Najpierw była radość na wieść o przygotowywaniu przez Beatę drugiego albumu. Potem uniesienie po wysłuchaniu w radiu pięknej piosenki "Teraz płynę”. W końcu odliczanie czasu do premiery longplaya pod takim samym tytułem.
Na szczęście wypadek okazał się groźny tylko teoretycznie. Artystka oraz towarzyszący jej mąż i córka wyszli z kraksy prawie bez szwanku. - Uratował nas nasz masywny samochód - ocenia Andrzej Pietras, mąż Beaty i jej menedżer. - Gdyby ta ciężarówka z szalonym kierowcą uderzyła w lekkie osobowe auto, byłoby po nas. Ale ważący 2,5 tony ford expedition, w którym siedzieliśmy, okazał się dla nas zbawienną ochroną.
Beata zwraca uwagę, że to zasługa męża. - Zakup tego samochodu to był Andrzeja pomysł i jak zwykle miał rację, kiedy przekonywał mnie, że powinniśmy jeździć bezpiecznym autem.
Ponieważ wszystko skończyło się na strachu, potłuczeniach i kasacji samochodu, nie było potrzeby przekładać premiery albumu. - Beata jest bardzo silną kobietą i szybko otrząsnęła się z tego koszmaru - opowiada Pietras. - Kiedy zapytałem ją na początku tego tygodnia: dasz sobie radę z całym tym promocyjnym zamieszaniem związanym z premierą, odpowiedziała, że będzie OK.
Beata, tak samo jak życie rodzinne i spokój, lubi pracę i związane z nią napięcie. - Kiedy zbliża się taki dzień, jak 18 listopada, czuje wielki przypływ energii. Chyba mogłabym przenosić góry - wyznaje piosenkarka. - Jestem w stanie udzielić kilkunastu wywiadów dziennie i w ogóle nie czuję zmęczenia.
Artystka ma o czym opowiadać, bo historia jej drugiego solowego longplaya jest wyjątkowo interesująca. - Pracowaliśmy częściowo w Polsce, a częściowo w duńskim studiu PUK, gdzie nagrywały takie gwiazdy, jak George Michael, Elton John, Depeche Mode czy Gary Moore - opowiada Beata. - Myślę, że dzięki temu osiągnęliśmy brzmieniowo wszystko, co można w dzisiejszych czasach osiągnąć. Jeśli chodzi o sound, "Teraz płynę” to płyta na światowym poziomie.
"Światowości” albumowi przydaje też udział amerykańskich instrumentalistów. - To muzycy waszyngtońskiej sceny jazzowej: pianista George Hazelrigg, kontrabasista Geoff Hazelrigg i trębacz Jimmy Willson - wylicza Pietras, który jest producentem całości.
Album zawiera 12 piosenek skomponowanych przez Adama Abramka i Pawła Sota. Słowa do wszystkich napisała Beata Kozidrak.
Dla kogo jest płyta? - Myślę, że longplay spodoba się wszystkim, którzy szukają w muzyce ciepła i pozytywnej energii - ocenia Beata. - No i tym, którzy ponad wszystko cenią szczerość w tekstach piosenek.