Rozmowa z prof. Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie
- Z powodu SARS-CoV-2 zamykane są już pierwsze żłobki, przedszkola i szkoły. Ile nam zostało do szczytu czwartej fali?
– Liczba zakażeń faktycznie rośnie. Jednocześnie sprawdziły się prognozy naukowców sprzed kilku miesięcy, wskazujące na wyższy wzrost zakażeń w regionach, w których wykonuje się najmniej szczepień w kraju. Niestety: Lubelskie jest w tej grupie i mamy już dowody z kilku ostatnich dni, kiedy nasze województwo jest na prowadzeniu jeśli chodzi o nowe zakażenia. Nie są to jednostkowe sytuacje. Musimy się przygotować na eskalację liczby zakażeń. Według najnowszego modelu matematycznego przygotowanego przez Uniwersytet Warszawski, szczyt czwartej fali przypadnie na przełom października i listopada. Według optymistycznego scenariusza, w całym kraju będzie wówczas około tysiąca zakażeń dziennie, a według pesymistycznego: kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy. Wzrost ma być gwałtowny, ale niestety spadek będzie powolny. Czwarta fala może przeciągnąć się nawet do stycznia przyszłego roku.
- Czy są już badania, które potwierdzałyby, że wariant Delta stwarza jednak większe ryzyko hospitalizacji, niż do tej pory przypuszczano?
– Nie ma jeszcze przełomowych badań, które by to jednoznacznie potwierdzały. Nie mniej jednak sam fakt, że ten wariant jest bardziej zakaźny oznacza więcej nowych zakażeń, a w związku z tym więcej hospitalizacji. Niestety: potwierdzają się te inne prognozy dotyczące osób nie zaszczepionych przeciwko COVID-19. To przede wszystkim one trafiają teraz do szpitali. Ponadto coraz bardziej niepokojące doniesienia płyną ze Stanów Zjednoczonych, gdzie jest rekordowa liczba zakażeń u dzieci. Aktualnie jest to już ponad 14 proc. wszystkich potwierdzanych zakażeń, a to bardzo wysoki poziom. Niepokojące są też statystyki dotyczące rosnącej liczby hospitalizacji w tej grupie wiekowej, zdarzają się nawet przypadki, w których konieczny jest respirator. Według amerykańskiej agencji CDC, tylko w ostatnich dwóch miesiącach współczynnik hospitalizacji dzieci i młodzieży z powodu COVID-19 wzrósł pięciokrotnie. Ponadto diagnozowane są poważne powikłania u dzieci, między innymi tzw. long covid, czyli np. problemy z koncentracją czy pamięcią, które mogą ciągnąć się wiele miesięcy. Mogą się też pojawić u tych dzieci, które przechodzą COVID-19 bezobjawowo.
Obserwuje się też coraz więcej przypadków PIMS czyli bardzo poważnego wielonarządowego zespołu zapalnego, który może zakończyć się zgonem. Biorąc pod uwagę te dane, powinniśmy przygotować się na to, że w Polsce prędzej czy później będzie podobnie. Wariant Delta, niezależnie od kraju, zachowuje się tak samo. Tymczasem w Polsce to właśnie dzieci są najsłabiej chronione, bo jak dotąd w tej grupie wykonuje się najmniej szczepień, a dla grupy poniżej 12 lat szczepionki nie są jeszcze dostępne.
- A co z nowym wariantem MU, który dotarł już do Europy, pojawił się też w Polsce. Są powody do obaw?
– Światowa Organizacja Zdrowia jak na razie nie umieściła wariantu MU na liście tych, które należy traktować ze szczególną uwagą, czyli najbardziej groźnych. Aktualnie wykrywane są jednostkowe przypadki takich zakażeń i raczej nie ma podstaw do tego, żeby sądzić, że wyprze on Deltę. Z prostego powodu. Pojawił się on już w styczniu tego roku w Kolumbii. Tam faktycznie zaczął dominować i zbierać żniwo. Przez te kilka miesięcy nie zdołał się jednak rozprzestrzenić na inne kontynenty, jak to było np. w przypadku wariantu Delta, który przenosił się błyskawicznie i wyparł poprzednie odmiany wirusa. Na tej podstawie można stwierdzić, że MU nie ma takiej zdolności do transmisji. Nie jest więc aktualnie realnym zagrożeniem.
- Czy biorąc pod uwagę zagrożenie, jakie niesie ze sobą czwarta fala, trzecia dawka szczepionki przeciwko COVID-19 powinna być dostępna dla każdego, kto chciałby ją przyjąć, a nie tylko dla wybranych grup np. pacjentów onkologicznych?
– Trzecia dawka, właściwie powiedziawszy druga dawka przypominająca, powinna być powszechnie dostępna. Jeśli nie jest to możliwe ze względów finansowych, aby była darmowa dla wszystkich, powinna być przynajmniej dostępna na zasadach komercyjnych. Niestety na razie nie ma takich deklaracji. Aktualnie na bezpłatne szczepienie trzecią dawką zapraszane są osoby z zaburzeniami odporności czyli m.in. pacjenci onkologiczni czy po przeszczepach przyjmujący leki immunosupresyjne. Bezwględnie bezpłatnym szczepieniem powinni być też objęci seniorzy. Z dwóch powodów: byli szczepieni najwcześniej, więc poziom przeciwciał na pewno jest już u nich znacznie niższy, a z racji wieku są bardziej narażeni na cięższy przebieg choroby.
Wystarczy popatrzeć na strategię szczepień w innych krajach, na przykład w Izraelu, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, w których trzecia dawka jest dostępna dla wszystkich.
Poza tym generalnie jeśli chodzi o szczepionki, również przeciwko innym chorobom, rzadko są one podawane w pojedynczej dawce. Konieczne jest podtrzymywanie odporności. Tym bardziej, że musimy się liczyć z tym, że pandemia nie wygasa, ale cały czas się rozwija i jeszcze długo będziemy mieć do czynienia z SARS-CoV-2. Być może, po wielu latach, jak to było w przypadku koronawirusów przeziębieniowych, przybierze on łagodniejszą formę, ale na razie zagrożenie wcale się nie zmniejszyło.
Możemy mieć nadzieję, że stopniowo będą wprowadzane na rynek szczepionki, nad którymi na razie trwają obecnie prace. Chodzi np. o zmodyfikowaną szczepionkę przeciwko wariantowi Delta, szczepionkę pankoronawirusową, która będzie dawała odporność na różne odmiany koronawirusów, a także szczepionkę podawaną donosowo, która w odróżnieniu od obecnej wersji, będzie chroniła szczególnie drogi oddechowe.