Brak mu ogłady, ale swą pierwotną dzikością potrafi czarować. Odnowiony ford mustang wciąga, jak seks. Po pierwszym razie trudno zapomnieć. I to na długie lata.
Te behawioralne porównanie dotyczy kobiet, jak i mężczyzn. Mustang z jednakową siłą oddziałuje na ludzi wszystkich ras, wyznań i poglądów politycznych. Tak uzależnia ta jedna z pierwotnych ikon motoryzacji.
Ciemno bordowy mustang czekał na parkingu w centrum Warszawy. Pod maską drzemał słabszy, 290-konny silnik ecoboost. Tak na pierwszy ogień, jako aklimatyzacja przed randką z rasową wersją 5.0 V8.
Miękki dach szybko zjechał i schował się w bagażniku. Zostałem sam na sam z mustangiem i blue sky. Z głębokiego, niskiego skórzanego fotela świat wygląda inaczej. Miękkie poszycie deski jest ręcznie zszywane. To tak dla tych wybrednych, którzy krytykują zbyt plastikowe wnętrze mustanga. Szczerze, nie zauważyłem tego mankamentu, tak powszechnie podnoszonego. Być może mustangowi brak finezji znanej z innych modeli aut sportowych. Ten nieco surowy styl z Dzikiego Zachodu ma swój smak. Ta cecha jest wpisana w genotyp tego modelu. I tak ma być.
2,3-litrowy ecoboost wprawdzie nie ma gangu V8, ale również pieści ucho. Zanim jednak ruszyłem, to konieczne było małe grzanie opon. W końcu klasyczny napęd na tył ma swoje wymogi, a w stolicy nie brakuje chętnych do rywalizacji spod świateł. Funkcja Line Lock blokuje tylko przednie zaciski, a tylne koła efektownie buksują. To taki ikoniczny widok znany w holywoodzkich filmów. Powarczało, zadymiło, można jechać.
Wrzuciłem samochód w sportowy tryb jazdy, co od razu odzwierciedliło się na desce. Główny elementem zmiennej grafiki stał się obrotomierz. Do każdego trybu jazdy przypisano określone ikony, uwypuklające inne elementy istotne podczas jazdy w wybranym trybie.
Długa maska wolno przesuwa się, jak dziób jachtu. Manualna 6-biegowa skrzynia pracuje z lekkimi oporami, twardo, jak w rasowym aucie sportowym. Układ kierowniczy jest sztywny i czuły. To nie wszystko. Inżynierowie Forda na nowo skalibrowali amortyzatory, poprawiając stabilność w zakrętach. Tylne zawieszenie usztywnili przegubem poprzecznym, który zmniejsza niepożądane ruchy nadwozia względem kół, co mogłoby prowadzić do kołysania nadwozia. Grubsze stabilizatory zapewniają lepszą kontrolę przechyłów nadwozia, co zapewnia pewniejsze prowadzenie się samochodu. W sumie dodali więcej emocji podczas jazdy.
Po stolicy mustang zwinnie pomykał, odpychając się spod świateł z szybkością geparda. 5,4 sekundy do setki, to atut trudny do przebicia dla wielu śmiałków, którzy chcieli podjąć rywalizację z mustangiem. O ponad sekundę szybciej przyspiesza mocniejsza wersja.
Na autostradzie w kierunku Łodzi mustang płynnie wpasowywał się w gęsty ruch. Jego walory były nie do przecenienia: szybkość reakcji na gaz, wydajne hamulce i ten zazdrosny wzrok innych kierowców, czasami pomieszany z aktorską pogardą. Niestety brak amerykańskiego gulgotu V8 to istotny mankament. Nie bez powodu 85 proc. mustangów sprzedawanych w Polsce ma klasyczną jednostkę widlastą.
A skoro już o dwurzędówce, to ta jest piekielnie wymagająca. 450 koni i ponad 500 Nm momentu, to wartości z którymi nie można igrać, mając jedynie napęd na tył. Jeden fałszywy ruch, nieopatrzne odłączenie kontroli trakcji, mogą zakończyć jazdę na poboczu lub efektownym „altonenem”. Baczny na to wsiadłem za kierownicę tego potwora. Napęd na koła przenosi 10-stopniowa skrzynia hydrokinetyczna, która pracuje równie płynnie i szybko, jak dwusprzęgłowa zrobotyzowana.
Ryk tego potwora upaja zmysły. Mustang, jak rasowy dzikus z prerii, strzela przy każdej redukcji, warczy jak oszalały i kręci kuprem przy ruszaniu spod świateł. Czysta frajda.
A skoro już o różnych dźwiękach, to nowo wprowadzony aktywny zawór spalin układu wydechowego oznacza, że kierowcy mogą po raz pierwszy dostosować intensywność dźwięku układu wydechowego mustanga do swoich nastrojów i scenariusza jazdy.
Innowacyjny „Tryb Dobrego Sąsiada” można zaprogramować tak, aby automatycznie ograniczał głośność wydechu we wcześniej zaprogramowanych porach dnia, unikając w ten sposób zakłócania spokoju sąsiadów, zwłaszcza podczas rozruchu legendarnego 5-litrowego V8 wczesnym rankiem.
W tym nawale emocji nie sprawdziłem, jak działa system komunikacji i rozrywki Ford SYNC 3, który umożliwia kierowcy kontrolowanie podłączonych smartfonów, systemu audio, nawigacji i funkcji klimatyzacji za pomocą prostych poleceń głosowych lub wykonywanych na centralnym 8-calowym ekranie dotykowym. Nie sprawdziłem też asystenta pasa ruchu, systemu zapobiegania kolizji czy aktywnego tempomatu. Jak można oddać maszynie kierowanie takim autem!
Na koniec kwestie praktyczne. Mustanga niestety nie można kupić w Lublinie. Ford Carrara niestety nie ma koncesji na sprzedaż tego modelu. To jest zła wiadomość. Dobra jest taka, że lubelski dealer serwisuje wszystkie modele mustanga. A zatem na przegląd nie trzeba się fatygować np. do Warszawy. Można go zrobić na miejscu.
Niestety to randez-vous z V8 trwało zbyt krótko. Na nic nie zdały się prośby, zaklinanie czy inne formy łagodnej persfazji. Mustanga musiałem oddać. Żal!