Uczniowie najchętniej przesiadują w czytelni na parterze, bo to jedno z nielicznych pomieszczeń w szkole, gdzie w gorące dni jest względnie chłodno. W przeszkolonych salach na górze można jest jak w tropikalnym piekle.
Otwarta we wrześniu 2018 roku szkoła podstawowa w Kazimierzu Dolnym jest architektoniczną perełką, a jednocześnie – użytkowym koszmarem. W salach bez klimatyzacji, z nieotwieralnymi oknami, panują iście piekielne warunki. – To jest skandal – mówią rodzice uczniów.
Ulubionym miejscem większości uczniów Gminnego Zespołu Szkół jest położona na parterze czytelnia. To jedno z nielicznych pomieszczeń obiektu za 32 mln zł, w którym nawet w upalne dni jest przyjemnie chłodno. Niestety tego samego nie można powiedzieć o przeszklonych salach lekcyjnych, w których wyjątkowo duże okna się nie otwierają. Na najwyższej kondygnacji, w tracie słonecznych wiosennych dni, temperatura przypomina tę z tropików. Warunki, jakie panują w nagrzanym pomieszczeniu, nie pozwalają na normalne użytkowanie.
– W niektórych salach temperatura przekracza 50 stopni. Jak można było doprowadzić do takiej sytuacji? To jest skandal na całą Polskę. Sale są tak nagrzane, że martwimy się o bezpieczeństwo naszych dzieci – mówi nam anonimowo ojciec jednego z dzieci. – Niestety nikt nie chce nam pomóc. Czujemy niemoc i bezsilność.
Usterek usuwać nie można
Do szkoły chodzi 210 dzieci, w tym 160 polskich i 50 ukraińskich. Budynek jest przygotowany na więcej. Tylko dzięki dużej pojemności budynku dyrekcji udaje się tak manewrować planem lekcji, by unikać najbardziej nagrzanych pomieszczeń. Mimo to nie zawsze się to udaje.
– Problem ze zbyt wysoką temperaturą mamy od samego początku. Niestety jego wyeliminowanie wiąże się z kosztami, a my nie mamy pieniędzy, które pozwoliłyby na montaż klimatyzacji w każdej sali. Na razie założyliśmy klimatyzatory w księgowości i świetlicy. Być może w najbliższe wakacje uda się zamontować je w jednej z sal lekcyjnych – mówi Janusz Raczkiewicz, dyrektor zespołu szkół.
Część błędów popełniono już na etapie projektowania budynku (jak nieotwierające się okna), co utrudnia naprawy. Co gorsza, nawet jeśli gmina miałaby fundusze i pomysł na to, co zrobić, by usunąć wszelkie usterki, na razie zrobić tego nie może.
– Niestety co najmniej do końca przyszłego roku nie możemy ingerować w rozwiązania techniczne naszej szkoły, bo obowiązuje nas zasada trwałości projektu – przyznaje dyrektor Raczkiewicz. To skutek zasad, na jakich Kazimierz Dolny na odbudowę szkoły pozyskał dotację z budżetu państwa (20 mln zł).
Dobra wiadomość jest taka, że montaż klimatyzatorów jest dopuszczalny także przed zakończeniem pięcioletniego okresu trwałości. Ale szkole brakuje na to pieniędzy. Tymczasem placówka już teraz na rachunki za energię elektryczną wydaje ok. 100 tys. zł rocznie.
Ale lista problemów w obiekcie zbudowanym przez hiszpańskiego bankruta, firmę Coprosa, jest dłuższa. Zdarza się, że podczas ulewnych opadów woda zalewa najniżej położone kondygnacje. Kłopoty sprawiała również mechaniczna wentylacja pomieszczeń. Okazało się, że wykonawca założył niewłaściwe filtry o niskiej wydajności. Gmina musiała sięgnąć do kieszeni inwestując w ich wymianę. Udało się, ale problemu przegrzewania sal to nie rozwiązało.