Rozmowa z Marią Ferens ze schroniska dla bezdomnych psów w Krzesimowie
- Każdy pies, który do nas trafia, ma za sobą dramatyczną historię: głodu, samotności, poniewierki. Także bólu i cierpienia, którego sprawcą jest człowiek, często jego własny pan. Ale przyznam, że historia podpalonego psa wstrząsnęła mną strasznie. To już dowód absolutnego zwyrodnienia! Boję się, że żadna kara nie zmieni psychiki sprawców, którzy najwyraźniej nie mają uczuć, sumienia i od małego byli nauczeni, że każde żywe stworzenie można skrzywdzić, a nawet zabić. Jestem tym przerażona. Co za ludzie z nich wyrosną?!
• Do państwa schroniska trafiają zwierzęta boleśnie skrzywdzone przez człowieka. Zastanawiacie się, jakie przeżycia mają za sobą i kto im to zrobił?
- Większość z tych historii już na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą. My widzimy tylko ślady na ciele zwierząt. W Łuszczowie miejscowi wskazali mojemu pomocnikowi Alfredowi dół, w którym od dłuższego czasu leżał pies. Pies leżał bez ruchu, a robaki jadły go żywcem. Na głowie i szyi Robaka, bo tak go potem ochrzciliśmy, było 7 głębokich dziur po widłach. To przecież zrobił człowiek!
• Są gdzieś granice ludzkiej podłości?
• Co możecie zrobić w takiej sytuacji?
• Nikt nie ma wypisane na twarzy, że jest złym człowiekiem, czy ma nieczyste intencje. A pewnie i tacy zgłaszają się do schroniska, żeby wziąć psa.
- Pewnie, że tak. Dlatego nie każdy, kto przychodzi do naszego schroniska, dostaje psa. Pierwsze, o co pytam, to gdzie będzie mieszkało zwierzę. Gdy słyszę, że pies jest potrzebny na wieś, do pilnowania, od razu zapala mi się ostrzegawcza lampka.
Nie oddam go na łańcuch, do pustej miski "żeby był ostry”. Z takich nieludzkich warunków je zabieramy i nie zgotujemy im z powrotem piekła. Ale przychodzą też np. rodzice z dziećmi, szukają dla nich pupilka. Dzieciaki szarpią psy, drażnią się z nimi, widać, że tak są nauczone, że to zabawka, przedmiot. Ja już wiem, że im nie dam psa. Zwierzęta też to czują, bo się chowają. Potem te psy, jak się znudzą albo rodzina wyjeżdża na wakacje, lądują w lesie przywiązane do drzewa. A, w skrajnych przypadkach, a i takie się zdarzają, powieszone na drzewie. Bywa też i tak, że oddają do nas psa, bo mówią, że jest stary i śmierdzi. Zwierzę takiego rozstania nie jest w stanie przeżyć. Zdycha z tęsknoty. Dosłownie.