Kuba Piątek mierzył się z ulewą i gradem podczas wczorajszego odcinka Dakaru. Nie uniknął też walki z sprzętem. Lublinianin po 7 etapach jest na 40 miejscu
- Na początku było całkiem nieźle, dogoniłem dwóch zawodników, którzy startowali przede mną i trzymałem się za nimi. Trasa była mokra po ostatnich deszczach, przez co przewróciłem się w błocie. Wciąż jechało mi się dobrze, ale zaczął mi wariować jeden z zegarów, więc musiałem trochę odpuścić, żeby jechać za jednym z rywali, który nawigował, bo ja nie mogłem tego robić. Jechaliśmy tak we dwóch aż do 250. kilometra, kiedy zaczęło się oberwanie chmury. Nic nie było widać. Do tego doszedł grad, który tak uderzał w twarz, że nie było szans na dalszą jazdę. Zatrzymałem się. Przybiegli kibice, schroniliśmy się razem pod namiotem i przeczekaliśmy największą ulewę. Dalej jechałem w deszczu, trasa była bardzo mokra, w dodatku wylały rzeki i trzeba było mocno manewrować, żeby nie utopić motocykla - powiedział Kuba Piątek, któremu urwała się antena od iritracka, przez co nie był widoczny na live trackingu. Usterka została już naprawiona i jutro będzie można znów na bieżąco śledzić Kubę, podobnie jak i pozostałych zawodników Orlen Team, za pośrednictwem strony www.orlenteam.pl.
- Już w ogóle nie pamiętam, że wczoraj miałem rest day. Po dzisiejszym etapie jestem chyba bardziej zmęczony, niż po pierwszych sześciu dniach. Znowu by mi się przydał dzień odpoczynku! - dodał Kuba Piątek.
Odcinki maratońskie to dla zawodników też zupełnie inaczej zorganizowany biwak.
- Wszyscy motocykliści dostali takie same stroje, siedzimy razem tak samo ubrani. Dziś będziemy spać razem. Atmosfera jest bardzo fajna, bo wszyscy się lubimy. Na szczęście motocykl dojechał cały, więc nie muszę nic przy nim robić - powiedział Kuba Piątek.
Jutro załogi samochodów mają dzień wolny w Iquique, gdzie dołączą do nich motocykliści po przejechaniu tej samej trasy odcinka specjalnego, które dziś pokonały auta - czyli aż 781 km OS-u i tylko 24 km dojazdówki. Łącznie do przejechania będzie 805 km.
Dzisiaj w nocy odcinek specjalny zacznie się dla motocyklistów od wyschniętego słonego jeziora - 130 km idealnie płaskiej powierzchni. Będzie dużo się działo, zwłaszcza, że startują wyjątkowo w grupach, po 30 zawodników na raz w jednej linii.
Trasa rajdu Dakar 2015 przebiega przez terytorium trzech państw: Argentyny, Boliwii i Chile. Rajd ruszył 4 stycznia z Buenos Aires, by po sześciu dniach dotrzeć do najbardziej wysuniętego na północ punktu trasy - Iquique w Chile. Stamtąd rajdowcy ruszyli do Boliwii, gdzie rywalizacja odbywa się na solnym płaskowyżu położonym na wysokości powyżej 3,5 tysiąca m n.p.m., a następnie powrócą na terytorium Chile, by przebić się przez wysokogórskie pasmo Andów z powrotem do Argentyny.
Rajd zakończy się po 14 wyczerpujących etapach, 17 stycznia w Buenos Aires. Łącznie motocykliści pokonają 9295 kilometrów (OS-y 4752 km), a samochody 9111 kilometrów (OS-y 4578 km).