"Mam do Fenicjan pretensję małą: dobrze, że wymyślili pieniądze, tylko czemu tak mało?” - pytał Marian Załucki.
Minęły lata od tamtej chwili, a niejeden Polak nosi w sobie żal podobny do tego, który był udziałem satyryka. Pomimo wzrostu gospodarczego, nasze wynagrodzenia wciąż są niskie.
Dane GUS, który je bada, nie pozostawiają co do tego żadnych złudzeń. Zarobki dwóch trzecich pracujących Polaków nie przekraczają średniej płacy. Tak było przed laty, tak jest i obecnie.
Może zarobisz nawet 11 procent więcej
Pensje są niskie, choć wciąż dynamicznie rosną. I będą rosły: według niektórych ekonomistów, w 2008 roku płace pójdą w górę nawet o 11 procent. Ale cóż z tego, skoro ceny też rosną?
Choć ekonomiści twierdzą, że rosnąca za sprawą drożejących paliw i żywności inflacja nie zżera podwyżek, to większość z nas ma jednak z tymi ekonomistami zupełnie się nie zgadza...
W tym roku stosunek wzrostu płac do wzrostu cen pozostanie niemal taki sam, jak w 2007 roku. "Na czysto” w portfelach pozostanie nam - według różnych szacunków - od 5,5 do 7 proc. więcej pieniędzy niż przed rokiem. Ale...
Po pierwsze - gdy chodzi o ten rok, to ekonomiści wróżą z fusów.
Po drugie - tak naprawdę, podwyżki płac czy rent i emerytur są wysoce iluzoryczne.
To, co dostali (i dostają) pracownicy i świadczenioborcy, jest tylko rekompensatą wzrostu cen w krótszej lub dłuższej przeszłości.
Więcej zarabiamy, więcej wydajemy
Lepiej zarabiający i otrzymujący wyższe świadczenia Polacy zaczęli więcej wydawać. Eksperci przestrzegają, że sytuacja, w której wzrost konsumpcji jest wyższy od wzrostu Produktu Krajowego Brutto (PKB) w konsekwencji doprowadzi do wyższej inflacji i spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego.
- On powinien opierać się nie tylko na konsumpcji, ale też na inwestycjach. Zachwianie proporcji grozi załamaniem koniunktury - podkreśla dr Małgorzata Krzystoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Pomorze na czele, Lubelskie w ogonie
Najwięcej można zarobić na Pomorzu, Śląsku i Mazowszu. Na Śląsku płace windują kopalnie, na Mazowszu stolica. W Warszawie i w Trójmieście mają swe siedziby polskie centrale dużych firm zagranicznych, dobrze płacących swym menedżerom, a także centrale wielkich polskich firm, w których zarobki również są wysokie.
Ale i np. z pracy w budownictwie na Mazowszu można nieźle żyć. W styczniu i lutym mazowieccy budowlańcy dostali najwyższe w tej branży płace w kraju. Ich przeciętne zarobki wyniosły 4 tys. zł.
Najgorzej jest na wschodzie kraju, w województwach podkarpackim i lubelskim. Tu zarabia się nawet o 1500 zł mniej niż na nieodległym Mazowszu. Brakuje tu liczących się inwestorów, bo brakuje infrastruktury. Region zdany jest na własne siły, bo duże, liczące się na rynku pracy firmy niechętnie lokują tu swe siedziby. Pensje zaniża też wysokie bezrobocie - ludzie nie mogą mieć wygórowanych żądań płacowych.
Po równo za kilkadziesiąt lat
Ekonomiści prognozują, że na zrównanie różnic płacowych (i w ogóle gospodarczych) pomiędzy wschodnimi regionami a zachodem kraju potrzeba będzie kilkudziesięciu lat. Wystarczy tylko pozekać...
Średnie płace w województwach (dane za marzec 2008 r.)
Podkarpackie - 2470,04 zł
Lubelskie - 2543,60 zł
Łódzkie - 2551,99 zł
Lubuskie - 2575,22 zł
Warmińsko-mazurskie - 2586,29 zł
Świętokrzyskie - 2634,87 zł
Kujawsko-pomorskie - 2635,99 zł
Podlaskie - 2656,46 zł
Zachodniopomorskie - 2769,29
Wielkopolskie - 2848,59 zł
Opolskie - 2911,75 zł
Małopolskie - 2936,55 zł
Dolnośląskie - 3018,99 zł
Kraj - 3144,41 zł
Śląskie - 3208,82 zł
Pomorskie - 3274,85 zł
Mazowieckie - 3992,00 zł
Źródło: Główny Urząd Statystyczny
Kto ma więcej, a kto mniej
* 5 mln 384 tys. - tylu pracowników zatrudnionych było w przedsiębiorstwach w marcu 2008 r. (nowsze dane GUS poda w połowie maja)
* 3 mln 500 tys. osób - przyniosło w marcu do domu mniej niż średnią pensję miesięczną w sektorze przedsiębiorstw, tj. mniej 3144,41 zł brutto (netto 2234,11 zł)
* 1 mln 884 tys. - zarabiało w marcu więcej niż wynosiło przeciętne wynagrodzenie miesięczne w sektorze przedsiębiorstw, tj. ponad 3144,41 zł, również brutto.
Mężczyźni zarabiają o 21 procent więcej niż kobiety. Najniższe pensje otrzymują ludzie młodzi, podejmujący pierwszą pracę po szkole.
Jak rosła pensja minimalna w Polsce
Luty 1998 r. 500 zł
Styczeń 1999 r. 650 zł
Listopad 1999 r. 670 zł
Marzec 2000 r. 700 zł
Styczeń 2001 r. 760 zł
Styczeń 2003 r. 800 zł
Styczeń 2004 r. 824 zł
Styczeń 2005 r. 849 zł
Styczeń 2006 r. 899,10 zł
Styczeń 2007 r. 936 zł
Styczeń 2008 r. 1126 zł
Źródło: Główny Urząd Statystyczny
Pierwsza "10” najbogatszych Polaków
(według polskiego wydania miesięcznika "Forbes”; w nawiasie pozycja w 2007 roku i branża)
1. Leszek Czarnecki - 6,4 mld zł (2; finanse, nieruchomości)
2. Michał Sołowow - 4,8 mld zł (1; ceramika sanitarna, nieruchomości)
3. Ryszard Krauze - 3,45 mld zł (6; nieruchomości, surowce, farmacja)
4. Jan Wejchert - 3,4 mld zł (5; media)
5. Roman Karkosik - 2,9 mld zł (3; przemysł chemiczny i metalurgiczny)
6. Bogusław Cupiał - 2,7 mld zł (8; produkcja kabli i światłowodów)
7. Tadeusz Chmiel - 2,41 mld zł (11; meblarstwo)
8. Grażyna Kulczyk - 2,4 mld zł (10; przemysł spożywczy, nieruchomości)
9. Anna Woźniak-Starak, Jerzy Starak - 2,3 mld zł (6; farmacja, przemysł spożywczy)
10. Józef Wojciechowski - 2,1 mld zł (22; budownictwo, nieruchomości)
Przybywa rodzimych miliarderów, ale w światowym rankingu "Forbesa” wciąż jesteśmy w ogonie. Najlepszą lokatę, nr 446, zajmuje w nim oczywiście Leszek Czarnecki.
Prowadzi w rankingu Warren Buffett przed Billem Gatesem. Liczba światowych bogaczy, tj. takich, których majątek przekracza milion dolarów, wzrosła w roku 2007 do ośmiu milionów.
Bartosz Chochołowski z portalu Money.pl
Nie da się zaprzeczyć, że za wyższe pensje płacą wszyscy - rosnąca inflacja to nic innego, jak wzrost cen, tak więc części podwyżki pracownik nie odczuje, bo wyda więcej "na życie”. Ten, kto nie otrzymał podwyżki, faktycznie ubożeje.