Na pierwszym miejscu stawiamy wartość życia – mówi Andrzej Grejner, instruktor Krav Magi. – Nie wydłubujemy oczu, ale jest to jedna z form obrony. Skuteczna. I jeśli trzeba, stosowana.
– W Izraelu to sztuka typowo wojskowa, u nas uczymy jej w celach samoobrony – informuje trener. – Kto może przyjść? Każdy. Wcale nie trzeba mieć wcześniej ukończonych kursów walki.
Rozgrzewka się kończy. Kursanci dobierają się parami. Jeden jest napastnikiem, drugi będzie się bronił.
Jeśli napadną
Tomek Kosior kończy prawo na KUL.
– Zdarzały się incydenty – mówi. – Raczej po dyskotekach. Wiem, że w tej grze kontakt jest brutalny. Można nawet zabić. Lepiej odejść, uciec. Jednak nie zawsze się da. Ćwiczyłem kick boxing, ale to nie to samo. Tu jest wszystko dozwolone – gdy jest wróg trzeba go unieszkodliwić. A wrogiem jest każdy, kto na mnie napadnie.
Tomek podbiega do partnera, z którym ćwiczy. Szkoda każdej chwili.
Na matach trwa ostra walka.
– Głowę nisko, trzymaj głowę nisko – rzuca instruktor. – Ręce płasko przyciśnięte do tułowia. Pamiętajcie, że jeśli ktoś was złapie za rękaw, wyczuje każdy ruch.
Trzy szybkie ruchy rąk zakończone mocnym kopnięciem w krocze i przeciwnik leży na materacu.
– Tu nie markujemy walki. Jak ktoś się nauczy udawać, to w obliczu prawdziwego zagrożenia nie uderzy tak, jak trzeba.
Kamil Borowiec i Adam Szczepański ćwiczą ostro, bez taryfy ulgowej.
– Zaliczyłem wiele szkół walki – mówi Kamil, dziś ochroniarz. – Ale kiedy zaatakował mnie facet nożem, przyszedłem na Krav Magę. Nie ma żartów, jak ktoś przystawia ostrze do gardła.
Na matach skończyli ćwiczyć obronę przed uderzeniem kijem. Teraz instruktor rozdał atrapy noża. To nie pierwsza lekcja i wszyscy już mniej więcej wiedzą, jak się bronić. Andrzej Grejner bacznie obserwuje każdy ruch.
– Nie przechylaj szyi w tę stronę, bo tu akurat jest ostrze – krzyczy. – Rękę z nożem trzeba mocno i szybko odsunąć, pochylić głowę w przeciwnym kierunku. Nie tak, bo sam się poderżniesz – koryguje ćwiczących.
Kamil ćwiczy z Adamem Szczepańskim. Adam jest strażakiem i jak mówi, lubi mieć poczucie bezpieczeństwa. Został kiedyś osaczony przez agresywną grupę. Udało się uniknąć starcia. Ustąpił. Nie chce głośno przyznać, ale został upokorzony.
– W mojej dzielnicy nie jest bezpiecznie – dodaje. – Przed samym domem synowi zabrali plecak. Co daje krav maga? Powoduje wyrobienie nawyku w konkretnej sytuacji zagrożenia, a nie w walce sportowej. Utrwala naturalne odruchy. Wkrótce będę przychodził z synem.
Jarek Stasiak z LO nr 9 w Lublinie nie ukrywa, że kiedyś dostał lanie.
– Ja z nikim nie zaczynam – mówi, ale dziś odpowiem agresją na agresję. Jego partner – Sebastian Szymala, student informatyki mówi wprost, że jeśli go ktoś zaczepi będzie się starał mu dołożyć.
Solidny kopniak w krocze
– Tu nie ma reguł takich jak w innych sztukach walki – mówią zgodnie. – Tu regułą jest brak reguł i można, a nawet trzeba umieć wykorzystać wszystko – dezodorant, klucze, kamień, zęby, paznokcie, duży sygnet na palcu.
Dwie dziewczyny czują się jeszcze niepewnie. Licealistka Ewelina Kożuszek ma ciągle opory przed wymierzeniem solidnego kopniaka w krocze mężczyzny, choć wszyscy mają ochraniacze. Instruktor poucza ją, poprawia. Kopnąć trzeba umieć. Ewelina musi to zrobić tak, żeby napastnik nie miał możliwości złapać jej za nogę i przewrócić.
Kamil wcielił się w rolę dusiciela.
– Pamiętaj, podczas duszenia może nawet dojść do złamania krtani, dlatego jak najszybciej trzeba zerwać uchwyt. O, robisz to tak – Grejner demonstruje chwyt za ręce napastnika, błyskawicznym szarpnięciem uwalnia szyję. Niemal w tym samym momencie kopie nogą w krocze i sam schyla się w dół. W mgnieniu oka jego partner leży. Za chwilę Ewelina powtarza ćwiczenie. Najpierw niepewnie, lekko.
– Mocniej, szybciej, zrób to naprawdę! – Pamiętaj, jeśli szarpnięcie przeciwnika grozi twoim upadkiem, zrób cokolwiek innego – skop, gryź, ale nie czekaj, aż ci zabraknie powietrza – pokrzykuje instruktor. Wiotka blondynka powtarza ćwiczenie coraz lepiej i sprawniej. Potężnie zbudowany Kamil musi być czujny.
– Choć przychodzą tu kobiety „na wszelki wypadek”, to niektóre były ofiarami, mają przykre doświadczenia –wyjaśnia Andrzej Grejner. – Są słabsze fizycznie i to one właśnie powinny korzystać z pazurów, zębów, innego uderzenia pięścią. Na treningach z początku są onieśmielone, nie wierzą w swoje możliwości, starają się wszystko robić z gracją. Jednak z czasem łapią o co chodzi i puszczają hamulce. Pamiętam, że kiedyś mieliśmy grupę kobiet i nigdy wcześniej nie byliśmy tak mocno skopani – śmieje się instruktor.
Nic do stracenia
W sali tumult coraz większy. Pierwsza godzina treningu rozpaliła, dodała energii i determinacji. Po ćwiczeniach z nożem następują kolejne – napastnik przykłada pistolet do głowy. Znów partnerzy dostają atrapę broni.
Wydaje się, że uniknąć strzału w głowę nie można. A jednak...
– Im jesteśmy bliżej agresora, tym mamy większe szanse – mówi Grejner. – Najważniejsze to zejść z linii strzału. I pamiętać o jednym – broń nie może zostać w ręku napastnika. Trzeba ją odebrać jednym zdecydowanym ruchem ręki. Generalna zasada – ktoś kto zaczyna ruch jest szybszy od tego, co czeka.
W systemie Krav Maga jest jeszcze kilka innych zaleceń. Prostych, wydawałoby się banalnych, ale zupełnie się o nich nie pamięta.
– Zachowaj kamienną twarz, nic nie sygnalizuj mimiką – wyjaśnia instruktor. – Przeciwnik nie może poznać, że będziesz się bronić. Nie wykonuj czających się ruchów, ale w trakcie akcji nie wahaj się.
Skuteczna obrona zamiast zabijania
– Najważniejsze jest unikanie miejsc niebezpiecznych i sytuacji konfliktowych – podkreśla Andrzej Grejner. – To mówimy wszystkim. Jednak, jeśli wpadniemy w kłopoty, trzeba wykorzystać wszystkie atuty. Nie przyjmujemy na Krav Magę ludzi, którzy są agresywni. Zresztą potencjalni przestępcy z reguły nie mają cierpliwości i szkoda im czasu na systematyczne ćwiczenia.
Trening to ciężka praca. Uczy pewności siebie i wykorzystania naturalnych odruchów człowieka. Ćwiczą w ciasnym pomieszczeniach, po ciemku, w windach, w korytarzach w sytuacji kiedy napada grupa osób. Uczą się odgadywać pozory, które mogą być groźne.
– Pokazujemy, że słabszy może też wygrać dlatego, że był zdeterminowany i że mocniejszy, nie spodziewał się obrony. Uczulamy, że trzeba reagować błyskawicznie, krzyczeć, nie wahać się. Lepiej przeprosić za zamieszanie niż stać się ofiarą. Wreszcie – nie mamy instynktów krwiożerczych choć w armii izraelskiej szkolenie jest ekstremalne. My uczymy skutecznej obrony, a nie zabijania – uśmiecha się trener.