Rozmowa z Eweliną Kamczyk, futbolistką Górnika Łęczna i reprezentacji Polski.
• Od czasu, kiedy stery w kadrze przejął Miłosz Stępiński, stała się pani etatową reprezentantką Polski. W biało-czerwonych barwach nie występuje pani jednak na swojej nominalnej pozycji, ale na boku obrony. Jak się pani odnajduje w tej roli?
- Przede wszystkim chciałam zaznaczyć, że występy w kadrze są dla mnie olbrzymim wyróżnieniem i zaszczytem. Jeszcze bardziej cieszę się, jeżeli z orzełkiem na piersiach mogę biegać po boisku w Łęcznej, tak jak ostatnio miało to miejsce w meczu z Białorusią. Własny obiekt i kibice zawsze uskrzydlają. A co do nowej pozycji, to zawsze chcę dać z siebie jak najwięcej, niezależnie od tego, w którym sektorze boiska się poruszam. Miałam zarówno zadania defensywne i ofensywne. Z obu starałam się wywiązać jak najlepiej.
• Trochę jak Łukasz Piszczek...
- Na pewno podziwiam zawodnika z Dortmundu, ale ideałem obrońcy jest dla mnie również Marcelo z Realu Madryt. Moim wzorem jest jednak Cristiano Ronaldo. W internecie oglądam mnóstwo filmików z jego udziałem.
• W czym Ronaldo jest lepszy chociażby od Messiego?
- Messi jest jednym z najlepszych graczy na świecie, ale ja od dziecka podziwiałam Ronaldo. Dla mnie jest olbrzymim autorytetem. Uwielbiam jego drybling, panowanie nad piłką czy szybkość.
• Była kiedyś okazja do spotkania z Portugalczykiem?
- Widziałam na żywo jeden z mecz z jego udziałem. To było w Warszawie, a Real grał wówczas z Fiorentiną.
• To on zainspirował panią do bycia zawodową futbolistką?
- Po części tak. Za piłką uganiałam się od małego. To były jednak jeszcze inne czasy. Dziewczyna, która chce zostać piłkarzem - to było nie do pomyślenia. Przetrwałam jednak trudny okres i teraz mogę spokojnie robić to, co kocham.
• Słyszałem, że na początku miała pani zostać tancerką?
- Tak, przez rok chodziłam do szkoły tańca. Radziłam sobie nieźle, ale nie czułam tego. Pewnego dnia pani prowadząca zajęcia spytała mnie, co wolę robić. Wybrałam futbol i nie żałuję.
• Ale na parkiecie tanecznym potrafi sobie pani dać radę? Fokstrot czy cha-cha nie są dla pani wyzwaniem?
- Dobry partner u boku i pewnie poradziłabym sobie również w tych tańcach. Bardzo lubię ten sposób rozrywki.
• Lustro w kobiecej szatni to chyba element podstawowy?
- Przed meczami wiadomo, że ustawia się do niego spora kolejka. To jednak chyba nie jest nic dziwnego, bo panowie również sporo czasu poświęcają na ułożenie swojej fryzury. Spokojnie jednak, przed treningami ta kolejka jest znacznie krótsza.
• O piłkarzach mówi się, że lubią imprezować. Jak to jest z futbolistkami?
- Przede wszystkim jesteśmy profesjonalistkami i w trakcie sezonu nie myślimy o rozrywkach. Po sezonie można wyjść się pobawić.
• Zwłaszcza, że Lublin, gdzie pani mieszka, kusi atrakcjami...
- Poprzednio grałam w Raciborzu i Koninie, więc to były znacznie mniejsze miejscowości. Lublin jest bardzo przyjemnym miejscem do życia.
• Nie męczą pani codzienne dojazdy do Łęcznej?
- Nie, bo zdążyłam się do tego już przyzwyczaić. Zresztą droga do Łęcznej jest całkiem dobra i nie zabiera tak dużo czasu.
• A jak ocenia pani warunki w klubie?
- Na warunki nie możemy narzekać. Górnik jest bardzo profesjonalnym klubem i na pewno nie wszystkie zawodniczki w ekstralidze mają taki komfort pracy. Pralnia, siłownia, sztuczne boiska - to sprawia, że można skupić się tylko na piłce.
• Szkoda tylko, że waszym meczom towarzyszy nikłe zainteresowanie...
- Nawet nie mamy co się porównywać z mężczyznami. Widzę jednak, że z roku na rok coraz więcej osób przekonuje się do kobiecej piłki nożnej. Na boiskach widać już sporo dziewczyn, powstają nowe sekcje zajmujące się wyłącznie futbolem pań. Myślę, że za kilka lat frekwencja na naszych meczach będzie znacznie wyższa.
• Gdyby urodziłaby się pani za naszą zachodnią granicą, to z takim CV zarabiałaby pani wiele tysięcy euro...
- Ale jestem Polką i gra z orzełkiem na piersiach jest dla mnie olbrzymim zaszczytem. W Niemczech jest dużo większe zainteresowanie kobiecym futbolem. Żeby móc się z nimi porównywać, to musi jeszcze upłynąć wiele lat. Wierzę jednak, że kobieca piłka nożna będzie cieszyła się olbrzymią popularnością w naszym kraju. Na pewno pomógłby w tym sukces reprezentacji. Nie ukrywam jednak, że za kilka lat chciałabym wyjechać za granicę.
• W którym kierunku?
- Nie zastanawiałam się nad tym. Lubię ciepłe klimaty, więc może Hiszpania lub Francja.
• Przykład Katarzyny Kiedrzynek działa na wyobraźnię? Ona też kiedyś grała w Górniku Łęczna, a dzisiaj broni bramki słynnego PSG.
- Na Kasi można się wzorować. Ona grała przez wiele lat w Górniku, aż w końcu odważyła się na wyjazd zagraniczny. Teraz jest czołową bramkarką Europy. Myślę, że w ten sposób pokazała wszystkim zawodniczkom w Polsce, że można spełniać swoje marzenia.
• Czy w kobiecym futbolu może odegrać rolę podobną do tej, którą ma Robert Lewandowski u panów? Czy można na niej budować siłę tej dyscypliny w Polsce?
- Tak. To jest bardzo szanowana w Europie zawodniczka i myślę, że jej przykład działa na wyobraźnię wszystkich młodych zawodniczek.
• Pani również jest materiałem na gwiazdę tej dyscypliny. W CV ma pani przecież mistrzostwo Europy U-17, a pani gol w finałowym spotkaniu zadecydował o zdobyciu przez was złota. Zastanawiam się, czy ten medal jest dla was błogosławieństwem czy przekleństwem?
- Na pewno nałożył na nas olbrzymią presję, a my przestałyśmy być anonimowe. Wielu nam pomógł on jednak w przebiciu się na arenie międzynarodowej. Weźmy za przykład chociażby Ewę Pajor, która dzisiaj gra w Wolfsburgu.