Ile zarobię będąc dobrym? - z zainteresowaniem pyta Wojtek. - Bo ja nie wiem, czy to się opłaca. Kasia i Tomek o cenę się nie targują. Dniówką zazwyczaj jest uśmiech, nieśmiało wypowiedziane "dziękuję”, czasem łza radości. Ale im taka zapłata wystarczy.
Ale nie każdy.
Regulamin Dobrej Pomocy
Pewnego dnia Kasia wysłała SMS-a do swoich znajomych: "Słuchajcie, musimy się spotkać i zorganizować pomoc dla dzieciaków z Bronowic. One naprawdę są potrzebujące”.
O siedmiorgu rodzeństwa dowiedziała się od księdza. - Razem z rodzicami i dziadkami mieszkają w malutkim pomieszczeniu - mówi Kasia. - Żyje im się bardzo ciężko.
Nie mogła tego tak zostawić. Stąd ten SMS. Na pierwsze spotkanie przyszło kilkanaście osób: studenci, licealiści. A ona - uczennica pierwszej klasy liceum - miała ich zachęcić do pracy z potrzebującymi.
Wtedy też przedstawiła regulamin, który miał podpisać każdy, kto zdecyduje się pomagać biednym maluchom. - Wymagania były jasno określone - pomagać przynajmniej raz w tygodniu i obowiązkowo do końca roku szkolnego - wylicza Kasia.
Z grupki, która przyszła na pierwsze spotkanie, zostało osiem osób. Same dziewczyny. - Był jeden chłopak, ale zrezygnował - wspomina Kasia. - Wystraszyło go to, że będzie musiał poświęcać tyle czasu dzieciakom. A inaczej się nie da.
Gatunek - egoiści
- Da się, da - zapewnia Wojtek, gdy słyszy o tym, co robi Kasia. - Trzeba dbać o siebie. W dzisiejszym świecie tylko egoiści mają szansę przeżyć i czegoś się dorobić.
Wojtek jest licealistą. Ciemne włosy obcięte na króciutko. Dżinsy. Bluza z kapturem. Kiedyś postanowił sobie, że będzie bogaty. Nie będzie już prosił matki o pieniądze, nie będzie czekał na alimenty od ojca. Sam sobie da radę. Niekoniecznie legalnie. Komuś załatwił "maryśkę”, innemu komórkę skrojoną przez kumpli. - No i kasa za pośrednictwo leci - mówi. - W dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo.
A jednak jest.
Skarb w reklamówce
Przed wyjazdem do Głębokiego Tomek Dziedzic miał wiele obaw. - Czy z dziewczynami znajdziemy wspólny język. Czy się dogadamy - wspomina. - Nigdy wcześniej nie miałem styczności z trudnym środowiskiem.
Mimo nerwów, pojechał i rozpoczął warsztaty medialne. W każdy piątek, kiedy kończy zajęcia na drugim roku polonistyki, idzie do Radia Lublin. Zabiera minidisck, mikrofon i jedzie pod Chełm. Tam uczy dziewczyny reportażu radiowego, przygotowywania wywiadu, prezentacji przed mikrofonem. - Oczywiście, że za darmo - dziwi się. - Przecież jestem wolontariuszem.
Najlepszą zapłatę otrzymał kilka lat temu w święta Bożego Narodzenia. Brał udział w akcji "Pomóż dzieciom przetrwać zimę”. Paczkę, którą zebrał miał zawieźć do jednego z chłopców. - W reklamówce nie było nic nadzwyczajnego. Trochę słodyczy, chyba jakiś szalik, rękawiczki - wspomina.
Dla 11-letniego chłopczyka to był jednak ogromny skarb. - Kiedy zajrzał do środka, zdołał tylko wyksztusić "Boże! Jakie cudne” - opowiada Tomek. - To był chyba jego pierwszy prezent. A dla mnie najlepszy upominek.
Taki live
Wojtek kiedyś chciał być dobry. Podobała mu się Ania. Rozdawała kanapki, pożyczała długopisy, dawała ściągać - opowiada o koleżance z klasy. - No i chodziła często do kościoła.
Ale nie chciała chodzić do Wojtka. Wojtek chciał seksu. - To po co miałem się starać - wspomina Wojtek.
Gdy poszedł do liceum, zaczął prawdziwe życie. Żeby dorównać kolegom musiał mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze, musiał o nie walczyć. Różnymi sposobami. - Na żadne akcje charytatywne nie miałem czasu, ani nawet chęci - mówi szczerze. - Niech każdy pomaga sobie sam i sam daje sobie radę. Taki live...
Jesteśmy całkiem normalni
- Najgorsze co może być to stwierdzenie: "mnie to nie obchodzi” - wzdryga się Kasia. Ona tego nie rozumie. Kilka dni w tygodniu przyjeżdża z koleżanką na Bronowice. Zabierają dzieciaki i idą do salki przy kościele. Tam rysują, bawią się, uczą. - Musimy przerabiać materiał ze szkoły, bo maluchy mają problem z czytaniem, pisaniem, liczeniem - mówi. - Więc nie ma tak, że tylko piłka czy skakanka.
Tomka najbardziej denerwuje to, że młodzi marnują czas, nie robią nic pożytecznego - nawet dla siebie. On ma studia, radio, wolontariat, dziewczyny z Głębokiego. Na wyjście do pubu i kino też znajdzie się czas. U Kasi także.
Ich znajomych nie dziwi to, co robią. - Tylko czasami słyszę, że jestem zabiegany, że trudno mnie złapać - śmieje się Tomek. - I mama na początku trochę marudziła. Teraz już wszyscy się do tego przyzwyczaili.
Podobnie jest u Kasi. - Kiedy stoję na kiermaszu pod kościołem, to przychodzą znajomi i razem stoimy - mówi Kasia. - Śmiejemy się, żartujemy. Bo my nie jesteśmy - tak jak niektórzy twierdzą - ludźmi jak nie z tego świata. Jesteśmy całkiem normalni.