Wyobraźcie sobie piękny, chłodny, ale bezchmurny listopadowy dzień 1918 roku. Lublin zaczyna oddychać niepodległością. Krakowskie Przedmieście tętni nadzieją na nową Polskę. Ludzie biegają pomiędzy placem Litewskim a katedralnym, wpadając na wiece w kinoteatrze „Rusałka”.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że żyjemy w mieście przesiąkniętym historią. Na każdym kroku obcujemy z miejscami, w których rozstrzygały się losy niepodległej Polski. Plac Litewski, Pałac Gubernatorski, plac katedralny, nieistniejące hotel Victoria czy kinoteatr Rusałka, przy starym moście na Bystrzycy - to właśnie tu, w 1918 roku, rodziła się niepodległa Polska. Zapraszamy na mały spacer.
Plac Litewski
Dziś białe płyty placu nie przypominają tego miejsca z 1918 roku. Twarde, brukowe kostki, po przebudowie w 1823 roku, przez kilkadziesiąt lat służyły rosyjskim żołnierzom do paradowania. Stąd przez wiek nosił nazwę placu Musztry. Wcześniej był własnością najpierw rodziny Radziwiłłów, Lubomirskich, a potem Sanguszków. Warto tu wspomnieć, że plac już raz odegrał kapitalną rolę w historii Polski. Tu, zgodnie z tradycją, obradowała szlachta w przeddzień podpisania aktu Unii Lubelskiej.
– Musimy na chwilę zamknąć oczy. Tu gdzie dziś jest skraj placu, od ulicy 3 Maja, stał olbrzymi prawosławny sobór, wybudowany w latach 1873-1876. Imponująca budowla sakralna była symbolem panowania Rosjan. Po zajęciu Lublina w 1915 roku przez Austriaków sobór przemianowano na kościół garnizonowy. Potem posłużył do zbudowania Domu Żołnierza Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul Żwirki i Wigury, ale to już inna historia – mówi dr hab. prof. nadzw. Marcin Kruszyński, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
Ten plac odegrał główną rolę w scenariuszu odbierania władzy Austriakom i tworzeniu Rządu Ludowego Ignacego Daszyńskiego. Tymczasowy gabinet zainstalował się w Pałacu Gubernatorskim, choć lepiej brzmi: w Pałacu Lubomirskich. Obecnie mieści się tam Wydział Politologii UMCS.
Pałac Lubomirskich
Teraz stańcie twarzą do pałacu. Zobaczcie, jaki to piękny budynek, idealnie nadający się do głoszenia płomiennych mów. Wyobraźcie sobie Daszyńskiego wygłaszającego z olbrzymiego balkonu manifest rządu o natychmiastowym rozwiązaniu proaustriackiej Rady Regencyjnej, skądinąd działającej po sąsiedzku w hotelu Victoria, o równouprawnieniu wszystkich obywateli bez różnicy pochodzenia, wiary i narodowości, o wolności sumienia, druku, słowa, zgromadzeń, pochodów, zrzeszeń, związków zawodowych i strajków, o wprowadzeniu w przemyśle, rzemiosłach i handlu 8-godzinnego dnia pracy, o przeprowadzeniu pięcioprzymiotnikowych wyborów: powszechnych, równych, tajnych, bezpośrednich i proporcjonalnych.
Czyż to nie wlewało do serc nadziei...
– Warto też wspomnieć, że w tym pałacu, od 1915 roku do 2 listopada 1918, rezydował Cesarsko-Królewski Generalny Gubernator Wojskowy dla Ziem Królestwa Polskiego, a wcześniej, od 1837 roku, pałac upodobał sobie także gubernator, ale rosyjski – dodaje prof. Marcin Kruszyński.
Formalnie Lublin można powiedzieć, że był centrum okupacyjnym władz austriackich. Stąd tak duża waga naszego miasta w procesie tworzenia się niepodległej Polski. Pałac Lubomirskich, można rzec, był sercem, ośrodkiem decyzyjnym i wykonawczym.
Hotel Victoria
Po raz kolejny musimy wytężyć wyobraźnię. Przejdźcie parę kroków w kierunku deptaka. Tu, gdzie dziś stoi Dom Towarowy „Sezam” był kiedyś hotel Victoria. W 1939 padł ofiarą niemieckiego nalotu, a po wojnie został rozebrany.
– Hotel Victoria powstał w roku 1874. To było, jak wspominają współcześni, bardzo ekskluzywne miejsce w Lublinie. To tutaj zatrzymywało się ziemiaństwo. Hotel odgrywał też rolę skupiającą elitę miasta. Na parterze funkcjonował sklep kolonialny, doskonale zaopatrzony w towary delikatesowe, wyborne wina oraz najlepsza w mieście cukiernia – wyjaśnia profesor Kruszyński. – W nocy z 6 na 7 listopada hotel zamienia się w arenę działań politycznych. Bojownicy Polskiej Organizacji Wojskowej aresztują wojskowych przedstawicieli Rady Regencyjnej. Hotel był także planem jeszcze jednego ważnego wydarzenia. To tu ukonstytuował się Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej, który swą siedzibę miał później w Pałacu Lubomirskich.
Ten hotel gościł niezwykłych ludzi. W 1924 roku nocował w nim marszałek Piłsudski, co upamiętniono tablicą w 1937 roku.
Plac katedralny
Czas ruszyć dalej. Spacerkiem mijamy Krakowskie Przedmieście. Można wpaść do cukierni na kawę po wiedeńsku, aby pozostać w klimacie roku 1918. Po chwili jesteśmy na placu katedralnym. To miejsce ma także duże konotacje historyczne, nierozerwalnie związane z 1918 rokiem.
– To tutaj odbywały się najważniejsze uroczystości religijne. W 1918 odegrał on ważną rolę w dwóch wydarzeniach. Pierwsze z nich rozegrało się 2 listopada 1918 roku. Tego dnia na placu ponad 300 żołnierzy byłej armii CiK składa przysięgę wojskową „na wierność i posłuszeństwo rządowi polskiemu”. Rotę przysięgi wypowiadali jeszcze przed Radą Regencyjną – wyjaśnia profesor Marcin Kruszyński. – Ale już 7 listopada skład jest inny. Obok Polaków z armii Austro-Węgier stoją bojownicy z Polskiej Organizacji Wojskowej, z I Korpusu Polskiego tzw. Dowborczycy oraz ochotnicy z różnego rodzaju formacji mundurowych, jak straż obywatelska czy milicja ludowa. Oni już składali przysięgę na wierność Polsce rządowi Daszyńskiego. Było to pierwsze tego typu wydarzenie.
Zamek Lubelski
Z Placu katedralnego wyruszamy w kierunku zamku. – To miejsce od 1826 roku kojarzy się źle. Jest to bowiem data, od której na zamku zaczyna działać więzienie. Początkowo osadzano tam rzezimieszków, ale z czasem przybywało więźniów politycznych, wyśledzonych i ujętych przez bezwzględną carską ochranę – tłumaczy profesor Kruszyński. – Po 1915 roku również Austriacy osadzają na zamku więźniów politycznych, nieprzychylnych cesarstwu. To miejsce jest zatem symbolem zaborców. 16 października 1918 roku dochodzi w całym Lublinie do masowych demonstracji, w wyniku których garstka więźniów politycznych zostaje uwolniona z więzienia na zamku.
Na Rusałkę
Teraz czeka nas dłuższy spacer przez Stare Miasto i długą ulicę Zamojską. Dochodzimy do starego mostu na Bystrzycy. Stańmy twarzą w kierunku katedry i po lewej stronie, tam gdzie, teraz są ogródki działkowe, wyobraźmy sobie spory drewniany budynek na 1000 osób - letni kinoteatr „Rusałka”.
– O ile Krakowskie Przedmieście skupiało elity, to kinoteatr „Rusałka” był magnesem dla ludzi z nizin. Ruchome obrazy, frywolne przedstawienia przyciągały ubogich robotników, rzemieślników, Polaków, Żydów. Elity z Krakowskiego patrzyły z niepokojem na to miejsce. Idea rewolucji radzieckiej była niezwykle nośna w tym czasie. 6 listopada 1918 roku Polska Partia Socjalistyczna organizuje wiec w „Rusałce”. Do życia zostaje powołana Lubelska Rada Delegatów Robotniczych. Piłsudski i zebrani wokół niego ludzie z niepodległościowej PPS Frakcji Rewolucyjnej z zaniepokojeniem obserwowali nastroje wśród lubelskich robotników, skutecznie podgrzewane przez komunistów. Proszę pamiętać, że od roku w Rosji hulają komuniści, którzy już wtedy aktywnie pracowali nad planem eksportu rewolucji do Europy – opowiada profesor Kruszyński.
– Z drugiej strony do Lublina docierają wiadomości od uciekinierów z dawnych rubieży wschodnich. Grozę wywołują opowieści o mordach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez czerwonoarmistów. Ludzie Piłsudskiego z proniepodległościowej PPS-Frakcja Rewolucyjna szybko przejmują władzę w Radzie Delegatów. Niektóre postulaty socjalne włączają do manifestu Rządu Ludowego. Szybko też wśród „ludu Lublina” zaczyna się werbunek do milicji ludowej i powstającego Wojska Polskiego.
Za kilka miesięcy lublinianie z Rusałki poznają prawdziwe oblicze komunistów, walcząc z Armią Czerwoną o niepodległą Polskę. Jak tylko aura pozwoli wybierzcie się na spacer lubelskim szlakiem Niepodległej. Warto dotknąć historii, która jest tak blisko nas...
Fotografie pochodzą z Zbiorów Specjalnych WBP im. H. Łopacińskiego w Lublinie, Maciej Kaczanowski