Monika, Anna, dwie Pauliny, dwóch Tomaszów, Mariusz, Marcin, Paweł i Arek. Leżeli becik w becik na oddziale noworodków. Bo oni wszyscy urodzili się 31 sierpnia 1980 roku. Za pięć dni kończą 25 lat. Dokładnie tyle co "Solidarność”
- Gdyby nie sprzeciw stoczniowców wobec systemu, może byśmy dziś ze sobą nie rozmawiali - mówi Tomasz Biedacha, któremu już w podstawówce na historii uświadomiono, że jest równolatkiem "Solidarności”. Tomek nie wie, czy rodzinne okoliczności mu na nadmorską eskapadę pozwolą. - Niedługo będę ojcem - przyznaje się 25-latek, który niedawno skończył studia na politechnice. I właśnie rozgląda się za jakimś zajęciem. - Mam nadzieję, że 25 lat temu mój ojciec bardziej był zainteresowany moimi narodzinami, niż narodzinami "Solidarności”.
Tomasz, w pociągu do Gdańska pewnie spotka Marcina Kijka. Gdy Marcin miał 12 lat, rodzice wytłumaczyli mu pod jaką datą przyszedł na świat. - Godzinę też podać? 17.50 - uśmiecha się kierownik działu sprzedaży w hurtowni Baby Fant. Zaczynał studiować prawo, ale paragrafy przegrały z pracą zawodową. Teraz pracuje i kończy studia na WSEI. Będzie fachowcem od informatyki w biznesie. - Komputerami przesiąkałem od dzieciństwa, nic innego mnie nie interesowało - tłumaczy. Nie zdradza poglądów politycznych, bierze udział w wyborach. Rodzice ani dziadkowie nie mieli nic wspólnego z ruchem solidarnościowym.
Dziesięć bobasów
Ale to nie wszyscy, którzy 31 sierpnia 1980 roku przyszli na świat w naszym mieście. Pełna lista to dziesięć bobasów. Cztery dziewczynki i sześciu chłopców.
Tłumoczek z Pauliną
Jeśli w 1980 r. na noworodkach na Lubartowskiej była koedukacja, to tłumoczek z Arkiem mógł leżeć koło tłumoczka z Pauliną Klaudią. Dziś mamą trojga dzieci. - Mąż Patryk jest budowlańcem, teraz żyjemy z jego pensji - opowiada zgrabna brunetka, która w ogóle nie wygląda na mamę syna i dwóch córek. - Najstarsza Patrycja ma sześć lat i idzie zaraz do szkoły. A ja, choć najmłodsza Nicola ma dopiero 1,5 roku - chętnie bym już poszła do pracy - dodaje Paulina Jurek. Szuka ofert pracy w handlu. Ma doświadczenie, pracowała już w kilku sklepach spożywczych w mieście. O tym, że jest rówieśnicą przełomu historycznego w dziejach Europy Wschodniej i Zachodniej dowiedziała się przy okazji tej rozmowy. - Dlaczego mnie się nic takiego nie przytrafia - dopytuje zazdrośnie młodszy brat Pauliny.
Drugą z czterech dziewczynek jakie urodziły się w Lublinie 31 sierpnia 1980 można spotkać w śródmieściu przy Królewskiej. Anna Bogusiewicz w pracowni protetycznej pracuje nad ratowaniem uśmiechów i zgryzów.
Droga do wolności
Kolejnym mlecznym bratem "Solidarności” jest rolnik, który choruje na motoryzację. - Mieszkam pod Lublinem, rodzice uprawiają buraki cukrowe. Przy pisaniu pracy magisterskiej udało mi się połączyć domową praktykę z zamiłowaniem do mechanizmów i wyszło o maszynach do buraków - żartobliwie opowiada Tomasz Antolik, absolwent Akademii Rolniczej, który już na studiach zaczął pracować zgodnie z zamiłowaniami. Od lat przejeżdża wiele kilometrów dziennie. Ale bez dotykania kierownicy. Jest instruktorem nauki jazdy. I sam przyznaje: ma świętą cierpliwość. O tym, że może pojechać na swoje urodziny do Gdańska nawet nie wiedział. - Jak się dowiem, co to za impreza w tym Gdańsku, to może pojadę. Ma świadomość, że jest równolatkiem panny "S”. Nie jest to jednak coś, co by rzutowało na jego zainteresowanie polityką. - Już szybciej ojciec, który w 80 roku pracował w FSC i brał udział w strajkach.
Do pracy do Lublina dojeżdża też codziennie kolejny jubilat - Mariusz Sylwester Szyba. - I nie chcę się przeprowadzać do Lublina, nie chcę zmieniać zajęcia. Tak jest dobrze - mówi codziennie pokonując trasę z i do Wilczopola. Pracuje w Lubelskim Przedsiębiorstwie Robót Drogowych, kładzie asfalt. - Z wykształcenia jestem stolarzem, ale nie lubię drewna. Wolę asfalt. To, że dopiero rano się dowiaduję gdzie będziemy pracować danego dnia też jest dobre - wymienia zalety swojego zajęcia Mariusz. Faktem, że jest równolatkiem "Solidarności”, zbytnio się nie przejmuje. Wie o tym, ale na przykład swojej dziewczyny jeszcze o tym nie poinformował.
Dziesięcioro maluchów, które urodziły się w Lublinie w dniu, gdy w Gdańsku stoczniowcy zmieniali porządek tamtego świata - dziś ma własne dzieci, dorosłe kłopoty i nadzieje. Historyczna data w dowodzie osobistym nie jest dla nich czymś bardzo istotnym.
Nie udało mi się dotrzeć do trojga właścicieli dokumentów z taką datą. Pauliny Alicji Włodarczyk, która najprawdopodobniej mieszka w Krakowie i Moniki Zuby. Nie odnalazłam Pawła Macieja Wójcika,