(fot. Piotr Arnoldes/archiwum prywatne)
Rozmowa z Adrianem Dang Xuan, managerem chóru Gospeople.
• Czym jest gospel?
– Gospel to chrześcijańska muzyka oparta na chóralnym śpiewie. Wywodzi się z pieśni czarnoskórych niewolników. To była smutna muzyka, ale niosąca nadzieję. Większość osób wyobraża sobie, że stoimy w „firaneczkach”, klaszczemy i się wydzieramy (śmiech). A gospel to coś więcej – połączenie muzyki, ruchu, naszych emocji. Można u nas znaleźć tradycję i nowoczesność – nosimy kolorowe marynarki, gospelowe brzmienia łączymy z popowymi.
• Współczesny gospel nie jest smutny?
– Wręcz odwrotnie. Chcemy dawać ludziom radość i nadzieję, nieść Dobrą Nowinę („gospel” oznacza dosłownie „Ewangelia” - red.). Ale nie idziemy w stronę fejmu, lansu i talent show. Śpiewamy przede wszystkim dla Boga i dla siebie. Działamy dla Lubelszczyzny, szczególnie dla Lublina. Dajemy liczne koncerty, prowadzimy spotkania uwielbieniowe, śpiewamy na mszach, aranżujemy oprawy ślubów.
• Jak odbierają was wierni?
– Różnie. Pamiętam mszę na której śpiewaliśmy z całym bandem. Była perkusja i gitara elektryczna – może sobie pani wyobrazić jaki to kontrast ze spokojną muzyką organową. Niektóre starsze osoby kręciły głowami i wychodziły.
• Często spotykacie się z takimi reakcjami?
– Najczęściej jest to głębokie przeżycie. Widzimy radość i łzy wzruszenia. Nigdy nie zapomnę reakcji jednej starszej pani, która nie miała już za bardzo siły, ale wstała, podniosła ręce i klaskała razem z nami. Często ludzie po mszy podchodzą i mówią, że poruszaliśmy kościół. Niektórzy nawet twierdzą, że taka oprawa powinna być co tydzień, wtedy częściej chodziliby do kościoła. Ale ja myślę, muzyka nie jest w liturgii najważniejsza. Piękno można znaleźć w wielu elementach sacrum.
• Na Lubelszczyźnie jest kilka chórów gospel? Czymś się wyróżniacie?
– Myślę, że specyfiką śpiewania. Nasza muzyka nie jest spokojna. Mamy dominację wokalu – ten smaczek gospelowy, który daje największą energię. Oprócz pieśni kościelnych wykonujemy też covery muzyki chrześcijańskiej – również po angielsku, np. „Oh happy day” czy „Joyful Joyful” – znane z filmu „Zakonnica w przebraniu”. Ale nie konkurujemy z innymi chórami – wszyscy się dobrze znamy, szanujemy i wspieramy. Chór Gospeople to dobra opcja dla osób, które chcą śpiewać i wielbić Boga. To też świetna odskocznia od szarej rzeczywistości i możliwość uczestnictwa we wspólnocie. Mieliśmy kilka przypadków, że ludzie poznali się w chórze i wzięli ślub.
Adrian Dang Xuan jest managerem restauracji w Lublinie. W wolnych chwilach próbuje swoich sił w aktorstwie i różnych produkcjach medialnych. W chórze Gospeople śpiewa ponad 7 lat.