– Coraz częściej zgłaszają się do nas osoby na wyższe stanowiska, typu inżynier, architekt, kalkulator. Często są to stosunkowo młode osoby, które niedawno ukończyły studia i umieją bardzo dobrze posługiwać się językiem niemieckim zarówno w mowie, jak i piśmie. Mając już kilka lat doświadczenia pracy w Polsce, decydują się na takie nowe wyzwania – mówi Artur Wieja prezes firmy 3D Bau.
- W którym kraju Unii Europejskiej można znaleźć najszybciej pracę jako budowlaniec?
– Tradycyjnie najwięcej ofert pracy z sektora budowlanego nadal pochodzi z Niemiec. Chociaż Norwegia kusi wyższymi zarobkami, to i tak Polacy najczęściej wybierają Niemcy. Myślę, że najważniejszym powodem takiej decyzji jest stosunkowo niewielka odległość i łatwość dojazdu. Pracując u naszego sąsiada można nawet każdy weekend spędzić razem z rodziną. Pracując w Norwegii nie ma takiej możliwości.
- Czyli pracę w Niemczech wybierają osoby, które planują pracę za granicą na dłużej?
– Tak, aczkolwiek spotkałem wiele osób, których początkowym zamysłem był wyjazd na przykład tylko na pół roku albo rok, aby zarobić na jakiś remont mieszkania czy kupno nowszego samochodu i powrót na stałe do Polski. Życie jednak pisze różne scenariusze i często okazywało się, że plany musiały być rewidowane. Nowe nieprzewidziane potrzeby finansowe z jednej strony, a niewielka odległość od domu i stopniowe przyzwyczajenie rodziny do „weekendowego trybu funkcjonowania” z drugiej, powodowały, że wyjazdy były coraz dłuższe. Biorąc pod uwagę, że nawet pracując w Polsce w dużej firmie budowlanej, niezbędna jest gotowość do częstych wyjazdów na projekty w różnych rejonach, to te dwa tryby pracy niewiele się od siebie różnią. A skoro i tak jest się zmuszonym do rozłąki z rodziną, to zdecydowana większość osób wybiera pracę za granicą. Nie oszukujmy się, zarobki w Niemczech nadal są i jeszcze długo będą wyższe niż w Polsce.
- Dotychczas rozmawialiśmy o pracownikach fizycznych, a jak to wygląda na wyższych stanowiskach? Polscy kierownicy budów, inżynierowie, architekci... oni są pożądani za granicą?
– Tak, oczywiście, mamy wiele otwartych projektów na takie stanowiska. Myślę, że pandemia otworzyła tutaj wiele nowych możliwości. Przede wszystkim chodzi tu o możliwość pracy zdalnej lub w modelu hybrydowym. Korzyści odnoszą obie strony: pracodawca nie musi ponosić kosztów zakwaterowania i dojazdu, a pracownik ma więcej czasu dla siebie i rodziny. Dla architektów, inżynierów czy kalkulatorów codzienne posiedzenia albo konferencje online są teraz w branży budowlanej codziennością.
Co ciekawe, od roku zauważyliśmy wzmożony napływ kandydatów na takie stanowiska. Często są to stosunkowo młode osoby, które niedawno ukończyły studia i umieją bardzo dobrze posługiwać się językiem niemieckim zarówno w mowie, jak i piśmie. Mając już kilka lat doświadczenia pracy w Polsce, decydują się na takie nowe wyzwania.
Kierownik budowy o pracy zdalnej może sobie na razie chyba tylko pomarzyć. Jego częsta obecność na miejscu jest niezbędna. Ale i tu powoli zaczyna być możliwa praca hybrydowa. Co prawda w niewielkim wymiarze bo jeden, a może czasem dwa dni w tygodniu pracy zdalnej, ale i to dla wielu kandydatów jest dodatkowym motywatorem.
Przy tych stanowiskach nie ma jednak taryfy ulgowej jeśli chodzi o znajomość języka niemieckiego: musi być bardzo dobra. Porozumiewanie się z własnym zespołem oraz podwykonawcami wymaga biegłości językowej.
Muszę przyznać, iż sporym zaskoczeniem dla naszych klientów ale również i dla nas było to, że tacy kandydaci na polskim rynku pracy też są.
- Jaką miałby pan radę dla młodych zdolnych inżynierów z Polski?
– By uwierzyli w swoje siły. Pod względem kompetencji nie ustępują oni w niczym swoim zachodnim kolegom. To czego im może trochę brakować, to praktyka. Tę szybko można zdobyć, gdy trafi się do odpowiedniego pracodawcy. Aby jednak dostać swoją szansę to trzeba umieć się swobodnie komunikować po niemiecku. Tutaj niezbędne jest poświęcenie czasu i energii od najmłodszych lat, a co najmniej jeszcze na studiach, by zdobyć niezbędne kompetencje językowe.
Dalsze ich szlifowanie podczas pracy na zagranicznych projektach nie będzie już takie trudne jak nauka od zera. Z drugiej strony na naukę języka nigdy nie jest za późno. Inwestując regularnie po 10-20 minut dziennie można wiele osiągnąć nawet w dojrzałym wieku. A ta inwestycja na pewno zaprocentuje.