Surowe kary dla kierowców i srogie przepisy przynoszą efekt. Policja odnotowuje mniej zabitych i rannych. To dlaczego teraz władza chce być dobrym wujkiem i łagodzi zasady?
3 lipca 2021 roku, około godziny 15. Drogą w Stalowej Woli jechało Audi A4 – w środku małżeństwo z 2,5-rocznym synkiem. Nagle na ich pas wjechało rozpędzone audi S7. Doszło do zderzenia czołowego.
Małżeństwo – ona 37 lat, on 39 – zginęło na miejscu. Chłopiec ze złamaną nóżką został zabrany do szpitala. Kierowca – sprawca to Grzegorz G. też musiał być operowany.
Szybko wyszło na jaw, że był pijany. Równie szybko okazało się, że zabił rodziców trzech chłopców.
Choć do śmiertelnych wypadków dochodzi w Polsce codziennie, to ten był wyjątkowy. Może stało się ta za sprawą dziennikarzy. Marcin Radzimowski z „Echa Dnia” był na miejscu i zrobił zdjęcie, które poruszyło wszystkich. Widać na nim strażaka niosącego na rękach rannego chłopca. Mężczyzna przytula dziecko i patrzy wprost w obiektyw. W tym spojrzeniu jest coś, co od razu przykuwa uwagę i rozrywa serca.
Ostra jazda
Chyba także te polityczne. Niedługo po tym zdarzeniu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zaostrzenie przepisów drogowych i kar dla kierowców, którzy łamią prawo. Kalkulacja polityczna obliczona na pokazanie, że władza reaguje? Na pewno trochę. Ale też na pewno wsłuchanie się w głosy tych specjalistów od ruchu drogowego, którzy od dawana narzekali, że kary w Polsce są z niskie. Nie ma też co ukrywać, że wyższe mandaty to większe wpływy do budżetu państwa.
– Chcemy, by sprawcy wypadków płacili alimenty poszkodowanym – mówił premier zapowiadając jedną ze zmian. – Przystąpimy bardzo szybko do prac legislacyjnych, które będą bardzo jasny określały odpowiedzialność osób prowadzących pod wpływem alkoholu. To będzie nie tylko odpowiedzialność karna, ale również odpowiedzialność polegająca na tym, że te osoby będą zobowiązane do płacenia alimentów osobom, które pozostały przy życiu, osobom z rodziny, osobom poszkodowanym, żeby wszyscy Polacy mieli jasność, że osoba, która wsiada za „kółko” pod wpływem alkoholu to potencjalnie ktoś, kto może doprowadzić do zabicia innych osób.
Pieszy i recydywa
Zmiany wprowadzono stopniowo. Już w 2021 roku zaczęto od bezpieczeństwa pieszych. Tak zmodyfikowano przepisy, że teraz kierowcy zbliżając się do „zebry” muszą zachować szczególną ostrożność. W świat poszło jednak przesłanie, że piesi na ulicach stali się świętymi krowami. Że mogą śmiało wchodzić na pasy. I z tym mitem walczy teraz policja, bo człowiek cały czas musi zachować ostrożność i upewnić się, że może bezpiecznie wkroczyć na jezdnię. Nagłaśniane są przypadki ukarania pieszych mandatami za zbyt nonszalanckie zachowanie.
Kolejne zmiany były rewolucyjne. Został zmieniony taryfikator mandatów, a kary pieniężne mocno podniesione.
W przypadku najgroźniejszych wykroczeń (np. przekroczenie prędkości) wprowadzona została zasada recydywy. Jeżeli kierowca zostanie złapany na tym samym po raz drugi w ciągu dwóch lat, to płaci podwójny mandat. Zwiększono liczbę punktów karnych, jakimi można być ukaranym jednorazowo. To już nie maksymalnie 10, ale 15. Przez to wielu kierowców momentalnie traci prawo jazdy.
Zostały też zlikwidowane kursy (organizowane w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego) redukujące punkty karne. I jedna z najważniejszych zmian: punkty z konta kierowcy nie znikają automatycznie rok po wykroczeniu, jak było wcześniej, ale po dwóch latach od opłacenia mandatu.
Mniej wypadków, mniej ofiar
Jeżeli nawet ktoś uważa te przepisy za zbyt restrykcyjne, to z liczbami nie może dyskutować. W 2022 roku doszło w Polsce do 21322 wypadków drogowych. W porównaniu z 2020 rokiem, kiedy to miało miejsce 23540 wypadków, liczba ta spadła o 2218 wypadków (-9,4 proc.).
W porównaniu z 2021 rokiem, w którym odnotowano 22 816 wypadków, liczba ta spadła o 1 494 wypadki (-6,5 proc.).
Spadła także liczba ofiar wypadków oraz rannych. W zeszłorocznych wypadkach zginęło 1896 osób. Rok wcześniej było to 2245 osób – nastąpił spadek o 349 osób (-15,5 proc.). Co do rannych to w 2022 było ich 24743 osoby, a w porównaniu z 2021 rokiem, liczba ta spadła o 1672 osoby (-6,3 proc.).
Województwo lubelskie 799 wypadków w 2022 czyli o 79 mniej niż rok wcześniej. Zginęły 122 osoby i jest to spadek o 13, a 828 osób zostało rannych (spadek o 121).
Nowe przepisy? Tak, i przyznaje to sama policja. Wniosek: między innymi dzięki zmianom w prawie żyje 349 osób więcej.
Lex pirat
I teraz zaskoczenie. Rząd i parlament właśnie pracują nad zmianą zmienionych przepisów. Teraz będą łagodzić.
To, że wrócą kursy redukujące liczbę punktów karnych było wiadomo od dawna. Nie jest tajemnicą, że te kilkaset złotych od kierowcy to dla WORD-ów niezły zarobek. I tak się właśnie stanie. Kursy mają wrócić, a kiedy nowelizacja prawa została złożona w parlamencie, szybko została ochrzczona jako Lex pirat. Raz na pół roku każdy będzie mógł pójść na szkolenie, zapłacić i wyjść lżejszym o 6 punktów rannych.
Co ciekawe, to nie jest pomysł ministerstwa infrastruktury, które zajmuje się ruchem drogowym. Autorem zmian jest Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji.
– Uznaliśmy, że warto przychylić się do postulatów środowisk przede wszystkim związanych z kierowcami zawodowymi, bo to ich dotknie ta regulacja – przyznał wprost w Senacie podczas prac nad nowelizacją.
Naturalne jest, że branża transportowa nie chce, aby zawodowi kierowcy szybko zbierali punkty i tracili prawa jazdy. Ale oczekiwania przewoźników są dalej idące i Cieszyński idzie im na rękę. W Senacie do projektowanych przepisów dopisano jeszcze jedną, poważną zmianę. Nowelizacja kasuje zasadę, że punkty znikają po dwóch latach. Politycy chcą przywrócić zasadę jednego roku. Tak jak to było przed zmianami z 2022 roku.
– Wynika to też z naszych analiz, które jasno wskazują, że odsetek kierowców którym to grozi, jest dość niewielki. Mamy wszelkie powody, żeby przypuszczać, że to są właśnie zawodowi kierowcy, którzy popełniają wykroczenia, a te są bardziej związane z częstotliwością, niekoniecznie z tym, że to są bardzo poważne naruszenia prawa, niż z tym że to są faktycznie piraci drogowi. Wydaje się, że to jest racjonalny kierunek zmian. To jest coś, co nie obniży bezpieczeństwa na drogach, a pomoże tym, którzy w ten sposób zarabiają na życie. Dla takiej osoby brak prawa jazdy to jest po prostu brak możliwości zarobkowania – mówił minister Cieszyński.
Mowa jest o firmach transportowych i zawodowych kierowcach, ale przecież przepisy będą dotyczyć wszystkich.
Szeryf mięknie
Zbigniew Ziobro kreuje się na twardego polityka, który raz za razem zaostrza przepisy karne. Chce karać więzieniem za przerwanie mszy, a ostatnie zmiany prawa sprawiły, że jeden z mieszkańców Krakowa poszukiwany jest listem gończym.
Powód?
Jechał komunikacją publiczną na gapę. Tak, przepisy Ziobry sprawiły, że kto po raz trzeci w ciągu roku „bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. I stąd list gończy.
Co Ziobro, który nie jest przecież „miękiszonem”, ma wspólnego z kierowcami? Otóż pod koniec tego roku w życie mają wejść przepisy, na mocy których można skonfiskować samochód. Tak ma się dziać, jeśli kierowca będzie miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Bez względu na to, czy spowodował wypadek. Jeżeli spowoduje wypadek i okaże się, że ma we krwi co najmniej 0,5 promila alkoholu także straci samochód.
Tymczasem resort Ziobry chce wydłużenia vacatio legis tych przepisów do 14 marca 2024 roku.
Chce też, aby przepadek pojazdu był stosowany wobec kierowców, którzy spowodowali wypadek i we krwi mają co najmniej promil alkoholu.
– Po ponownym przeanalizowaniu tego problemu uznaliśmy, że musimy wprowadzić pewną gradację. Stąd przepadek pojazdu będzie stosowany wobec sprawców wypadków, którzy mają co najmniej 1 promil alkoholu we krwi – wyjaśniał wiceminister Marcin Warchoł.
I to nie koniec łagodzenia. 13 grudnia 2022 Trybunał Konstytucyjny uznał, że niezgodny z ustawą zasadniczą jest przepis, na mocy którego kierowcy tracą prawo jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. TK ocenił, że nie może się tak dziać ot tak na podstawie zgłoszenia policji. Kierowca nie ma prawa do obrony, a kiedy jednak skieruje sprawę do sądu, to wyrok zapadnie dawno po zwróceniu mu dokumentu.
W 2021 roku w ten sposób prawo jazdy straciło ok. 50 tys. kierowców. W 2022 roku już 28,9 tysięcy. I to też trzeba łączyć z surowymi przepisami.
Przepis jednak działa, ale trzeba go zmienić.
I tym znów zajmuje się Ministerstwo Sprawiedliwości. I znów ma być łagodne.
Propozycja resortu Ziobry zakłada unormowanie prawne tej sprawy, ale jednocześnie prawo jazdy traciłoby się na zaledwie miesiąc.
Wyborcza zmiana
Prawdą, którą potwierdzają wybitni prawnicy, jest to, że wysokie kary nie zmniejszają liczby przestępstw. Tak jest w przypadku Kodeksu karnego, bo przecież żaden zabójca czy dręczyciel nie kalkuluje przed popełnieniem przestępstwa, czy to musi „karnie opłaci”.
W przypadku kierowców (albo rowerzystów czy pieszych) jest zdaje się inaczej. Zdejmują nogę z gazu, gdy pomyślą, że za zakrętem mogą spotkać patrol, a to może skończyć się wysokim mandatem i punktami karnymi. Zwłaszcza, że wejście ostrych przepisów zostało tak bardzo nagłośnione.
Czemu zatem władza teraz chce być tak łagodna?
Czy faktycznie górę bierze interes firm transportowych, którym trudno jest znaleźć kierowców? Na pewno nie tylko to. Zbliżają się wybory parlamentarne i to jest odpowiedź. Kalkulacja polityczna i chęć zdobycia większej liczby głosów bierze górę nad bezpieczeństwem na drogach. Widać 350 ofiar śmiertelnych mniej, to za mało.