To był bardzo spektakularny sukces. W sierpniu tego roku na torze w Kielcach Seweryn "Tobiasz” Szczepanik i jego młodszy brat Patryk zdobyli mistrzostwo i wicemistrzostwo Europy w najwyższej klasie kartingowej (Easykart 125 Shifer). Od tego czasu duet kartingowych mistrzów z Kraśnika określany jest mianem "braci Schumacher”.
– To dla mnie kolejny etap w mojej karierze. To jest już prawie taki sam bolid jak w Formule 1: silnik ma pojemność 2 litrów i moc 200 koni mechanicznych. Wszyscy kierowcy mają takie same szanse, bo nie wolno tuningować silników. Wszystko wiec zależy od umiejętności technicznych i doboru np. opon na konkretny start – podkreśla Seweryn.
W kartingu osiąga się prędkości rzędu 160 km na godzinę; na torach brak jednak długich prostych, które pozwalają na tak szybka jazdę. W Formule 2000 Renault można nawet osiągnąć 260 km/h bolid wazy tylko 460 kg a setkę osiąga w 3,5 s.
Początki na torze u taty
Seweryn spróbował kartingu przez przypadek. Jego ojciec jest przedstawicielem austriackiej firmy Rotax, specjalizującej się w produkcji silników do gokartów.
– Tata ma tor kartingowy pod Lublinem Na Elizówce; taki dla klientów do amatorskiej jazdy. Spróbowałem kilka razy i całkiem mi nieźle szło – opowiada Seweryn. – Potem spróbowaliśmy rozpocząć starty i od 2004 roku jeżdżę w kartingu na sportowo.
Droga Patryka była bardzo podobna. – Zobaczyłem jak jeździ brat, spróbowałem i mnie też się spodobało – mówi.
Uczą się w przerwach
Seweryn uczęszcza do Zespołu szkół nr 2 im Mikołaja Reja w Kraśniku. Jest dumą szkoły, bo placówka stawia na indywidualności. Patryk to jeszcze gimnazjalista jednak i on ma sporo nieobecności z powodu treningów.
– Prowadzę szkołę otwarta dla takich talentów. Trzeba je promować – podkreśla Marzena Siejewicz, dyrektorka ZS nr 2 w Kraśniku. – Dał nam puchary, ma swoja gazetkę i robimy wszystko, aby umożliwić Sewerynowi treningi. Ale dobrze, że ma w sobie tyle siły i potrafi się zmobilizować do zaliczania kolejnych przedmiotów.
– W mojej obecnej szkole nauczyciele mają dobre podejście – przyznaje Seweryn. – Bardzo dużo opuszczałem ze względu na starty, ale zawsze dostawałem czas na nadrobienie zaległości a następnie zaliczałem materiał.
Studia albo wyścigi
Seweryn oczywiście chce dalej startować. Jednocześnie ma konkretne plany na studia. Stąd o jego przyszłości zdecydują starty w tym sezonie.
– Nie wiem jeszcze dokładnie, co dalej będzie. Najważniejsze teraz dla mnie to zdać maturę. A później się zobaczy. Jeżeli będzie mi dobrze szło w formule to może zrobię sobie rok przerwy – wyjaśnia kierowca. A jeżeli nie, to pójdę na studia zaoczne. Myślę o lingwistyce, a na tym kierunku nie można mieć wiele nieobecności.
Mama się boi, ale trzyma kciuki
Mama Patryka i Seweryna bardzo jest duma z osiągnięć synów. Jednak każdy wyścig bardzo przeżywa.
– Na zawody nie jeżdżę. Wolę tego nie oglądać. Po prostu boje się, żeby nic złego im się nie stało. Ale jaki już wygrają to wówczas duma mnie rozpiera – podkreśla.
– Dla rodziców jest to ogromne obciążenie finansowe, bo wszystko muszą nam sami kupować – dodaje Seweryn. – Na tym etapie nie ma co mówić o sponsorach: każdy pyta się od razu ile razy jego nazwa pojawi się w telewizji. A kartingu nikt w Polsce nie transmituje…
Jednak rodzicom wystarcza satysfakcja z osiągnięć synów i widok ich zadowolonych twarzy.
– Dobrze, że jest ta satysfakcja i ze wychodzą te starty, bo inaczej nie byłoby motywacji aby je finansować. Seweryn cały sezon jeździł za granicą w Belgijskim teamie. A tam jeden start to koszt około 5 tys euro – dodaje mama młodych kierowców.
Bo Ralf był gorszy
Oglądają wyścigi i śledzą poczynania Roberta Kubicy w Formule 1 jednak przyszłości z tym sportem nie wiążą.
– To jest dla bogatych, a po za tym mnie jakoś F1 nie bawi – rzuca Seweryn. – Chciałby startować w wyścigach, gdzie jest bliższy kontakt, gdzie można się stykać i stukać np. w Porsche Cup. Tam też można zarabiać całkiem niezłe pieniądze.
Często spotykacie się z porównaniem do braci Schumacher z F1.
– Tak, słyszeliśmy… Ale my jesteśmy lepsi – śmieje się Seweryn – Bo młodszy brat Ralf Schumacher był o wiele gorszy od swojego starszego brata, wielokrotnego mistrza świata F1. A mój Patryk prawie wcale ode mnie nie odstaje.
– Kiedyś mieliśmy nawet bardzo zabawną sytuację w studiu telewizyjnym. Dziennikarz porównała nas do Schumacherów, a ja wówczas powiedziałem właśnie o Ralfie. Że był gorszy. Dziennikarza zamurowało.