Zapadł wyrok w sprawie pary z Lublina, która latami oszukiwała bezrobotnych oraz firmy pożyczkowe. Wspólnie wyłudzili ponad 400 tys. zł na szkodę kilkuset osób i firm. Teraz muszą oddać pieniądze.
Młodzi ludzie zdecydowali się na nielegalny biznes, ponieważ mieli problemy finansowe. Pomysł zaczerpnęli z internetu. Na jednym portali ogłoszeniowych zamieszczali oferty pracy polegającej na przepisywaniu tekstu. Kamil S. i Alicja B. działali w wynajętym mieszkaniu, a w ogłoszeniach podawali dane prawdziwych firm, co miało uwiarygodnić cały proceder.
Odpowiadający na ogłoszenia byli proszeni o przekazanie kompletu danych osobowych. Musieli również przelewać drobne kwoty (od grosza do złotówki) na wskazany przez „pracodawcę” rachunek bankowy. Nie wiedzieli, że zostaną wykorzystani jako tzw. słupy.
Oszuści zakładali konta bankowe, posługując się danymi „kandydatów do pracy”. Przelewy pozwalały autoryzować takie operacje. Później oszuści składali przez internet wnioski o pożyczki na dane „pracowników”. Firmy pożyczkowe czasami ich sprawdzały. Jeśli telefony dotyczyły kobiet, rozmowy prowadziła Alicja B. Wnioskami od mężczyzn zajmował się Kamil S., który korzystał przy tym z modulatora głosu.
Kiedy pieniądze trafiały na konta słupów, oszuści przelewali je na kolejne rachunki. Potem wypłacali gotówkę w bankomatach, ale tych, które nie były wyposażone w kamery.
Z akt sprawy wynika, że nielegalny proceder trwał od 2013 do 2015 roku. W tym czasie para wyłudziła ponad 400 tys. zł. Za pokrzywdzonych uznano ponad 500 osób i firm. Z tego powodu sam wyrok liczy blisko 600 stron.
Oboje oskarżeni przyznali się do zarzutów. Kobieta została skazana na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat oraz 4 tys. zł grzywny. Mężczyźnie sąd wymierzył karę 3 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności oraz 8 tys. zł grzywny. Skazani muszą również wypłacić pokrzywdzonym 250 tys. zł zadośćuczynienia. Do tego należy doliczyć blisko 200 tys. zł na rzecz oszukanych firm pożyczkowych. Wyrok nie jest prawomocny.