• Jak się spotkaliście?
- Absolutnie to jest proste, bo spotkaliśmy się w pierwszej klasie liceum. Pomysł na Kroke narodził się później, już po naszych studiach na Akademii Muzycznej w Krakowie. Akurat byłem w domu, koledzy siedzieli w knajpie i nagle okazało się, że żadne nie ma, żeby zapłacić za herbaty. - No tak nie może być, chodźmy na ulicę i grajmy. Bo graliśmy sobie wcześniej razem.
• Jak wyszliście na ulice grać w latach dziewięćdziesiątych, to jakie kluby były na krakowskim Kazimierzu?
- Wtedy na Kazimierzu nie było żadnego klubu. Odbyła się za to pierwsza edycja żydowskiego festiwalu. I na ulicy Szerokiej działała Galeria Ariel. Na jej bazie powstała kawiarenka, zaczęliśmy grać małe koncerciki, coraz częściej, coraz częściej. Powoli zaczęły powstawać kolejne miejsca. Natomiast żaden z nas nie może sobie przypomnieć, skąd wzięła się nazwa Kroke.