W tym roku komenda wojewódzka w Lublinie powinna wycofać 259 wysłużonych radiowozów. Nie wiadomo jednak, czy uda się znaleźć tyle samo nowych. Ale jest szansa, że w ciągu trzech lat lubelscy policjanci przestaną ścigać przestępców starymi polonezami.
Z takimi problemami spotyka się na co dzień wielu funkcjonariuszy drogówki. - Przez cały czas poszukujemy funduszy na zakup nowych radiowozów - przyznaje insp. Marek Hebda, komendant wojewódzki policji w Lublinie. - Pomagają w tym lokalne władze. W tym roku sporo pieniędzy znalazło się w powiecie zamojskim. Myślę, że w drugiej połowie roku przybędzie trochę radiowozów.
Według komendanta sytuacja policyjnego taboru i tak szybko się nie poprawi. - Ileś radiowozów przybędzie, ale w tym samym czasie będziemy musieli wycofać wyeksploatowane samochody - tłumaczy komendant Hebda.
Funkcjonariusze przyznają, że wiele samochodów powinno już dawno trafić na złom. - Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że jeździmy niesprawnymi samochodami - mówi jeden z policjantów. - Co kilka tysięcy kilometrów mamy przeglądy techniczne.
Jedną z nielicznych komend, która nie ma problemów z radiowozami, jest KPP w Rykach. Ostatnio otrzymała trzy skody fabie, jedną octavię i lanosa. Reszta to polonezy, które są jeszcze w przyzwoitym stanie. - Tymi polonezami, które poszły na złom, strach było jeździć na zdarzenia - mówi asp. sztab. Kazimierz Stefanek, oficer prasowy KPP w Rykach. - Miały już po kilkaset tysięcy kilometrów, w jednym dwa razy był wymieniany silnik. Często się psuły.
Jest szansa, że z naszych dróg w ogóle znikną wysłużone radiowozy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje plan radykalnej wymiany samochodów w służbach ratowniczych. Tylko do policji miałoby trafić 5 tysięcy nowych aut. Państwo płaciłoby za użyczenie samochodów, a po 6 latach właściciele wycofywaliby wyeksploatowane wozy i zajmowali się ich odsprzedażą. W grę wchodzi kontrakt o wartości kilkuset milionów zł.