Blisko pół miliona złotych strat i setki oszukanych. To bilans przestępczej działalności Kamila S. i jego partnerki. Młodzi ludzie wyłudzali dane osobowe, by zaciągać kredyty na konto poszukujących pracy .
Prokurator postawił Kamilowi S. i Alicji B. blisko 500 zarzutów. W środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces pary. Oboje odpowiadają z wolnej stopy. Na sali rozpraw pojawił się tylko Kamil S. 33-latek przyznał się do winy. Odmówił jednak składania wyjaśnień. Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze.
Kierowca z kłopotami
Z akt sprawy wynika, że Kamil S., z zawodu kierowca, rozpoczął przestępczą działalność po tym, jak wpadł w kłopoty finansowe. Śledczy ustalili, że mężczyzna i jego partnerka wyłudzali drobne pożyczki gotówkowe przez internet. Nielegalny proceder trwał od 2013 r. Para obrała na cel firmy specjalizujące się w tzw. chwilówkach.
Kamil S. zaczerpnął pomysł z jednego z forów internetowych. Mechanizm był prosty. Na początku należało założyć konta bankowe na tzw. słupa. – Szukałem ich np. w okolicy dworca i ul. Lubartowskiej w Lublinie. Za założenie rachunku płaciłem od 150 do 200 zł – wyjaśniał śledczym.
W zamian za to właściciele kont przekazywali 33-latkowi wszystkie dane do logowania. Później Kamil S. zamieszczał w sieci oferty pracy. Dotyczyły one np. przepisywania tekstów. Ogłoszenia kopiował z internetu. Osoby, które odpowiadały na anonse, były proszone o przesłanie pełnych danych osobowych, łącznie z numerem PESEL. Przyszły „pracodawca” wymagał również przelania symbolicznego grosza lub złotówki na wskazany rachunek bankowy. W tym czasie oszuści zakładali przez internet konto bankowe na nazwisko „pracownika”. Przelew z jego prawdziwego konta pozwalał potwierdzić operację.
Następnie, posługując się kontami „pracowników”, Kamil S. i Alicja B. składali przez internet wnioski o udzielenie pożyczki. Były to zwykle niewielkie kwoty – po kilkaset złotych. Weryfikacja takiego wniosku polegała najczęściej na wykonaniu przelewu na symboliczną kwotę. Czasami pożyczkodawcy sprawdzali klientów telefonicznie. Jeśli wniosek dotyczył kobiety, rozmowę z firmą pożyczkową prowadziła Alicja B. Wnioskami od mężczyzn zajmował się jej znajomy, korzystając przy tym z modulatora głosu – ustalili śledczy.
Wybierali bankomaty
W większości przypadków Kamil S. i jego partnerka dostawali pożyczki. Pieniądze z rachunków „pracowników” przelewali później na konta założone na słupy. Następnie wypłacali gotówkę w bankomatach. Korzystali przy tym z urządzeń, które nie były wyposażone w kamery. Para próbowała również kamuflować swoją działalność. Wynajmowali w Lublinie mieszkanie „operacyjne”, jeździli po mieście, szukając otwartych sieci wifi. Logując się do nich, wysyłali wnioski o pożyczki.
Śledczy wpadli jednak na trop pary. Jak ustalili, Kamil S. i jego partnerka wyłudzili blisko pół miliona złotych. Podczas przesłuchań mężczyzna zapewniał jednak, że Alicja B. nie wiedziała o całym procederze.