Gorąco. Jak zwykle - kwituje Wojciech Jabłoński, który właśnie wrócił z Półwyspu Iberyjskiego. Prezes świdnickiego Heliseco był w Colmenarejo, 40 km na północ od Madrytu, gdzie wizytował górską bazę lotniczą - serwisowy sztab świdnickich lotników na całą Hiszpanię.
Uwaga na niedopałki
Całe lato strażacy postawieni są w stan alarmu. Pracę służb naziemnych wspomagają lotnicy. - Od 13 lat, w najbardziej upalne miesiące czyli aż do końca września, jest wśród nich kilkudziesięciu pilotów ze świdnickiego Przedsiębiorstwa Usług Lotniczych Heliseco. Załoga śmigłowca to pilot i mechanik pokładowy. Lotnicy razem z hiszpańskimi strażakami pełnią kilkunastogodzinne dyżury w bazach przeciwpożarowych. Tam najczęściej mieszkają. Lecąc do pożaru zabierają 6-9 strażaków wraz ze specjalistycznym sprzętem. Po ich dostarczeniu w rejon zagrożenia, kursują między zbiornikiem wodnym a ogniem, zrzucając z wysokości 30-40 m półtoratonowe porcje wody - opowiada Jabłoński.
Nisko i gorąco
Pilotaż przebiega w ekstremalnych górskich warunkach. Na przemian działają prądy powietrza przysysające wręcz maszyny do skał i kominy gorącego powietrza. Śmigłowce wyposażone są w zbiorniki typu Bambi Backet zawieszane pod spodem na długiej linie. Podczas napełniania w zbiornikach wodnych zachowują się jak obciążone wiadro. Taka operacja trwa ok. 20 sekund. Nad ogniem, w strefie beztlenowej, mogą zgasnąć silniki. Ale mając funkcję re-startu, zapalają się automatycznie na nowo. Towarzyszy temu wybuch. Ogromny, mówią ci, którzy przeżyli go pierwszy raz.
Trzynasty raz
Najintensywniej pracują obsługujący 9 maszyn w północno-zachodniej części kraju, w pobliżu granicy z Portugalią. Tam lasy płoną najczęściej. Uratowali już wiele piniowych i eukaliptusowych gajów. W ubiegłych latach przez trzy miesiące rekordziści wylatali w Galicji nawet po 200 godz. Pozostali pracowali w Aragonii na południowym
wschodzie Hiszpanii, Andaluzji, Kastylii oraz La Manche. Heliseco zatrudnia wysokokwalifikowanych pilotów i mechaników władających już biegle językiem hiszpańskim. Wielu kolejny raz pracowało w tym samym miejscu więc zawarli przyjaźnie, nie było większych problemów z organizacją pracy i adaptacją.
Niektórzy bardzo pokochali ten kraj. Kilka lat temu jeden z pilotów za sprawą urodziwej mieszkanki Walencji zamieszkał tam na stałe. - Podczas 8-dniowych urlopów, po 22 dniach pracy, poznają Hiszpanię, często razem z rodzinami. Pomagamy w organizowaniu tych wyjazdów, opowiada Jabłoński. - Wracając do domu, niektórzy przywożą ze sobą hiszpańskich przyjaciół, by poznali Polskę.