Na jednej stronie tekst napisany dużymi literami i alfabetem Braille'a. Na drugiej wypukła ilustracja wykonana np. techniką kolażu. Tak wyglądają unikatowe książki, które własnoręcznie wykonuje Bożena Kazanowska, nauczycielka z Lublina
– Pracując z dziećmi niewidomymi, przygotowywałam dla nich różne pomoce, w tym wypukłe ilustracje do elementarza. Natknęłam się na dzieci ciekawe świata, które chętnie słuchały książek, ale chciały ich także dotykać – tłumaczy Bożena Kazanowska. – Poznałam w pracy Renatę Łęczyńską, zatrudnioną w naszym ośrodku na etacie polonistki. Rozpoczęła się nasza przyjaźń i współpraca. Ona pisała teksty do książeczek edukacyjnych, a ja wykonywałam do nich ilustracje. Do dziś mi w tym pomaga.
Czytelników przybywa
Biblioteka, którą założyły obie panie, mieści się w budynku ośrodka, ale mogą z niej korzystać dzieci z całego kraju. Książki otrzymują pocztą. W ciągu miesiąca je zwracają. To nic nie kosztuje, bo pocztowe przesyłki dla osób niewidomych są bezpłatne. – Pierwszym czytelnikiem spoza Lublina był chłopiec z Trójmiasta. Później pojawiły się dzieci z innych miast i do tej pory przybywa nam czytelników – mówi Kazanowska.
Ile jest ich w sumie? – Trudno powiedzieć. Około 50 osób korzysta z biblioteki wysyłkowo i wiele na miejscu – mówi Kazanowska.
Pomysłodawczyni tej nietypowej biblioteki ma teraz szansę na duże wyróżnienie. Została finalistką Nagrody Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta w kategorii działalność społeczna. Kapituła wybrała jej kandydaturę spośród 200 aplikacji nadesłanych przez przedstawicieli instytucji gospodarczych, społecznych i kulturalnych, przedstawicieli samorządów, mediów i szkół wyższych z całej Polski.
300 tytułów
– Po kilku miesiącach pracy, zamykamy szczególny etap projektu. Wybory nie były jednomyślne. Mamy jedenastu wybitnych finalistów. Trudno ukryć radość, że nagroda, której patronuje imię Jana, pomimo swojej premiery, zgromadziła tak wiele wyjątkowych nominacji – mówi Aldona Wejchert, współinicjatorka nagrody.
W swojej kategorii Bożena Kazanowska rywalizuje z dwiema osobami. O tym, kto zostanie laureatem, dowiemy się 18 kwietnia. – To bardzo miłe, bo wiemy, że dzięki tej nagrodzie więcej osób może usłyszeć o naszej wypożyczalni. Chodzi nam o to, żeby książek było jak najwięcej i żeby były jak najbardziej dostępne – mówi Kazanowska.
W tej chwili zbiory wypożyczalni to około 300 tytułów. Książki są przeznaczone dla dzieci w wieku przedszkolnym. Część z nich jest w kilku, maksymalnie czterech egzemplarzach.
– Szybciej jest, kiedy kopiuję jedną z gotowych książek, wolniej, kiedy przygotowuję nową. Robię to po godzinach pracy. Najpierw wyszukuję tekst, potem rozrysowuję strony i ilustracje, później muszę zgromadzić materiały, a to też jest trudne. Faktura ilustracji musi być zróżnicowana. Jeżeli np. płotek jest z patyczków, to inny element już nie może być z nich zrobiony. Jeżeli chmurka jest frotte, to już kotek musi być inny – tłumaczy Kazanowska.
Żadna polska firma nie sprzedaje takich książek, jak te. Można je zamawiać co najwyżej z zagranicy. – Kosztują od około 20 do ponad 60 euro – mówi Kazanowska. A to dla wielu rodzin za duży wydatek. – Często jest tak, że dzieci z niepełnosprawnością wzrokową borykają się również z innymi problemami zdrowotnymi i dla rodziców najważniejszym wydatkiem jest leczenie.
Wszyscy pomagają
W przygotowywaniu książek do wypożyczalni pomagają uczniowie i studenci. Są też wolontariusze, którzy pomagają pakować je przed wysłaniem do dziecka, czy zbierają materiały potrzebne do ich wykonania. Wkrótce pojawi się jeszcze jedna możliwość wspierania wypożyczalni. Jej pomysłodawczyni rejestruje organizację pożytku publicznego i będzie mogła zbierać pieniądze. Więcej informacji o wypożyczalni można znaleźć na jej stronie internetowej www.ksiazkidotykowe.pl.