Prokuratura w Opolu Lubelskim umorzyła śledztwo w sprawie wulgarnego obrazka wysłanego do Agnieszki Ciekot, redaktor naczelnej tygodnika „Wspólnota Opolska”. Wiadomość została wysłana z telefonu wicestarosty Janusz Złotuchy. Śledczy jednak sprawcy nie wykryli. A samorządowiec oczekuje przeprosin od… dziennikarki
Relacje na linii redaktor Agnieszka Ciekot – wicestarosta opolski Janusz Złotucha są napięte. Naczelna „Wspólnoty Opolskiej” opisała sprawę zaszczepienia się wicestarosty przeciw COVID-19, jako jednej z pierwszych osób, w tzw. grupie „0”. Wzbudziło to wówczas kontrowersje w lokalnym środowisku, podobne do szczepień celebrytów w Warszawie, którzy również dostali szczepienia w pierwszej kolejności, mimo że nie powinni. Po publikacjach prasowych, NFZ w Lublinie wszczął kontrolę, która wykazała, że wicestarosta ostatecznie miał prawo zaszczepić się szybciej niż inni. Na tym jednak sprawa się nie zakończyła.
W pierwszy poniedziałek lutego, tuż przed 7 rano, red. Agnieszka Ciekot otrzymała wiadomość MMS z rysunkiem. Wysłano go ze służbowego telefonu wicestarosty Janusza Złotuchy. Wulgarny rysunek przedstawiał kolejkę myszek oczekujący na kopulację z myszą uwięzioną w pułapce i podpis: „Tak działa życie”.
Wicestarosta zaprzeczał, że wysłał wulgarny rysunek. Tłumaczył się, że telefon został w pracy, a w momencie wysłania wiadomości nie miał go przy sobie.
– Aparat przez cały weekend był w moim gabinecie. Zapomniałem go wziąć. Leżał na biurku, zabezpieczony PIN-em. W feralny poniedziałek przyszedłem do pracy o 8.30, czyli dobrze ponad godzinę po wysłaniu MMS. Potwierdzili to świadkowie – mówi wicestarosta Janusz Złotucha.
Wicestarosta zgłosił sprawę na policję. Mundurowi przesłuchali urzędników starostwa, a ci potwierdzili wersję wicestarosty. Jednocześnie śledczy nie ustalili, kto inny mógł z telefonu wicestarosty wysłać do dziennikarki wiadomość. – Postępowanie zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy – dowiedzieliśmy się w Prokuraturze Rejonowej w Opolu Lubelskim.
– Po tej decyzji prokuratury oczekuję przeprosin od redaktor Agnieszki Ciekot. Przez te publikacje na mój temat cierpiała moja rodzina, choć nie miałem ze sprawą nic wspólnego. Wykazało to dochodzenie – uważa wicestarosta Złotucha.
Innego zdania jest dziennikarka. – Nie zamierzam przepraszać wicestarosty, bo nie mam za co. Faktem jest, że obraźliwy MMS został wysłany ze służbowego telefonu wicestarosty, co policja potwierdziła, zabezpieczając dowód. Skoro wicestarosta twierdzi, że to nie on wysłał, a śledczy nie udowodnili, że zrobił to któryś z pracowników starostwa, to należy w tej sytuacji domniemywać, że za wysłanym MMS-em stoją krasnoludki… A tak naprawdę, jeśli ktoś kogoś tu powinien przepraszać to wicestarosta urzędników, którym zgotował „atrakcję” w postaci wezwań na przesłuchania, tym samym wystawiając na szwank dobre imię urzędu. Nie po raz pierwszy zresztą – ripostuje redaktor Ciekot.
– Jak nie przeprosi, to trudno – dodaje Janusz Złotocha.
Redaktor Ciekot jest jednak zaskoczona oczekiwaniami starosty. – Puentą tej sprawy niech będzie ostatnie przypadkowe spotkanie z wicestarostą przed siedzibą starostwa. Jak gdyby nigdy nic się nie stało, zagadnął mnie: pani Agnieszko, czy zauważyła pani, że uspokoiłem się… – dodaje redaktor Ciekot.