Czwartek, 8 grudnia, godzina 19, Fibak Gallery, Warszawa, Krakowskie Przedmieście 5. Dwie sale galerii pękają od ludzi.
Na życzenie Iwony Malewicz, która poleciła Fibakowi Mysłowskiego – Tade (tak mówią o nim przyjaciele) wystawia w prestiżowej galerii na Trakcie Królewskim swoje KrzesłoTrony zrobione w Lublinie. Przy pomocy lubelskich architektów: Marii Balawejder-Kantor, Bolesława Stelmacha, Wojciecha i Agnieszki Kołodyńskich. To czwarta po Krakowie, Wrocławiu i Lublinie wystawa Tadeusza Mysłowskiego w tym roku. – Jestem człowiekiem szczęśliwym – mówi krótko.
Malewicz
Tadeusz Mysłowski jest zafascynowany sztuką Kazimierza Malewicza od lat. Od 1995 roku tworzy serię KrzesłoTronów. Dlaczego Malewicz? To rosyjski malarz polskiego pochodzenia, żyjący w latach 1878–1935. Po rewolucji październikowej działał w Witebsku, w latach 1922–1926 kierował Państwowym Instytutem Kultury Artystycznej w Piotrogrodzie. Pracował w Warszawie i Berlinie, pod koniec życia został odizolowany od sztuki, zaczął malować proste pejzaże.
– Kiedy odkryłem rysunek dla Lublina, jeszcze bardziej zainteresowałem się jego życiem. Szczególnie tragicznym końcem – mówi Mysłowski. Był symbolem żywotności i siły. Na nielicznych filmach emanuje witalnością. Iwona, jego wnuczka, przywiozła jeden z nich. Cały czas jest odtwarzany na mojej wystawie – dodaje Mysłowski.
Malewicz zmarł nagle; na raka prostaty. Mogło uratować go leczenie za granicą. Ale przepustki na życie od władz sowieckich nie dostał. Na Łubiance (siedziba służb bezpieczeństwa) czekano na naturalne rozwiązanie sprawy. Na fotografiach z tamtego czasu śmierć czai się w oczach Malewicza.
Kiedy skrzynię z ciałem Malewicza wynoszono z mieszkania, trzeba było ją ustawić pionowo, ponieważ schody były bardzo wąskie – czytamy we wspomnieniach jednego z malarzy. Na placu grała orkiestra, ciało zapakowano do ciężarówki. W testamencie Malewicz zażyczył sobie, że jego skremowane ciało ma być przewiezione towarowym wagonem oznaczonym czarnym kwadratem do Moskwy, następnie pochowane we wsi Niemczynówka.
Wojciech Fibak to polski tenisista, finalista Masters, zwycięzca Australian Open w grze podwójnej, biznesmen, a obecnie jeden z największych kolekcjonerów sztuki w Europie.
W latach 1982–1987 Wojciech Fibak wygrał trzynaście turniejów deblowych, w 1988 ogłosił koniec kariery. Grał zawodowo, jego zarobki wyniosły ponad 2 miliony siedemset tysięcy dolarów USA. Po zakończeniu kariery był konsulem generalnym RP w Monako, założył Fibak Investment Group, był także generalnym przedstawicielem koncernu "Volvo” na Polskę i wydawcą szeregu gazet.
Większość zarobionych pieniędzy zainwestował w kolekcję malarstwa polskiego z początku XX wieku. – Zawsze, gdy patrzę z zaciekawieniem na kontrowersyjne dzieło sztuki nowoczesnej, gdy artysta na siłę chce być oryginalny, odzywa się we mnie głos taty: "Zaraz, zaraz synu, nabierają cię” – powiedział w jednym z wywiadów. Pierwszy obraz kupił, kiedy skończył 19 lat. Za juniorskie diety. Dziś ma dobrą rękę do kupowania dzieł sztuki. Kupuje je nawet na przyjęciach. Na jednym z nich dostał telefon, że nikt nie chce kupić wspaniałego "Aktu z lustrem” Jerzego Nowosielskiego za 90 tysięcy złotych. Zalicytował, zapłacił 120 tysięcy.
Kiedy do Fibaka zadzwoniła Iwona Malewicz, wnuczka Kazimierza, żeby pokazać KrzesłoTrony Mysłowskiego dedykowane jej dziadkowi, powiedział ok. – KrzesłoTrony dla Malewicza to wyraz adoracji. Krzesło, przedmiot praktyczny obrosło przez tysiąclecia w mitologię, która wielbiła mądrość, dostojeństwo, majestat i władzę – mówił na wernisażu u Fibaka Mysłowski.
Mysłowski
Tadeusz Mysłowski, syn skromnego kowala z Piotrkowa, jest dziś jednym z najbardziej znanych artystów polskich w świecie. – Wszystko zaczęło się w Piotrkowie. Tam urodziłem się siódmego maja 1943 roku. Mój ojciec był kowalem. We wczesnych latach sześćdziesiątych rodzice przyjechali do Lublina i zaczęliśmy mieszkać na Kunickiego, obok Domu Kultury Kolejarza – wspomina artysta.
W 1957 roku Tadeusz zaczął naukę w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych. Po skończeniu ASP w Krakowie wyemigrował do Stanów, poślubił Irenę Hochman. Mieszka w pracowni, zaadaptowanej z garażu i fabryki lodu. – Już u wejścia demonstruje przybyszowi imponującą bryłę samochodu (biały jaguar 420, rocznik 1967).
Trzech artystów, jedna idea
Najpierw Malewicz narysował Lublin. Potem Mysłowski zrobił w Lublinie dla Malewicza KrzesłoTrony. Pokazał je u Fibaka. Teraz Iwona Malewicz chce, żeby Mysłowski zrobił w Warszawie ogromny KrzesłoTron dla Malewicza. – Monumentalne pomnikowe krzesła ma Tadeusz Kantor na tyłach Muzeum Narodowego w Warszawie. Malewicz miał wystawę w Warszawie. Cieszę się z pomysłu Iwony Malewicz – mówi Mysłowski.
Pomysł poparł Wojciech Fibak. Gdzie stanie KrzesłoTron dla Malewicza? Zobaczymy.
– Szykuję kolejny projekt. Pokaz mody dla Malewicza – mówi Tadeusz Mysłowski. Na kobiecych garsonkach pojawią się geometryczne wzory. – Zrobię je też na męskich garniturach. Nad pokazem będę pracował z M., dziewczyną z Lublina – dodaje tajemniczo artysta.