Cześć! To ja, Władek,
który wrócił z pola,
w spracowane dłonie
pochwycił „Playboya”
i choć ze zmęczenia
rąk i nóg nie czuje,
ciągle palec ślini
i strony wertuje.
W miarę jak wertuję
złość wielka mnie bierze –
ciebie wciąż tu nie ma!
W kolejnym numerze!
Jak koń kocha owies,
a upały lato,
tak ja pragnę ujrzeć
cię tutaj, Renato.
W polu i w zagrodzie
kiepskie mam wyniki,
bo mi spać nie dają
twych oczu kurwiki.
Znam już twe walory
intelektualne,
ciągle o nich myślę,
gdy jadę kombajnem.
Intelekt – rzecz ważna –
ale to za mało;
wszak cała kobieta,
to środek i ciało.
Łan owsa się złoci,
bizon się weń wrzyna,
Renato! Ja dłużej
tego nie wytrzymam.
Bez twego widoku
dłużej żyć nie da się;
w „Playboyu” cię ujrzeć
muszę w pełnej krasie!
Skąd ten mus się bierze?
Bo mówili w gminie,
że po tych kurwikach,
znów numer wywiniesz.
Więc nie daj się prosić,
daj nam radość nową,
udaj się czym prędzej
na sesję zdjęciową.
Los chłopów w twych rękach –
jeśli się postarasz,
wszystkim się podniesie
wydajność z hektara.
Bo gdy chłop zobaczy
walory, przymioty,
zaraz mu ochota
przyjdzie do roboty.
Nie igraj z chłopami –
taką dam ci radę,
bo w przeciwnym razie
urządzim blokadę!