Przez lata w zestawieniach najlepszych filmów wszechczasów na pierwszym miejscu krytycy stawiali „Obywatela Kane’a”. Dzieło Orsona Wellesa z 1941 przez 50 lat zajmowało pierwsze miejsce na liście publikowanej przez brytyjski magazyn „Sight and Sound”. Dopiero w tegorocznym zestawieniu ustąpił miejsca innemu klasykowi: na szczycie zestawienia znalazł się „Zawrót głowy” Hitchcocka.
Miłośników kina, filmów doskonałych pod względem opowiadanej historii, scenariusza, gry aktorskiej i reżyserii, nie trudno byłoby znaleźć. Nie trudno także znaleźć festiwale i przeglądy, na których można obejrzeć zarówno genialną klasykę, jak i znakomite współczesne produkcje. Ale gdyby tak poszukać obiektów filmowej fascynacji z drugiej strony? Gdyby przyjrzeć się filmom tak złym, że często nikt nawet nie słyszał ich tytułów, z grą aktorską, która praktycznie nie istnieje i scenariuszem, w którym nie sposób doszukać się choćby jednej sensownej kwestii?