Po rządach poprzednich ekip, gdzie szansa znalezienia młodych twarzy była równie prawdopodobna jak na balu seniora, mamy zwrot o 180 stopni.
Gabinetem marszałka województwa kieruje Michał Mulawa (PiS), rocznik 1980. Prawą ręką i doradcą prezydenta Lublina jest 28-letni Krzysztof Łątka (PO). Instytucją obracającą milionami złotych rocznie kieruje zaś Piotr Kowalczyk (PiS), rocznik 1978. Dostali posady, bo są świetnymi fachowcami, czy wystarczyły partyjne koneksje?
Ze słoniem na stole
- Długo zastanawiałem się nad wstąpieniem do PiS. Teraz mam zamiar być w jednej partii przez całe życie - podkreśla Mulawa.
Tworzył młodzieżówkę partyjną, był zastępcą szefa sztabu wyborczego w 2005. Przed ostatnimi wyborami został pełnomocnikiem wyborczym PiS i razem z obecnym marszałkiem Jarosławem Zdrojkowskim tworzył gabinet cieni.
Choć Mulawa wygrał konkurs na dyrektora gabinetu marszałka województwa, to potrzebny był fortel, by objął funkcję. Powód? Młody i zdolny nie miał wymaganego przepisami stażu pracy. Dlatego teraz jest p.o. dyrektora. - Spełniam się w tej pracy - mówi. - To dla mnie wyzwanie. I miałem szczęście, bo gdybym teraz skończył studia i wchodził do polityki, to musiałbym czekać kilka lat na wybory.
Ale dzwonią
Łątka zaczynał od pracy w samorządzie dzielnicowym i studenckim. Jako wolontariusz pomagał w prezydenckiej kampanii Andrzeja Olechowskiego w 2000 roku. Był w 50-osobowej grupie, która zakładała PO w Lublinie. Dla polityki rzucił dziennikarstwo (był reporterem, później kierował Akademicką Grupą Medialną). Teraz zasiada w zarządzie regionu PO i krajowej radzie politycznej partii.
Już się nie boję
Pytany o porażki, twierdzi, że... - Okazują się sukcesem. Trzeba zastanowić się, jak przekuć je na sukces. W ostatnich wyborach startowałem do sejmiku, zdobyłem 4 tys. głosów, ale o 200 głosów przeskoczyła mnie Marzena Świniarska. Jednak dzięki temu mogłem przyjść z prezydentem Adamem Wasilewskim do ratusza. Teraz błogosławię moment, kiedy przegrałem sejmik.
Więcej czasu dla dzieci
Szybko piął się po szczeblach partyjnej i urzędniczej kariery. Jedno napędzało drugie. Teraz jest w krajowej radzie politycznej PiS, zasiada w Radzie Miasta Lublin i szefuje Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wcześniej doradzał i prowadził gabinet wojewody Wojciecha Żukowskiego.
- Nie lubię rozpoczętych i niezakończonych spraw. Obiecałem przed wyborami, że na Felinie w Lublinie powstanie przedszkole. Na mój wniosek w projekcie budżetu znajdzie się 100 tys. zł na rozpoczęcie budowy - zapewnia Kowalczyk. - Spełniam się w pracy samorządowca. W Lubinie jest mnóstwo do zrobienia. Nie mam ambicji poselskich, ale kto wie... to naturalny etap kariery politycznej.
Na posła już zresztą startował: w 2001 roku Akcja Wyborcza Solidarność chciała odmłodzić listy. Kowalczyk spełnił rolę zapchajdziury, bez profesjonalnej kampanii. Zdobył ok. 400 głosów. - Teraz mam zasadę: jak startować to po to, żeby wygrać - tłumaczy.
Za 10 lat widzi się jako polityk z doktoratem i ojciec, który ma więcej czasu dla dwójki dzieci. - 13-miesięczna Zuzia jest oczkiem głowie, niestety jak wracam z pracy, to śpi, rano też mam dla niej mało czasu. Zostają niedziele i niektóre soboty.
Wyboje bez luzu
Mulawa potknął się po tym, jak zaczął doradzać Jarosławowi Zdrojkowskiemu, nowemu marszałkowi województwa. Sejmik głosował uchwałę o wynagrodzeniu dla marszałka w grudniu ubiegłego roku. To jawny dokument, dostępny dla każdego zainteresowanego. Tymczasem Mulawa odmówił jego pokazania.
Młodzi bardzo martwią się o kreowanie wizerunku. Brak im jeszcze luzu. Kowalczyk lubi gry komputerowe, ale jak sam twierdzi, brzmi to głupio. Łątka śpiewał w chórach, ale woli, żeby do druku poszło zdjęcie przy laptopie w gabinecie. To lepiej posłuży budowaniu wizerunku zawodowego polityka.