"Najlepsze życzenia z okazji wiosny. Kim jesteś? Co robisz? W jakim mieście mieszkasz? Norbert”
- Metoda była prosta. Tej treści SMS-y wysłałem pod numery komórkowe wybrane na chybił trafił. Do różnych operatorów. Korzystałem z tzw. bramek internetowych, dzięki którym można esemesować za darmo.
Jeden za drugim
- Tomek. Zielona Góra. Robię śniadanie - pierwszy, w niespełna minutę, odpisał Tomasz.
Potem przez kilkanaście minut nikt nie odpisywał. Ale nie zrażam się i dalej wstukuję numery. Za kilka minut przeżywam "dywanowy nalot” esemesów.
- Wzajemnie najlepsze życzenia. Ja mam na imię Janina, mieszkam w Warszawie. Jestem szczęśliwą babcią trojga wnucząt, którymi się teraz zajmuję.
Zaraz potem ktoś ostrzega mnie, żebym więcej nie wysyłał do niego spamu (niechcianych wiadomości). Autor twierdzi, że wszystko już ma, nic nie chce kupić i wiary też zmieniać nie zamierza.
- O, fajna akcyjka. Kto to robi? - zapytał mnie autor innego
SMS-a.
- Ja. Po prostu składam życzenia wiosenne - odpisuję.
- Aha. No to ja też życzę wszystkiego najlepszego z okazji świąt. Kamila. Napisz jeszcze do mnie kiedyś.
Piszą z całej Polski
- Odwal się!!!
- A kto ty jesteś? - spytał ktoś.
- Mam na imię Norbert. Składam ludziom życzenia przez SMS-y - odpisałem.
- O, to się nudzisz setnie. Bezrobotny?
- Nie. Mam pracę.
- Nie masz nic ciekawszego do roboty?
- A to nie jest ciekawe?
- Może dla ciebie. Ja ci nie odpiszę.
- Już odpisałeś. Dzięki.
Wiosna? Jaka wiosna?
Barbara z Wrocławia też się cieszy, że już jest wiosna. Właśnie zabiera się za porządkowanie ogródka. Myślała, że to jej mąż esemesuje, bo miał jej przywieźć sadzonki i już trzy godziny go nie ma.
Telefon dźwięczy przez następne trzy dni. Sporo osób precyzyjnie odpowiada na pytania. Podają imię, nazwę miasta, w którym mieszkają. Niektórzy dorzucają swój zawód, inni informują, co robią w danej chwili.
Mój błąd. Pytanie "Co robisz?” jest niezbyt precyzyjne. Można zrozumieć, że chodzi o to, co robisz w danej chwili, albo co w ogóle w życiu robisz. Ale za to wiem, co Polacy robią w czwartek rano.
Dzieci i turyści
Na sto kilkadziesiąt odpowiedzi, w siedemdziesięciu pojawiają się wzajemne życzenia z okazji wiosny. Natomiast Robert z Żywca składa kondolencje... z powodu odejścia zimy, a właściwie jej nie nadejścia. Chciał zarobić na śniegu, ale w tym roku było go tak mało, że turyści w ogóle nie dopisali. Nie wie z czego będzie żył w tym roku i jak dotrwa do następnej zimy. O ile ta w ogóle przyjdzie, bo przecież klimat się ociepla.
Za to Marta ze Strzelina szczęśliwa jak mało kto: tej nocy urodziła synka. Myślała, że to SMS od znajomego z gratulacjami. Albo od męża, bo ma jej dowieźć jakieś rzeczy do szpitala i co chwila się dopytuje, czego jej jeszcze brakuje, bo nie potrafi spamiętać kilku rzeczy naraz.
- A jak synek będzie miał na imię? - pytam
- Już ma. Mateusz.
A gdzie halo?
- Mam na imię Wojtek. Też mam 12 lat - to jakiś dowcipniś.
Kropeczka z Wrocławia cieszy się, że ktoś do niej napisał. Od trzech godzin siedzi za kasą w banku i ani żywej duszy. Nudno, bo nawet Internet w robocie się zepsuł.
Znajomością geografii zaskakuje natomiast Irek z Gliwic. Po tym, jak mu napisałem, że jestem z Przemyśla przysłał taką wiadomość: O Przemyśl. Fajne to wasze miasto. W sercu Bieszczad. Ale u was chyba jeszcze nie ma wiosny.
Po kilku dniach telefon umilkł.
Koniec akcji.
Szkoda.