Biedniejący z każdym dniem Polak, oszczędzając, przesiada się do miejskiego autobusu (najczęściej prywatnego, bo tam taniej), nie wyjeżdża na urlop, a jeśli już musi zatankować, to przeznacza na paliwo nawet tylko... 10 zł.
Dziesięć lat do tyłu
Czasy, gdy zajeżdżając na stację benzynową gromko wołaliśmy: „Do pełna proszę!”, należą już do przeszłości. Według danych Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP), w ubiegłym roku sprzedano w kraju 4,144 mln ton benzyn – o blisko jedną czwartą (23,1 proc.) mniej niż w ubiegłych latach i 4,911 mln ton (o 17 proc. mniej) oleju napędowego. Podobne wskaźniki były w 1992 r. Cofnęliśmy się więc do tyłu o 10 lat.
Podatki zarzynają sprzedaż paliw
– Raptowny spadek sprzedaży paliw w Polsce to pochodna wysokiego podatku akcyzowego oraz bardzo wysokiego podatku VAT – twierdzi Bolesław Doliński z PIPP. – W Polsce wynosi on 22 proc., więcej niż średnia europejska. Wyższy podatek VAT, 25 proc., ma tylko Dania, w większości krajów Unii Europejskiej nie przekracza on 20 proc.
Udział podatków w cenie paliw w Polsce, liczonych łącznie, to już średnia europejska. Przegoniliśmy Irlandię, Hiszpanię, Grecję i Luksemburg, dogoniliśmy Austrię, niewiele zaś dzieli nas już od Włoch, Danii czy Holandii, najlepiej pod względem gospodarczym rozwiniętych krajów Europy. Ile zarabiamy – każdy wie... Także w Czechach benzyna jest dużo tańsza niż na najtańszej polskiej stacji benzynowej, zaś na Ukrainie zatankować można za połowę tego co u nas. Choć w tym ostatnim kraju z jakością paliwa może być różnie.
Zdzisław Toruński kierownik Stacji Paliw nr 896 w Dęblinie
Bardzo często zdarza się, że kierowcy, przede wszystkim młodzi, kupują paliwo tylko za 10 złotych. Już tylko to świadczy dobitnie o sytuacji finansowej, w jakiej się znajdują. Za 20–50 zł nabywa paliwo około 30 procent klientów, natomiast do pełnego baku tankuje niespełna 10 procent kierowców. Od początku lipca notuję nieznaczny spadek sprzedaży paliwa w naszej stacji w porównaniu z podobnym okresem poprzedniego miesiąca. Takie samo zjawisko występuje na początku letnich wakacji co roku. Wnioskuję z tego, iż dęblinianie niezbyt często jeżdżą na urlop własnym samochodem.