Siedzimy na tarasie ogrodu. W te kolorowe jajka nie chce mi się wierzyć. Piotr Jurkowski przynosi z kuchni koszyczek. Jajka mienią się kolorami. – Chcemy się zdrowo odżywiać. Jemy wszystko, ale rozsądnie. Mamy swoje kury, swoje jajka. Mamy warzywnik. Córka jest uczulona na białko jaja kurzego, to mamy także perliczki. Trenujemy i staramy się żyć zdrowo – mówi Piotr Jurkowski. Wysoki, wysportowany, chłop na schwał.
Klasa europejska
Najlepszy zawodnik rugby 7 w Polsce w sezonie 2003/04, który występował w lidze francuskiej, norweskiej, zdobywca oceny „klasa europejska”, zawodnik polskiej reprezentacji, wielokrotny mistrz polski w rugby 15 i 7 osobowym mieszka w podlubelskiej Konopnicy.
Jedni dziadkowie Piotra pochodzą z Bychawki, drudzy z Mokrzyszowa. Piotr urodził się w Bychawie. Kiedy ojciec dostał pracę w Bogdance, Jurkowscy przenieśli się do Lublina. Od małego chodził na plac, żeby pograć w nogę. W szkole podstawowej nr 42 zaczął grać w siatkówkę. Obok było boisko rugby.
Zaczął podglądać mecze. – Jak mi się to spodobało. Patrzyłem i patrzyłem. Byłem chudy, wysoki, pomyślałem: przecież oni mnie tam połamią – śmieje się Piotr.
Po podstawówce poszedł do Liceum Gastronomicznego na Spokojnej. Poszedł w ślad za starszymi kolegami. – No i jestem kucharzem z zawodu. Wiem co i jak jeść, żeby dostarczyć organizmowi maksimum potrzebnych składników.