fundacja?
– Pierwszą akcją, którą zorganizowałyśmy, była akcją „Wylosuj Anioła” - polega na pisaniu kartek do chorych dzieci. Ta inicjatywa się rozwinęła i została uznana za jedną z najlepszych akcji w obszarze onkologii. Dzięki tej akcji poznałyśmy wiele osób, a dzieci w szkołach dowiedziały się, czym jest choroba nowotworowa. Mamy też „Piżama Party”, akcję przynoszenia na oddział piżam, poduszek, zabawek, wystąpienie aktorów żeby w szpitalu zrobiło się przytulniej. Zorganizowaliśmy też wyjazd na turnus rehabilitacyjny dla 24 osoby (12 dzieci z opiekunem) po zakończonym leczeniu. Obecnie realizujemy projekt dla psychologów z Ukrainy dotyczące tematu psychoonkologii.
• Plany na przyszłość?
– Naszym marzeniem jest stworzenie systemy profilaktyki i całościowego wsparcia i dzieci ich rodziców po zakończonym leczeniu. Tego bardzo chcemy: żebyśmy zadbali o nasze zdrowie, chodzili na badania profilaktyczne i żeby dzieci po wyjściu ze szpitala miały miejsce, gdzie będą mogły dojść do siebie.