O odkrytych w Radzyniu Podlaskim macewach piszą światowe media. Żydowska organizacja próbuje dotrzeć do potomków pochowanych tu osób.
Na blisko 70 macew (wstępnie mowa była o 50) natrafiono w ubiegły wtorek podczas prac budowalnych w pobliżu dawnego aresztu Gestapo i UB. To już kolejne takie odkrycie, bo pierwsze macewy wydobyto w tym miejscu w 2019 roku.
– Niektóre są zachowane w całości, inne tylko we fragmentach – przyznaje Tadeusz Pietras, prezes Radzyńskiego Towarzystwa Regionalnego, z wykształcenia historyk. Ma nadzieję, że macewy trafią na radzyński kirkut. Ale na razie jeszcze tego nie ustalono. Wypowiedzieć muszą się konserwator zabytków i Gmina Wyznaniowa Żydowska.
Tymczasem o sprawie rozpisują się już światowe media, m.in. izraelski dziennik Haaretz. Okazuje się, że w Radzyniu był już szef żydowskiej organizacji „J–nerations” Meir Bulka, który poszukuje teraz rodzin zmarłych w Radzyniu Żydów.
– Byłem na miejscu w Radzyniu, zrobiłem zdjęcia macew. Katalog z nazwiskami wysłałem do cadyka z Bnei Brak w Izraelu. Żyją tam potomkowie radzyńskich chasydów – opowiada Meir Bulka. – We wtorek (21 czerwca – przyp. red.) odezwała się osoba, która rozpoznała po inskrypcjach swojego przodka. To niesamowite. Pomagają nam też członkowie największej organizacji genealogicznej „My heritage” – zaznacza Bulka.
Z kolei w Radzyniu Podlaskim sprawę ma koordynować dyrektor Radzyńskiego Ośrodka Kultury, który administruje Izbą Pamięci "Warszawska 5a". – Prowadzimy rozmowy. Chcemy przekazać macewy Gminie Wyznaniowej Żydowskiej. Najprawdopodobniej wszystkie trafią na cmentarz żydowski przy ulicy Lubelskiej – przypuszcza Robert Mazurek.
Inny pomysł ma Zbigniew Smółko, dziennikarz i miejscowy regionalista. – Można to owszem wywieźć na cmentarz, a można zrobić jakieś ciekawe lapidarium w centrum miasta. Jeśli nie zgłosi się żadna rodzina, to chyba jest tak, że macewy są własnością skarbu państwa – zauważa.
Ale Gmina Wyznaniowa Żydowska potwierdza, że docelowo macewy powinny trafić na kirkut. – Ale najpierw musimy przemyśleć koncepcję lapidarium, ponieważ nie możemy odtwarzać grobów. Nie wiemy bowiem, gdzie osoby wymienione w inskrypcjach nagrobnych są dokładnie pochowane – tłumaczy Andrzej Jankowski z GWŻ w Warszawie.
Przypomnijmy, że w 2019 roku podczas odkrycia pierwszych macew historycy wyjaśniali, że podczas niemieckiej okupacji pochodzące z radzyńskich cmentarzy żydowskie nagrobki zostały wykorzystane przez Niemców jako materiał budowlany do utwardzania chodników, dróg i innych obiektów. W ten sposób, odnaleziono je po raz pierwszy pod asfaltem przy ul. Warszawskiej 5A.
W 1939 roku Radzyń zamieszkiwało ok. 3300 Żydów i stanowili oni 50 proc. miejskiej populacji. Na początku lat 60. XX wieku osiedlił się tu słynny cadyk chasydzki – Gerszon Henoch Leiner i tradycje chasydyzmu radzyńskiego są do dziś kontynuowane w Izraelu.