d Ile to jest 12,5 miliarda złotych? Gdyby ułożyć te pieniądze w banknotach 100- złotowych, to taki stos miałby prawie 25 kilometrów wysokości. A gdyby popakować w worki, to tych worków byłoby 6 tysięcy. Waga takich worków to ponad 100 ton. A w Polsce jest człowiek, który właśnie ma 100 ton banknotów z Władysławem Jagiełło.
Jan Kulczyk w rankingu tygodnika „Wprost” na stu najbogatszych Polaków zajmuje pierwsze miejsce. Zgromadził majątek szacowany właśnie na 12,5 miliarda złotych, co daje mu 53. miejsce w Europie i setne na świecie.
Jan Kulczyk ma 53 lata. Swoją karierę zaczynał w Instytucie Zachodnim Polskiej Akademii Nauk.
– Gdybym ciągle przeliczał, ile mam pieniędzy, to pewnie dalej bym tam pracował – mówi.
Pierwszy milion
...dostał od ojca, na wyposażenie firmy. Dziś stoi na czele Kulczyk Holding, potężnej grupy kapitałowej. Kulczyk Holding ma poważne udziały w TP S.A., Warcie, Kompanii Piwowarskiej, Orlenie i.in. Inwestuje, zarządza i wzbudza emocje.
Formalnie Kulczyk holding jest własnością jego żony. Jak pisze „Polityka”, sam Kulczyk ma wielki wpływ na polskich polityków. Kulczyk miał ostro zrugać ministra łączności za stwarzanie problemów, a potem zadzwonił do premiera Buzka i wezwał go na spotkanie. Jerzy Urban (pozycja 77 na liście) napisał też, że po Warszawie krążą plotki, że Kulczyk ma wielkie wpływy u Millera i wchodzi sobie na rządowe spotkania na najwyższym szczeblu.
Jednak podczas spotkania we „Wprost” o tym się nie mówiło. Wcześniej Kulczyk był u prezydenta Kwaśniewskiego, którego namawiał do walki o podatek liniowy.
– Tylko tak można ożywić polskiego orła – uważa.
Dziennik rozmawiał nie tylko z Kulczykiem. Naszych reporterów interesowało przede wszystkim to, jak zarobić miliony.
– Droga nie jest usłana różami – tłumaczyła Irena Eris, właścicielka największego w Polsce producenta kosmetyków. Irena Eris zgromadziła 190 mln, czyli 400-metrową kupkę stuzłotowych banknotów, co dało jej 59. pozycję.
– Wytrwałość i upór to podstawa. Po osiągnięciu jednego celu, od razu trzeba wyznaczyć sobie drugi.
Najlepsza cola na świecie
Irena Eris zaczęła zarabiać dopiero na studiach. Pracowała w studenckiej spółdzielni, gdzie myła okna. W czasie wakacji, razem z koleżanką, sprzątała biurowiec.
– Kiedy po wakacjach wracała tam normalna sprzątaczka, to wszyscy żałowali, że my już odchodzimy. To dawało mi wielką satysfakcje z dobrze wykonanej pracy – wspomina dziś.
Po studiach Irena Eris została „gastarbeiterem”.
– Jeździłam do Włoch na zbieranie winogron. I pamiętam przede wszystkim jedno: najlepszą coca colę na świecie. Byliśmy w Wenecji i piliśmy ten słynny napój, którego w Polsce prawie nie było. Ten smak pamiętam do dziś, bo teraz cola smakuje już zupelnie inaczej.
• Czy jest coś, na co panią nie stać?
– Nie zastanawiałam się nad tym... Nie musze się dowartościowywać przez kupowanie luksusowych przedmiotów. Większość pieniędzy, które zarabiam, i tak inwestuję.
Żadnej pracy się nie boję
Na początku lat `90. do Polski, z USA, wróciła Anna Podniesińska.
– Zastałam potężna barierę komunikacyjną. Trudno było coś załatwić czy wysłać – wspomina.
Później A. Podniesińska zainwestowała m.in. w firmę kurierską DHL. Oprócz tego prowadzi działalność logistyczną w Wolnym Obszarze Celnym w Mszczonowie pod Warszawą. Do niej należy również sieć sklepów obuwniczych „Bata” w Polsce i spółka „Rekord”, największy w kraju producent koszul. Efekt? Była pierwszą Polka na liście. Obecnie zajmuje 27. pozycję z majątkiem o wartości 470 mln. To równowartość 8495 nowych opli astra.
– Przez 17 lat byłam za granicą, gdzie uczyłam się i po prostu podglądałam innych – opowiada Anna Podniesińska. – Wszystko, co mamy, zbudowaliśmy za własne pieniądze i głównie na moich pomysłach. Sama pracy się nie bałam, a po `89 roku w Polsce było wiele zaniedbanych dziedzin. W nich właśnie działałam.
Z czego jest dumna najbogatsza Polka?
– Z mojej rodziny, której nauczyłam szacunku dla pracy i pieniędzy. Chociaż od moich synów wielkiej oszczędności nie wymagałam.
Miliony budzą zawiść
Na liście nie mogło, oczywiście, zabraknąć właściciela Agencji Wydawniczo-Reklamowej „Wprost”, a zarazem redaktora naczelnego „Wprost”, Marka Króla. – Tak szczerze, to jestem średnio zadowolony ze swojej obecności, bo to może wzbudzać zawiść. Ale nie miałem nic do gadania. Koledzy, którzy przygotowywali listę, przyszli do mnie i powiedzieli, że z ich obliczeń wynika, że jestem na 66. miejscu.
Marek Król zaczynał jako kelner w hotelu.
– Zdobyłem też fach stolarza, pracując u swojego wujka prywaciarza – wspomina Marek Król.
Teraz ma 162 miliony, czyli stać go na kupno np. ponad 200 milionów pączków. Gdyby miał taki kaprys.
– Pochodzę z rodziny raczej niezamożnej i zawsze marzyłem o książkach. Jako student, na każdą musiałem ciułać. Teraz się cieszę, bo mogę kupić każdą książkę w dowolnej ilości. Tylko czasu na czytanie mam coraz mniej.
W co inwestować
Jak znaleźć się na przyszłorocznej liście? W tym roku miejsce nr 100 gwarantowała kwota 85 milionów. Tyle ma Cezariusz Szlachcic, właściciel „Cezexu”, dystrybutora papieru. Jak zarobić 85 milionów złotych? Inwestując i działając w najopłacalniejszych branżach. To media, telekomunikacja, inwestycje giełdowe, kapitałowe i usługi.
Piąty na liście Marek Mikuśkiewicz zaczynał od stoiska na bazarze. Teraz ma ponad 140 supermarketów i 1,4 miliarda zł.
Jedenasty Leszek Czarnecki (840 mln) zbudował Europejski Fundusz Leasingowy, który wkrótce sprzedał. Teraz chce budować nowy fundusz inwestycyjny.
Mariusz Jaworski to prezes spółki Incom, dystrybuującej sprzęt teleinformatyczny. Efekt? Majątek w wysokości 490 mln.