Rodzina mieszkająca nad morzem nie uchroni dzieci przed utonięciem, gdy wybuduje wokół swego domu wysoki mur. Najlepszym zabezpieczeniem jest nauczyć dzieci sztuki pływania . Podobnie jest z Internetem...
• Zachłysnęliśmy się Internetem. Jak się odnaleźć w tym bezmiarze chaosu?
– Rzeczywiście to dżungla. Internet jest morzem wiedzy. Jest tu wszystko: od siana i sieczki do wybornej pszenicy. Dlatego ludzie, którzy profesjonalnie pracują z Internetem, powinni stać się dla innych koordynatorami wiedzy zbiorowej.
• Czyli?
– Powinni nauczyć umiejętności oceny tego, co jest w internecie. Ale co ważniejsze, powinni nauczyć rozróżniać młodych internautów, co jest nieprzydatne, a co będzie im przydatne w przyszłości. Czym warto się interesować, a na co szkoda czasu.
• Można odnieść wrażenie, że Internet jest ogromną hurtownią w której wciska się nam więcej bubli niż dobrego towaru...
– To dobre porównanie. Szkoda czasu na buble, szkoda czasu na towar niepełnowartościowy. Nie warto w niego inwestować, nie warto z niego budować. Należy też pamiętać, że w internecie nie znajdziemy informacji strategicznych. Strategia jest w głowie. Żaden uczony, bankowiec czy przedsiębiorca nie ujawni w internecie swoich planów. Zachowa je dla siebie i dla swojej firmy.
• Czym Internet różni się od innych mediów?
– Jest w najbardziej bezpośredni sposób nakierowany na indywidualne osoby. Dlatego ma tak wielu przyjaciół, a mało wrogów. Internet otwiera człowiekowi drogę do drugiego człowieka. Wszystko zależy od tego, kto znajdzie się po drugiej stronie ekranu. Jeśli znajdzie się człowiek zły, inspirator przestępczości czy pornografii – Internet nic dobrego nie przyniesie. Będzie stawianiem sideł, zastawianiem pułapki. Skoro Internet jest narzędziem chwytania człowieka – to niech będzie to chwytanie w dobrym celu.
• Co takiego jest w Internecie, że z tak niezwykłą siłą oddziaływuje na młodych ludzi?
– Bezpośredniość i otwartość. W szybki i łatwy sposób można spotykać innych. Ale uwaga: badania w Ameryce wskazują, że 80 proc. kontaktów przez Internet to kontakty okłamane.
• Czyli?
– Okazało się, że mężczyźni przedstawiają się jako kobiety, kobiety jako mężczyźni, młodzi jako starzy, niedoświadczeni jako doświadczeni, biedni jako bardzo bogaci.
• Czym jeszcze przyciąga Internet?
– Demokracją. W szkole czy w domu należy podporządkować się autorytetom. W Internecie wszystko można powiedzieć. Tu wreszcie młody człowiek może coś znaczyć. Może mieć autorytet. Może być dla kogoś ideałem. Może nawet kogoś budować swoim otwarciem. Ale może także zostać wykorzystany. Może przeżyć zawód. Internet nigdy nie będzie prawdziwym spotkaniem, będzie anonimowym kontaktem wirtualnym.
• Jak będzie się rozwijał?
– To zależy, czy jego rozwój pójdzie w kierunku zdobywania wiedzy, czy nawiązywania kontaktów.
• Co jest ważniejsze?
– W moim przekonaniu zdobywanie wiedzy.
• Kilka lat temu Kazimierz Braun, znakomity reżyser, na stale mieszkający w Stanach Zjednoczonych, stwierdził, że Internet zawładnie naszym życiem. Że być może będziemy modlić się przez Internet, a nawet spowiadać się przez Internet?
– Tylko po co? Po co przez Internet? Modlitwa jest wyrazem wiary i nie jest jej potrzebny techniczny instrument. Gdzie jak gdzie, ale w spowiedzi nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu człowieka z księdzem. Co nie wyklucza faktu, że w coraz szybciej rozwijającym się świecie Internet powinien stać się nowym narzędziem duszpasterskim. Internet może służyć rozmowie, podniesieniu na duchu, może przyczynić się do otwarcia człowieka na człowieka.
• Jedna z głośniejszych powieści ostatnich lat nosi tytuł „Samotność w sieci”. Czy Internet jest odpowiedzią na ludzką samotność?
– Jest jakąś formą odpowiedzi. Wprawdzie w Ameryce można już wziąć udział w pogrzebie przez Internet, poprzez Internet nawet odwiedzić cmentarz – w międzyczasie podpisując intratny kontrakt – ale tak naprawdę nic nie zastąpi człowieka. Kliknięcie nie zastąpi spojrzenia w oczy, pocieszenia, przytulenia, czyli bycia z drugim człowiekiem. Choć klikając, kierujemy swoją uwagę do drugiego człowieka.
• Dziś Internet to ekran, klawiatura i mysz. Za parę lat mogą dojść diody, które podłączymy do mózgu, by głębiej odczuwać drugiego człowieka?
– Bałbym się tego strasznie. To byłaby interwencja, grożąca sterowaniem człowieka. Człowiek nie jest figurką ze zwojem drutów w środku, którą można podłączyć do gniazdka i albo się spali, albo nie! Tu się kończą futurystyczne dywagacje.
• Czy w dostępie do Internetu zachowamy zdrowy rozsądek i nauczymy się samokontroli, czy to potoczy się samo?
– Obawiam się, że – jak w innych mediach – to potoczy się samo. Z tym że siła manipulacji i bezpośredniego „rażenia” będzie dużo większa. Stąd tak wielka rola edukacji medialnej i kształcenia przewodników po informacyjnym świecie. Nadchodzi era społeczeństwa informacyjnego, które technicznie potrafi korzystać z Internetu, potrafi wykorzystywać go do pracy, potrafi nim kierować i potrafi zrozumieć, że jest to piękne narzędzie, które nie może stanąć ponad i przeciwko człowiekowi.
• Kto może w tym pomóc?
– Najpierw rodzice, którzy powinni być pierwszymi przewodnikami po świecie Internetu. A potem nauczyciele. Nawet katecheci.
• Ile czasu można poświęcać Internetowi i jak tym czasem mądrze zarządzać?
– Różne grupy społeczne potrzebują różnego czasu dostępu do Internetu. Uczeń szkoły średniej potrzebuje mniej czasu na zdobycie konkretnej wiedzy. Student więcej. Ktoś, kto pracuje za pomocą Internetu – jeszcze więcej. Należy pamiętać, że coraz powszechniejsze staje się uzależnienie od Internetu. Mało tego, w Ameryce skatalogowano dwanaście schorzeń psychicznych związanych z uzależnieniem od Internetu. Wśród grup na to narażonych byli np. mężczyźni o silnej potrzebie władzy, zdominowani przez aktywnie pracujące żony. Albo kobiety, żyjące w niesatysfakcjonujących związkach. Albo mężczyźni do 18 roku życia o słabym poczuciu własnej wartości. Albo osoby mające kłopoty z innymi uzależnieniami. Należy dodać, że leczenie z uzależnienia Internetowego jest bardzo długie i kosztowne.
• Jak rozpoznać pierwsze symptomy uzależnienia?
– Najgorsze w tym wszystkim jest to, że młodzi ludzie, już uzależnieni, wcale tego nie widzą. Odpowiadają, że nie mają z tym problemów.
• Kto to widzi?
– Rodzina.
• Co widzi?
– Widzi, że dziecko, zamiast iść na spacer, siedzi przy internecie. Zamiast się uczyć – to samo. Zamiast rano umyć zęby – sprawdza pocztę. Zamiast pomyśleć, że rodzice zapłacą wysoki rachunek – myśli: niech płacą, bo przecież on jest w rodzinie.
• Co jeszcze?
– Zaniedbane kontakty przyjacielskie, zaniedbane kontakty z członkami rodziny, zaniedbana szkoła, zaniedbanie samego siebie. Trzeba wiedzieć o tych realiach. O tej drugiej stronie medalu.
• Co można poradzić dziecku?
– Nie ma innego sposobu na nauczenie się samokontroli, jak stawianie sobie ram czasowych w dostępie do Internetu. A więc – zdobyłem informację, sprawdziłem pocztę, odpowiedziałem, wyłączam Internet i zaczynam wykonywać inne zadanie. Żeby nie było tego: „A jeszcze minutkę. Jeszcze dwie minutki...” – bo od tego zaczyna się uzależnienie. W Ameryce doszło do tego, że z niektórych szkół i akademików usunięto Internet.
• Czy to jest wyjście na rozwiązanie sytuacji domowej?
– Nie jest.
• A co jest?
– Rodzina, mieszkająca nad morzem nie uchroni dzieci przed utonięciem gdy wybuduje wokół swojego domu wysoki mur. Najlepszym zabezpieczeniem jest nauczyć dzieci sztuki pływania. Internet może być przyjazny i pomocny nie wtedy, gdy obudujemy się wobec niego murem, lecz gdy go zrozumiemy.
• A czy nie jest to tak, że kłopoty z Internetem pojawiają się w tych domach, gdzie szwankują partnerskie relacje?
– Tam też się pojawiają i od przyjrzenia się tym relacjom należy rozpocząć uzdrawianie relacji Internetowych.
• Wróćmy do Internetu, który staje się coraz bardziej fascynującym narzędziem komunikacji międzyludzkiej. To narzędzie zmienia się tak szybko, że człowiek nie nadąża z refleksją.
– Pamiętajmy, że zmienił się sposób życia. Puls ludzi bije szybko. Ale pamiętajmy, że człowiek się nie zmienił. Nie przestał pytać o sens życia, pracy, cierpienia, umierania, śmierci.
• Na ile Internet zastąpi w najbliższych latach książki, gazety, spektakle?
– Taka jest kolej rzeczy, że jedne formy zastępują inne. Kultura współczesnego społeczeństwa informacyjnego jest mocno obrazkowa, więc inaczej trzeba będzie pisać książki, inaczej robić gazety, inaczej reżyserować spektakle. Szukać innych, atrakcyjnych form – konkurencyjnych wobec Internetu. Wciąż podejmować wyzwania. Stawać po stronie ludzi. Tworzyć z powołaniem. Internetowe stawianie poprzeczki może być ciekawym wyzwaniem. Nie pomoże czcionka złota, gdy rym ołowiany – pisał Boy Żeleński. Książka w sieci nie zastąpi „żywej” książki trzymanej w dłoniach, Internetowa lektura gazety – wyprawy do kiosku, a transmisja spektaklu przez Internet – żywych aktorów. Bo już 500 lat temu tu w tym mieście Biernat z Lublina napisał:
Wszyscy świata ludzie wiedzcie,
Kto piszących waży lekce
Czytających słuchać nie chce
Jest podobien ku głuchowi
I niememu dobytkowi
A kto się kocha w czytaniu, w pisaniu
Bywa z duchem w rozmawianiu.
Czy to nie piękne? Choć pięć wieków temu wymyślone. No właśnie: bywać z duchem w rozmawianiu. Czy to możliwe przez Internet? Czy przez Internet człowiek może zrozumieć drugiego człowieka i jego przesłanie? Ale panowie! Z drugiej strony im więcej będzie wokół nas Internetu, tym więcej będzie tęsknoty za żywym spotkaniem z drugim człowiekiem. Bo zawsze i ostatecznie adresatem ludzkich marzeń, pragnień i dzieł jest drugi człowiek. Bo jeśli nie człowiekowi ma to służyć – to komu?
• Internet sprzyja globalizacji. To dobrze czy źle?
– Myślę, że fantastycznie wyczuł to Ojciec Święty. Powiedział, że przy globalizacji, która stała się faktem, potrzeba nam globalizacji braterstwa. Wtedy nie będziemy się musieli bać globalizacji w gospodarce czy kulturze.
• Bać się Internetu czy nie?
– Nie bać się. Niczego się nie trzeba bać, tylko pozytywnie podejść do Internetu. Wiedzieć, że ma służyć człowiekowi. Jak będziemy to wiedzieć i rozumieć – to wszystko będzie dobrze.
• Znamy przypadek 12- latka z Missouri, który zabił matkę, a potem popełnił samobójstwo, jak rodzice zabronili mu korzystania z Internetu...
– To przykład ekstremalny. W Ameryce wszystko może się zdarzyć. A w Polsce? Jestem dobrej myśli. Rozwój Internetu pójdzie w dobrym kierunku. Internet zachowa twarz.
• Coraz częściej mówi się, że XXI wiek będzie dla społeczeństwa informacyjnego czasem duchowości...
– Tak. Wchodzimy w czas duchowych poszukiwań. Ludzie tęsknią do przewodników duchowych i mistrzów, szukają miejsc do kontemplacji. Także w internecie. To znak czasu.
• Czy w globalnej wiosce, jaką jest sieć, może zamieszkać Bóg?
– Już w niej mieszka, i to od początku. W sieci jest Stolica święta, są diecezje i parafie. W Polsce fantastyczna „Opoka” czy „Mateusz”. Od nas zależy, ile jeszcze przestrzeni w sieci damy Panu Bogu.