Trzy piętra, 20 000 metrów kwadratowych powierzchni, 199 łóżek, 1000 okien i drzwi. Po 9 latach od wmurowania kamienia węgielnego kilka dni temu ruszył szpital w Łęcznej
- Tymczasem władze powiatu łęczniańskiego wręcz stanęły na głowie, poruszyły wszystkie możliwe kontakty na ziemie i w niebie, aby zdobyć państwowe fundusze na dokończenie tej inwestycji - mówi Dyczewski. - I udało się.
W ub.r. powiat otrzymał subwencję rządową w wysokości 32,4 miliona złotych. Brakowało jednak ponad 7 milionów złotych, aby podpisać kontrakt na roboty budowlane w szpitalu. Ale i to się udało załatwić: po 9 latach, kosztem prawie 93 milionów złotych, powstał długo oczekiwany przez mieszkańców szpital.
Piotr Rybak, dyrektor szpitala, dodaje, że nie udało się jeszcze skończyć. - Brakuje nam nowoczesnego sprzętu do diagnostyki radiologicznej i pieniędzy na wyposażenie oddziału położniczo-ginekologicznego oraz andrologicznego. Mamy nadzieję, że do końca wszystko zostanie zapięte na ostatni guzik.
Tylko Clooneya brak
- 27 lat przepracowałam w jednym z lubelskich szpitali. Jak otrzymałam propozycję pracy tutaj, nawet przez chwilę się nie zastanawiałam. Tu jest jak w zachodnim szpitalu. Czysto, dużo miejsca, nowoczesny sprzęt i mili ludzie.
Brakuje tylko George'a Clooneya z "Ostrego dyżuru", a byłoby jak w filmie. Choć nasi lekarze są chyba bardziej przyjemni.
Interna jak ze snu
Kosztuje 400 tysięcy złotych i potrafi bardzo dużo. - Niewiele szpitali może się pochwalić takim sprzętem - dodaje doktor Skórski, prowadząc nas na oddział intensywnej opieki kardiologicznej. 6 łóżek obstawionych sprzętem czeka na pacjentów z chorobami serca.
- Nie ma takiego oddziału po tej stronie Wisły. Samo tylko łóżko dla chorego kosztuje 23 tysiące złotych. Ale to nic. Sprzęt firmy Draeger pozwala szybko i sprawnie ratować zdrowie i życie pacjentów. Takiego wyposażenia nie powstydziłyby się najlepsze kliniki we Europie.
Syrena a mercedes
Wyposażenie interny kosztowało 8 milionów złotych. - Praca w tym szpitalu, w porównaniu, np. z placówką w Jaszczowie, która jeszcze kilkanaście dni temu obsługiwała mieszkańców powiatu łęczyńskiego, jest jak przesiadka z syreny do mercedesa. I to S klasy.
Kuchnia na pełnych obrotach
Przeniesiono z jaszczowskiego szpitala. - Obsługa medyczna tak samo życzliwa, ale reszta bez porównania. Jedzenie jak nie szpitalne. A jestem wybredna...
Gotowaniem zajmuje się tu Powiatowy Zakład Aktywizacji Zawodowej. Pracuje w nim kilkadziesiąt niepełnosprawnych osób z terenu powiatu. - Przygotowujemy kilkaset posiłków dziennie, w tym 60 -70 dla szpitala. W zależności od zlecenia mamy dania dietetyczne dla osób z chorobą wrzodowa, lekkostrawne ze schorzeniami układu pokarmowego.
To jest dość zróżnicowane gotowanie, a wręcz wezwanie dla kucharza - mówi Artur Szysz, główny kucharz.
A zarabiamy…
W szpitalu pracuje 176 osób, z czego 50 to lekarze. - Doktorzy na kontraktach zarabiają u nas brutto pięciocyfrowe kwoty, ale bez dwójki z przodu. To gaża za pracę na oddziale i w poradni oraz dyżury. Za wiedzę i doświadczenie wszędzie się dobrze płaci. Lepiej mieć dobrą gażę w jednym miejscu, niż jeździć po wielu praktykach.
Ciekawie została rozwiązana sprawa wizyt przedstawicieli handlowych, tak mocno irytująca pacjentów, czekających w kolejce na przyjęcie przez medyka. - Przedstawiciel handlowy firmy farmaceutycznej najpierw telefonicznie uzgadnia termin wizyty w szpitalu.
Lekarz spotyka się z nim po godzinach przyjęć pacjentów, w specjalnym pokoju. Nie ma tam żadnego monitoringu. Mamy pełne zaufanie do naszej kadry, która musi mieć możliwość poznania nowych leków - dodaje Rybak.
Latem będzie zabawa
Trzy sale operacyjne są naszpikowane nowoczesną elektroniką: tory wizyjne, kamery do relacji TV przebiegu operacji. Szpital leży w popularnym regionie wypoczynku wielu ludzi.
A w wakacje dzieją się różne rzeczy. Rejon pojezierza słynie z dużej liczby wypadków komunikacyjnych, utonięć, różnego rodzaju urazów wakacyjnych. - Teraz będziemy mogli pechowcom pomóc znacznie szybciej - dodaje doktor Samulski.
A to nie wszystko
Oddział powstał przy wydatnej pomocy kopalni w Bogdance, która na ten cel wyłożyła 2 miliony złotych. Górnicy muszą mieć szybką pomoc, bo nigdy nie wiadomo, kiedy w kopalni coś wybuchnie.
- Musimy jeszcze zrobić lądowisko dla helikopterów. I to całodobowe - dodaje Rybak. - Ten rok dla szpitala będzie naprawdę trudny, bo czeka nas sporo pracy.